Duet Łukowski - Frączczak znowu błyszczy. Korona kontynuuje zwycięski szlak
Korona Kielce pokonała GKS Jastrzębie 2:1 w meczu 3. serii gier Fortuna 1. Ligi. Bramki dla kielczan zdobywali Adam Frączczak i Jakub Łukowski. Nie obyło się jednak bez nerwów. Goście postawili w sobotnie popołudnie trudne warunki, dlatego zgromadzeni na Suzuki Arenie kibice drżeli o wynik do końcowego gwizdka arbitra.
Zwycięskiego składu się nie zmienia. Z tą maksymą bardzo mocno utożsamił się szkoleniowiec żółto-czerwonych, który już w trzecim meczu z rzędu posyłał na plac gry tę samą jedenastkę.
Bo dlaczego rotować skoro jest dobrze? A szybko okazało się, że było i tym razem. Korona Kielce wyszła na prowadzenie już w 4. minucie gry. Centre Łukasza Sierpiny oraz dużą niefrasobliwość defensywy gości wykorzystał Adam Frączczak, który sytuacyjnie, uderzając piłkę udem, skierował futbolówkę do siatki.
Niestety na odpowiedź rywali nie trzeba było długo czekać. Kielczanie nie pozostali dłużni gościom i również „podarowali” gola przeciwnikom. Podopieczni Nowaka popełnili prosty błąd w wyprowadzeniu piłki. Strata w środku pola Filipe Oliveiry szybko przerodziła się w błyskawiczną kontrę Jastrzębia, którą skutecznie finalizował Dariusz Kamiński.
Ratować beznadziejną sytuacje próbował jeszcze Szpakowski, jednak młodzieżowcowi Korony zabrakło szczęścia, aby udaremnić próbę gracza Jacka Trzeciaka.
To trafienie rozochociło graczy z miasta uzdrowiska, którzy bardzo skutecznie zbijali z właściwych torów, próbujących powrócić na nie, Koroniarzy. Ci długo nie potrafili odnaleźć się po tym zaskakującym ciosie GKS-u, który w pewnym momencie zawładną wydarzeniami na boisku.
Kielczanie od czasu do czasu potrafili zwalczyć swą niemoc i poważnie zagrozić Mariuszowi Pawełkowi. Głównie lewą stroną boiska, dzięki aktywnemu Kiełbowi czy Sierpinie. Były gracz Podbeskidzia w 37. minucie rywalizacji był bliski zanotowania drugiej asysty w tym meczu, jednak piłka, którą posłał na głowę Jakuba Łukowskiego zatrzymała się na poprzeczce.
Tu obramowanie bramki jeszcze powstrzymało Łukowskiego od drugiego trafienia w sezonie, jednak już kilka chwil później, w doliczonym czasie gry, napastnik nie pozostawił złudzeń. Były gracz Miedzi Legnica wykorzystał krótką i szybką kombinację, ponownie, na lewej flance boiska i potwierdził świetną chemię z Adamem Frączczakiem, uderzając nie do obrony właśnie po asyście doświadczonego snajpera.
Na początku drugiej odsłony obserwowaliśmy podobny obraz jak przed zmianą stron. To goście mieli częściej piłkę przy nodze i z większą częstotliwością zbliżali się w okolicie newralgicznych stref boiska. Z czasem jednak napór Jastrzębia malał. Gracze Trzeciaka pomimo optycznej przewagi dochodzili do strzałów jedynie po stałych fragmentach gry.
Aczkolwiek po drugiej stronie boiska nie było lepiej. Żółto-czerwoni opierali swój atak głównie na szybkim przemieszczaniu piłki miedzy formacjami. Do takiej gry potrzebna jest jednak chirurgiczna precyzja, a tej kielczanom często brakowało.
Podopieczni Nowaka w drugich 45 minutach grali bardzo pragmatycznie. Gołym okiem widać było, że ich priorytetem jest utrzymanie korzystnego wyniku kosztem kolejnych trafień i stylu. Co ostatecznie się udało. Kielczanie z kompletem punktów przewodzą w ligowej stawce.
Szansa na kolejne trzy punkty już w najbliższą środę. Korona wyjedzie do Olsztyna. Początek spotkania Stomil – Korona o godz. 18:00.
Korona Kielce - GKS 1962 Jastrzębie 2:1 (2:1)
Bramki: Frączczak 4’, Łukowski 45’ – Kamiński 14’
Składy:
Korona: Forenc - Szymusik, Malarczyk, Koj, Sierpina – Podgórski (Pervan 46’), Szpakowski (Petrović 85’), Oliveira, Kiełb (Nojszewski 85’) – Łukowski (Danek 80’), Frączczak (Lewandowski 73’)
GKS Jastrzębie: Pawełek – Słodowy, Bojdys, Kuczałek, Kamiński (Zalewski 76’), Witkowski, Gajda (Niewiadomski 59’), Balboa (Feruga 46’), Handzlik (Jadach 68’), Borkała, Rumin
Kartki: Frączczak – Kuczałek
fot. Grzegorz Ksel