Trwa piękna seria Korony Kielce. Kolejne czyste konto i zwycięstwo z GKS-em Tychy
Korona Kielce kontynuuje serię zwycięstw pod wodzą Kamila Kuzery. Po zaciętym meczu kielczanie pokonali skromnie 1:0 GKS Tychy. Trzy punkty zapewniła bramka Jakuba Łukowskiego na początku drugiej połowy spotkania. W końcówce żółto-czerwoni musieli odpierać ataki rywali, ale zachowali czwarte z rzędu czyste konto.
Kielczanie wrócili do ligowego grania po tygodniu przerwy spowodowanej wykryciem wśród zawodników i sztabu szkoleniowego przypadków koronawirusa. W tygodniu okazało się, że choroba wśród poszczególnych graczy nie ustąpiła i m. in. z tego też powodu w ekipie Kamila Kuzery nastąpiły aż cztery roszady w porównaniu z ostatnim starciem przeciwko Miedzi Legnica.
W szeregi linii defensywnej wszedł Mario Zebić, zastępując w składzie chorego Grzegorza Szymusika. Defensorów w ryzach między słupkami miał trzymać Marceli Zapytowski, który zmienił Marka Kozioła. Dodatnie wyniki testów COVID-19 u doświadczonego bramkarza oraz prawego defensora wpłynęły również na zmianę kapitana Koroniarzy. Drużynę na boisko wyprowadził Marcel Gąsior.
Początkowe fragmenty rywalizacji nie zachwycały. Obie ekipy potrzebowały nieco czasu, aby złapać odpowiedni rytm.
Koroniarze dłużej utrzymywali się przy futbolówce, od czasu do czasu decydowali się na szybką kombinacyjną grę, która sprawiała sporo problemów drużynie z Tychów, jednak częstotliwość tego typu akcji była zdecydowanie za mała.
Gorąco pierwszy raz przy Ściegiennego 8. zrobiło się w 18. minucie. Z pozoru banalne wyprowadzenie piłki defensywy GKS-u przerodziło się w stuprocentową okazję dla kielczan. Błąd stopera Nemanji Nedicia próbował wykorzystać Paweł Łysiak. 25-latek przejął futbolówkę na szesnastym metrze, wbiegł w pole karne, gdzie stanął oko w oko z Konradem Jałochą, po czym źle trafił w futbolówkę, marnując kapitalną szansę. Napastnik tuż po oddaniu strzału padł jeszcze na murawie domagając się rzutu karnego, jednak jak pokazały telewizyjne powtórki, jego roszczenia były bezpodstawne.
Po tej sytuacji spotkanie zdecydowanie się otworzyło, zawodnicy jednej jak i drugiej ekipy nie zamierzali okopywać się na własnej połowie. Na boisku było sporo miejsca, spowodowanego dużymi odległościami pomiędzy poszczególnymi liniami, co umożliwiało szybkie konstruowanie akcji.
Często z takiego nieuporządkowanego rozstawienia zawodników korzystali podopieczni Kamila Kuzery. Większość ich najgroźniejszych akcji rodziło się z dobrego odbioru graczy środka pola i natychmiastowego przetransportowania piłki między dwoma liniami do dynamicznych Łysiaka i Łukowskiego. Niestety niemal wszystkim tym sytuacjom brakowało jednego – dokładnego ostatniego podania.
I tak, solidna do szesnastego metra, jednak nieporadna w polu karnym Korona, remisowała do przerwy z GKS-em Tychy 0:0. Jednak po wznowieniu gry bezbramkowy rezultat nie utrzymał się długo. W 52. minucie żółto-czerwoni wyszli na prowadzenie.
Znowu egzamin zdał środek pola, a w nim w roli głównej Filipe Oliveria. Portugalczyk przejął futbolówkę w centralnej strefie boiska, poczym bez zawahania posłał górne podanie lewą nogą w stronę Jakuba Łukowskiego. Skrzydłowy kielczan wykorzystał swoje inklinacje szybkościowe, minął najpierw obrońcę, następnie bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki GKS-u. Było 1:0.
Po tym trafieniu więcej z gry miała ekipa gości. Tyszanie kilka razy groźnie odgryzali się kielczanom, jednak ku uciesze kibicom żółto-czerwonych bez poważnych konsekwencji. Zdecydowanie najbliżej trafienia wyrównującego było w 74. minucie. Przyjezdni przeprowadzili składną akcję lewą flanką boiska, piłka dotarła w centralną strefę pola karnego do Wiktora Żytka, który oddał mocny strzał w kierunku długiego słupka. I kiedy wydawało się, że za moment na tablicy świetlnej nastąpi zmiana rezultatu, na drodze piłki stanął Przemysław Szarek wybijając piłkę na rzut rożny. Po nim kolejną stuprocentową okazję mieli gracze ze Śląska, jednak tym razem świetną interwencją popisał Zapytowski. Korona została zepchnięta do głębokiej defensywy.
