Dobra pierwsza połowa nie wystarczyła. Korona odpada z Pucharu Polski
Korona Kielce przegrała 1:2 z Górnikiem Łęczna i pożegnała się z Pucharem Polski na etapie 1/8 rozgrywek. Żółto-czerwoni rozegrali dobrą pierwszą połowę zawodów, którą okrasili golem Dawida Błanika, jednak w drugiej odsłonie rywalizacji goście zawładnęli na placu gry i dzięki trafieniom Rymaniaka oraz Śpiączki triumfowali na Suzuki Arenie.
Korona z tymczasowym trenerem na ławce przystąpiła do pucharowego meczu bez większych niespodzianek w składzie. Spodziewana roszada miała miejsce między słupkami, gdzie Konrada Forenca zastąpił Marceli Zapytowski.
Pierwsze chwile wtorkowej potyczki w swoje ręce wzięli goście. Górnik częściej utrzymywał się przy futbolówce, jednak w żaden sposób nie przekuł tej optycznej przewagi na konkretne okazje. Koroniarze skupiali się raczej na szybkim konstruowaniu akcji. Pierwsze owoce tak obranej taktyki mogły pokazać się 12. minucie gry, kiedy dobrą kombinację Gąsiora z Oliveirą na celny strzał zamienił Dawid Błanik.
Była to co najmniej obiecująca szansa byłego gracza Sandecji. Na rehabilitację 25-latka nie trzeba było długo czekać. W 25. minucie piłkę w środku pola otrzymał Jacek Podgórski ruszył odważnie między trzema zawodnikami, poczym błyskotliwym, prostopadłym zagraniem uruchomił wchodzącego z drugiej linii Błanika. Tym razem skrzydłowy nie dał szans Gostomskiemu. Korona prowadziła 1:0.
Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Na placu gry dominowała ekipa Kamila Kuzery. Kielczanie kontrolowali przebieg zawodów i schodzili do szatni z zasłużenie wyklarowaną zaliczką.
Zaraz po wznowieniu gry konsekwencje dobrej postawy, jednym kiksem, mógł zmarnować Marceli Zapytowski. Młody bramkarz Korony źle ocenił tor lotu piłki ekspediowanej z rzutu rożnego, niefortunnie trafił w futbolówkę, czym stworzył idealna okazję do wyrównania dla gości. Na całe szczęście jeden z graczy przyjezdnych przestrzelił z najbliższej odległości.
Ta sytuacja, choć przypadkowa, odwzorowywała to kto dominował na boisku po zmianie stron. Łęcznianie na długo zagościli na połowie kielczan, osiągając znaczną przewagę. W przeciwieństwie do pierwszych 45 minut podopieczni Kamila Kieresia byli dużo konkretniejsi w swoich poczynaniach, co mogli udowodnić w czwartym kwadransie zawodów. Książkowy strzał głową Bartosza Śpiączki wylądował jednak na poprzeczce.
Bramka wisiała w powietrzu i na nieszczęście gospodarzy, wreszcie doszła do skutku. Na listę strzelców wpisał się Bartosz Rymaniak. Były zawodnik Korony precyzyjnie skierował piłkę głową w długi róg bramki Zapytowskiego, po centrze z rzutu wolnego Damiana Gąski.
Żółto-czerwoni stracili gola, a kilka chwil później swojego lidera. Plac gry opuścił Adam Frączczak, który w niegroźnej sytuacji poczuł dyskomfort w prawej nodze. To wyglądało na odnowienie urazu dwugłowego uda.
Koszmar kielczan trwał w najlepsze. W 82. minucie Górnik wyprowadził następny cios. Tym razem z dobrej kombinacji kolegów na prawej flance skorzystał Bartosz Śpiączka. Doświadczony napastnik znalazł drogę do siatki, przy sporej pomocy pechowo interweniującego Adriana Danka.
To trafienie zamknęło wynik spotkania. Górnik awansował do ćwierćfinału rozgrywek.
Korona Kielce - Górnik Łęczna 1:2 (1:0)
Bramki: Błanik 25’ – Rymaniak 66’, Śpiączka 82’
Składy:
Korona: Zapytowski – Sierpina, Koj (41’ Szarek), Zebić, Danek – Podgórski (65’ Łukowski), Szpakowski, Gąsior, Oliveira (65’ Petrović), Błanik – Frączczak (79’ Górski)
Górnik: Gostomski – Midzierski (46’ Leandro), Gol (65’ Banaszek), Tymosiak (46’ Garcia), Śpiączka, Rymaniak, Szcześniak, Goliński, Dziwnel, Lokilo, Gąska (90' Krykun)
Kartki: Podgórski, Łukowski – Lokilo, Rymaniak, Śpiączka, Goliński
fot. Mateusz Kaleta