Hit nie zawiódł, Korona II wyszarpała zwycięstwo z Moravią w meczu pełnym emocji
Pełne emocji widowisko stworzyły w meczu 7. kolejki świętokrzyskiej IV ligi Moravia Morawica i Korona II Kielce. Żółto-czerwoni stracili gola już w pierwszej akcji meczu i przegrywali 0:2, aby odwrócić losy meczu i wygrać ostatecznie 4:3. Dzięki temu zwycięstwu kielczanie umocnili się na pozycji lidera rozgrywek.
Korona II pojechała na to spotkanie tym razem bez masowych wzmocnień z pierwszej drużyny, a w młodym składzie. W "jedenastce" znalazło się miejsce m. in. dla wypożyczonego z Jagiellonii Białystok Macieja Bortniczuka. Jednak kielecka drużyna zaczęła to spotkanie bardzo źle - już w 1. minucie gospodarze, dowodzeni przez byłego szkoleniowca Korony II Macieja Śmiecha, mogli cieszyć się ze zdobytej bramki.
Składną akcję wykończył Michał Rybus, który pokonał Adriana Sandacha w sytuacji sam na sam. Kielczanie też mieli swoje okazje, ale nie mogli się wstrzelić. Aktywny był m. in. Jakub Rybus, który w 15. minucie ograł bramkarza i nie trafił do pustej bramki z ostrego kąta. Wcześniej świetnie podawał mu Karol Turek.
Zamiast wyrównania, to Moravia zdobyła kolejną bramkę. Po rzucie wolnym piłka trafiła w poprzeczkę, a z najbliższej odległości dobił ją do siatki Rostysław Pryjmak i było już 2:0.
Kielczanie odpowiedzieli trafieniem kontaktowym jeszcze w pierwszej połowie. Na 2:1 płaskim strzałem trafił Jakub Rybus. Taki wynik utrzymał się na tablicy po pierwszej połowie.
Po przerwie piłkarze Korony szybko rzucili się do odrabiania strat. W 51. minucie był już remis. Znów w roli głównej odnalazł się Jakub Rybus, który z daleka przymierzył w poprzeczkę, piłka odbiła się jeszcze od ziemii i padła łupem golkipera Moravii. Sędziowie mieli wątpliwości, czy przekroczyła linię bramkową, ale po konsultacji zdecydowali się gola uznać. W ten sposób żółto-czerwoni doprowadzili do wyrównania, a w klasyfikacji strzelców Jakub, napastnik Korony, wyprzedził brata z Moravii. A na boisku był to dopiero początek emocji.
Już w następnej akcji to ponownie gospodarze byli na prowadzeniu. Po dośrodkowaniu z prawej strony nieczysto we własnej "szesnastce" interweniował Krzysztof Kiercz i zamiast oddalić zagrożenie, po jego rykoszecie piłka wpadła do siatki.
Żółto-czerwoni znowu musieli gonić wynik, ale po raz drugi sprostali zadaniu. W 64. minucie Miłosz Strzeboński z bliska wykończył dośrodkowanie z lewej strony, a dwanaście minut później z dośrodkowaną przez niego piłką z rzutu rożnego piłką minął się golkiper Moravii i na kwadrans przed końcem kielczanie prowadzili 4:3. Jak się okazało, to trafienie ustaliło wynik meczu, który nie zmienił się już do końca spotkania, choć okazje do tego były. Emocje trzymały do końcowego gwizdka, było trochę przepychanek i żółtych kartek, ale starcie na szczycie IV ligi nie zawiodło.
Dzięki tej wygranej kielczanie dalej są liderem i po 7. kolejkach mają na koncie 16 punktów, natomiast Moravia jest 12. Za tydzień w sobotę kielecka ekipa zagra na swoim stadionie z GKS-em Nowiny. Początek tego meczu o godz. 11:00.
Moravia Morawica - Korona II Kielce 3:4 (2:1)
Bramki: Rybus (1'), Pryimak (28'), Kiercz (52' - sam.) - J. Rybus (34', 51'), Strzeboński (64'), Ma. Zawadzki (77')
Moravia (skład wyjściowy): Kubicki - Miszczyk, Ma. Zawadzki, Młynarczyk, Rogoziński - Ł. Zawadzki, Rabiej, Mi. Zawadzki, Horna, Pryimak - M. Rybus
Korona II: Sandach, Zwoźny (46' Majewski), Kiercz, Seweryś (46' Więckowski), Bujak (55' Szywacz), Sewerzyński, K. Turek, Jopkiewicz, Strzeboński (80' Tomczyk), Rybus, Bortniczuk (70' Bojańczyk)
fot: Grzegorz Ksel