Korona Kielce odpadła z Pucharu Polski. Nie pomogło 25 minut gry w przewadze
Korona Kielce przegrała 2:0 w meczu 1/16 Pucharu Polski z Arką Gdynia i tym samym pożegnała się z turniejem. Kielczanie pomimo dwudziestu pięciu minut gry w przewadze – po czerwonej kartce Kwietnia – nie zdołali odrobić jedno bramkowej straty z pierwszej połowy, a nawet powiększyli stratę.
Na boisko w Gdyni Złocisto-Krwistych wyprowadził Themistoklis Tzimopoulos, kapitan Korony pod nieobecność Marka Kozioła oraz zaczynającego spotkanie z wysokości ławki rezerwowych Jacka Kiełba. W szeregach Arkowców od pierwszej minuty wystąpił dobrze znany kieleckim kibicom – Bartosz Kwiecień.
Spotkanie rozpoczęło się od groźnych ataków z obu stron. Najpierw zatrudniony został 20-letni Osobiński, a chwilę później rok straszy Krzepisz, który dobrze interweniował przy strzale głową Kornela Kordasa. W kolejnej akcji meczu mogło być już 1:0 dla Arki, ale fatalnie z najbliżej odległości spudłował Jankowski. Podopieczni Bartoszka mogli zatem mówić o ogromnym szczęściu.
O ile w tej sytuacji jeszcze Arkowcom nie udało się zdobyć bramkę, tak kwadrans później mogli już świętować. Po faulu Tzimopoulosa na Młyńskim arbiter podyktował dla gospodarzy rzut karny. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Marcus Da Silva i pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.
Po tym trafieniu obraz meczu znacznie się nie zmienił. Piłka oscylowała raczej środkowej strefie boiska. Korona jeśli już zagrażała bramce Arkowców, to jedynie niecelnymi strzałami z dystansu. Pierwsza ładna akcja w wykonaniu gości miała miejsce dopiero w 36. minucie gry i powinna zakończyć bramką wyrównującą. Składną akcje Kaczmarskiego i Podgórskiego oraz podanie tego ostatniego zmarnował kiksem na siódmym metrze pola karnego Paweł Łysiak.
Więcej do przerwy się już nie działo. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 1:0.
Drugie 45 minut odważniej zaczęli Koroniarze, którzy przez blisko pięć minut nie schodzili z połowy przeciwnika. Arka mogła podwyższyć prowadzenie, ale kolejną stuprocentową okazję zmarnował Jankowski.
W kolejnych fragmentach meczu więcej z gry mieli podopieczni Ireneusza Mamrota. Taki stan rzeczy miał się do 65. minuty, wtedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Bartosz Kwiecień. Wydawać by się mogło, że będzie to impuls, który pozytywnie wpłynie na kielecka ekipę. Tak też wyglądały pierwsze minuty gry w przewadze - Korona w krótkim odstępie czasu stworzyła klika okazji, po jeden z nich najbliżej wyrównania był Thiakane, którego strzał głową minął słupek Krzepisza dosłownie o centymetry.
Nadzieje kielczan na dogonienie rywala i pozytywny wynik rozmył w 76. minucie Maciej Jankowski, wykorzystując niefrasobliwość żółto-czerwonej defensywy. Trafienie polskiego snajpera było ostatnim tego wieczora. Arka wygrała 2:0 i zameldowała się w 1/8 finału.
Arka Gdynia – Korona Kielce 2:0 (1:0)
Bramki: Marcus (18' - karny), Jankowski (76’)
Arka: Krzepisz – Kasperkiewicz, Marcjanik, Danch, Marciniak – Kwiecień, Żebrowski (89’ Wawszczyk), Drewniak, Młyński (89’ Boniecki)– Marcus (60’ Letniowski), Jankowski (79’ Wolsztyński)
Korona: Osobiński – Podgórski (86’ Długosz), Tzimopoulos, Szywacz, Kordas – Petrović, Gąsior (86’ Basiuk), Kaczmarski, Łysiak (86’ Lisowski), Firlej (79’ Kiełb) – Thiakane
Kartki: Marciniak, Młyński, Kwiecień (2x żółta w konsekwencji czerwona), Drewniak – Petrović, Gąsior, Kiełb
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
poprostu geniusz..
a tak na poważnie jaka drużyna taki trener... choć trener to dużo powiedziane!
No ale Bartoszek pupil on poprowadzi Koronę..
Bronisz szkodników. Prawda jest taka,że gdziekolwiek ustawiłby nawet ciebie to by guzik dało
Ocknij się wazeliniarzu trenera
Chyba jest dobrze skoro nic nie zmieniamy ?
Czerwona karta: wtedy na rozgrzewkę ruszają pierwsi !!!! zawodnicy Korony.
Po 5 minutach pierwsza zmiana.
Ręce opadają. To jest trener ?
Piłkarze przez 10 dni kwaranntanny stracili kompletnie szybkość i dynamikę.
Co oni robili w tym czasie ????