Ale w 81. minucie mogła zamknąć to spotkanie. Do rzutu wolnego z okolic 25. metra podszedł Jakub Łukowski. Zdobywca bramki z początku drugiej połowy był bliski skompletowania dubletu, na drodze do tego osiągnięcia stanęła poprzeczka.
Niespełna pięć minut później ta okazja mogła odbić się czkawką. Wtedy miało miejsce ogromne zamieszanie w polu karnym Korony i tylko cud uchronił kielczan od straty gola, i choć finalnie arbiter boczny tej rywalizacji dopatrzył się spalonego, to żółto-czerwoni mogą mówić o masie szczęścia.
To pozostało już z nimi do końca. Podopieczni Kuzery w czwartym meczu z rzędu nie tracą bramki i zdobywają dziesiąty punkt w tych spotkaniach, wygrywając z GKS-em 1:0.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Na środę Korona ma zaplanowany mecz z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Spotkanie, ktore rozpocznie się o godz. 19, stoi w tym momencie pod znakiem zapytania. W zespole lidera Fortuna 1. Ligi odnotowano bowiem pozytywne wyniki na COVID-19.
Korona Kielce - GKS Tychy 1:0 (0:0)
Bramka: Łukowski (52')
Korona: Zapytowski - Kobryń, Szarek, Zebić, Lisowski – Podgórski (69’ Yilmaz), Diaz (76’ Pervan), Gąsior, Oliveira, Łukowski (83' Thiakane) - Łysiak (69’ Petrović)
GKS: Jałocha - Mańka, Nedić, Sołowiej, Szeliga, Kargulewicz (45’ Piątek K.), Paprzycki (60’ Piątek J.), Żytek (81’ Steblecki), Biel (60’ Moneta), Grzeszczyk – Nowak (45’ Lewicki)
Żółte kartki: Zebić – Grzeszczyk, Piątek K.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Nie Łysiak czy Thiakane bo to nie ich pozycja.
I chciałbym przeprosić obecnego trenera , za moje hejtowanie i słowa bezpodstawnej krytyki ,które napisałem na uprzednich komentarzach . Wręcz zobowiązany czuje się do przeprosin .
Trenerze przepraszam i życzę wszystkiego najlepszego .
Kamil dziękujemy .
A covidiotom wiadomo co wiadomo gdzie .
Gratulacje dla drużyny, w tym kraju może 1,5 drużyny gra piłką, a punkty zdobywa trochę mniej.
Podszywom życzę powodzenia.
Nieco wiecej oczekiwalbym od Podgorskiego ale jak na ten zespol to w miare...
Lisowski robi postepy.
Rozczarowany jestem Olivieira Diazem Pervanem, co jest z nimi nie tak?? Mieli byc tacy wspaniali...?
Zapytowski odjeb.....s kawał dobrej roboty !!! I na tej cksportowskiej sondzie właśnie , oddam głos na Ciebie. Bo tak bez kitu oddałeś
Serducho ! . Dzięki Gnom ze otworzyłeś mi oczy , bo bramkarz to kawał dobrej roboty w tym meczu ...
Covidiotom -co - i gdzie wiadomo !!!
I pisowcom , - taka ściereczka do wycierania podłogi i publicznych szalet ....
AVE Krzysztof Krawczyk RIP .
Tychy oddały 4 celne strzały.
1 Szarek wybronił
2 ten z głowy 11m od bramki, gdzie mu przełamało palce i mało co za kołnierz sam nie wrzucił.
3 słaby strzał głową z ostrego kąta, który każdy junior odbił, żeby wpadło musiał by się odsunąć.
4 strzał nogą z ostrego kąta, zamiast dograć do środka, wprost w bramkarza.
to było tyle tych "setek"
Nie miał w praktyce żadnej takie groźnej sytuacji którą musiał wybronić.
Podobają mi się teksty płaczków że wygrana fartownie :).
Zawsze może napisać bramka fartownke wpadła lub piłka fartownie nie wpadła do bramki.
Nawet przy strzelonym larnym można powiedzieć że strzelający miał farta że bramkarz nie obronił bo poszedł w drugi róg :D. Tyle w temacie płaczki, są kolejne 3 punkty, a Wam żal dupe ściska.
Na tym forum ktos non stop podszywa sie pod nicki innych zeby obrazac badzprowokowac jakies spory...
Czemu nie zrobicie z tym porzadku?!