Głową w mur. Korona po porażce z Rakowem coraz bliżej spadku
Żółto-czerwoni po raz kolejny kończą spotkanie grupy spadkowej na tarczy. Podopieczni Macieja Bartoszka ulegli na Suzuki Arenie częstochowianom 0:1. „Koroniarze” stracili gola już w 5. minucie spotkania i nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę rywala. Tym samym Korona znacznie przybliżyła się do opuszczenia PKO Ekstraklasy.
Korona Kielce już od pierwszych sekund starcia z Rakowem przystąpiła do ataku. Na pierwszą okazję nie trzeba było długo czekać, bo ta przyszła już w 2. minucie. Dobrym dośrodkowaniem popisał się Jacek Kiełb, zaś strzał głową oddał Andreas Lioi. Z jego uderzeniem z największym trudem poradził sobie Jakub Szumski.
Jednak jako pierwsi bramkę strzelili goście. W 5. minucie Marka Kozioła pokonał Piotr Malinowski. Przez kolejny kwadrans kibice przybyli na stadion przy ulicy Ściegiennego oglądali raczej niezbyt widowiskowy mecz. Obie drużyny grały powolnie, zaś atakująca Korona nie miała koncepcji na sforsowanie defensywy rywala.
Tempo gry nieco poprawiło się od 30. minuty starcia. Kielczanie śmielej zaczęli szturmować częstochowian i oddali na ich bramkę kilka strzałów. Goście nie pozostawali dłużni – w 36. minucie strzał głową na bramkę Korony oddał Kamil Kościelny, z którego obroną nie miał najmniejszych problemów kielecki golkiper.
Mimo starań obu zespołów, wynik na tablicy nie uległ zmianie. Rezultat do końca pierwszej części meczu to 0:1.
Wydawało się, że początek drugiej części meczu również będzie należał do częstochowian. Kozioła w 50. minucie pokonał Patryk Kun, jednak jego bramka nie została uznana – zawodnik zdobył ją będąc na pozycji spalonej. Ten sam piłkarz Rakowa wbił Koronie gola 7 minut później, lecz po weryfikacji VAR i to trafienie nie zostało zaliczone. Również tym razem sędzia dopatrzył się spalonego.
Od tego momentu oba zespoły nie potrafiły wznieść na wyższy poziom. Choć gra przez większość czasu toczyła się na połowa częstochowian, gospodarze nie potrafili w żaden sposób znaleźć sposobu na zdobycie bramki. Grę kielczan nieco ożywiły zmiany, w tym wejście na boisko młodego Dawida Lisowskiego, jednak i on, w obliczu indolencji innych graczy drużyny z Kielc, pozostawał bezradny.
Korona w ostatnich 10 minutach potyczki z Rakowem, jakby przestraszona niekorzystnym wynikiem oraz widmem przybliżającego się spadku, przyśpieszyła. Niestety – w ich poczynaniach wciąż brakowało jakości otwierającej drogę do bramki Szumskiego. Warto odnotować, że w drugiej części spotkania Korona nie odnotowała ani jednego groźnego strzału między słupki rywali z Częstochowy. Trener Bartoszek wpuścił jednak na boisko kolejnych młodych zawodników - debiutującego Jakuba Górskiego oraz Wiktora Długosza. Oni pokazali się z niezłej strony.
Światełko w tunelu pojawiło się w 90. minucie, kiedy na wysokości 19 metrów sfaulowany został jeden z zawodników kieleckiego klubu. Do stałego fragmentu gry podbiegł Petteri Forsell, którego strzał i dobitka zatrzymały się na murze drużyny przeciwnej. Z tej akcji kielczanie mieli jeszcze rzut rożny, po którym Raków zmuszony był wybijać piłkę niemalże z linii bramkowej. W doliczonym czasie gry Fin po raz kolejny popisał się klasowym uderzeniem, jednak tym razem paradą bramkarską wykazał się Szumski. Wynik na koniec 0:1.
Następny mecz Korona rozegra w piątek o godz. 20:30. Rywalem żółto-czerwonych będzie Zagłębie Lubin.
Korona Kielce – Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
Bramki: Malinowski (5),
Korona: Kozioł, Szymusik (Długosz 84’), Kovacević, Tzimopoulos, Gardawski , Gnjatić , Radin, Lioi (Lisowski 52’), Forsell, Kiełb (Górski 69’), Papadopulos
Raków: Szumski, Piątkowski, Kościelny, Petrasek, Tudor (Bartl 57’), Schwarz, Sapała, Tijanić (Oziembała 78’), Kun, Malinowski (Bator 80’), Musiolik
Żółte kartki: Kiełb, Gardawski – Szumski, Piątkowski, Schwarz, Kościelny, Tudor, Sapała
Wasze komentarze
Gdyby od tamtego czasu byli stopniowo wprowadzani do zespolu to moze dali by nam pare pkt wiecej a i pewnie nie jeden potencjalny kupiec pytalby o nich!
Zamiast dziuranowica czy jakiegos dziwniela Gorski i Lisowski zbieraliby ich minuty...
Musimy walczyc do konca poki ciagle jest szansa!!!
Ludzie opamiętajmy się
Nie czas teraz na lincze i rozliczenia. To nic nie da. Wierzmy, że będzie skład na I ligę i Koronka powalczy o powrót. Raz już wróciliśmy. Kupmy karnety na następny sezon i krzyknijmy Korona nigdy nie zginie.....bo jeśli zginie to MY nie jesteśmy nic warci. Mam nadzieję że nie będzie takiej równi pochyłej jak w Ostrowcu.
lecimy z hukiem!
Nadzieja Umiera ostatnia
Naprzód KORONA
Dzisiejszy 20 latkowie będą w wieku średnim. O ile kiedyś to nastąpi, bo nie takie firmy ugrzęzły na dekady.
Dlatego każdy kto chce być świadkiem ostatnich historycznych meczów w ekstraklasie powinien pojawić się na Arce i ŁKS.
Co się stało,że się zesrało?
Ktoś wyżej napisał że była walka :). Ja widziałem w dzisiejszym meczu totalną bezradność i brak pomysłu na stworzenie akcji.
Z pozytywów: czekają nas mecze z Radomiakiem :) oraz to, że większa jest szansa na porzadnego sponsora, klub kupi taniej i bez zbędnego balastu.
Żeromski odróżniał zaimki osobowe od przymiotnych.
"Odejdą Ci..." -> "Odejdą ci..."
Wczoraj na meczy było nas ok 1300!
Z tego połowa z Kielc! Reszta to ościenne gminy!
A rozrywka była raczej marna jak większość KUR...MI rzucała cały mecz.
Podobno Meresiński znów rozważa „zainwestowanie” w Koronę