Hiszpanie rozmontowali Koronę. ŁKS wywiązał się z roli faworyta
Korona Kielce nie dała rady sprawić niespodzianki w Łodzi. Kielczanie ulegli ŁKS-owi 0:2. Łodzianie pozostają dalej jedyną niepokonaną drużyną w Fortuna 1. Lidze i dzięki tej wygranej zameldowali się na fotelu lidera, a kielczanie przegrali pierwszy raz na wyjeździe. O porażce zdecydowały własne błędy obrońców i bramkarza.
Maciej Bartoszek wyszedł z założenia, iż zwycięskiego składu się nie zmienia i pierwszy raz w tym sezonie wystawił dokładnie taką samą „jedenastkę” co w meczu poprzedzającym.
Początek w wykonaniu jednych i drugich był bardzo nerwowy z czego brały się liczne niecelne podania. Z biegiem czasu gra zaczęła układać się pod dyktando gospodarzy, którzy przejęli inicjatywę i częściej utrzymywali się przy futbolówce.
I to właśnie oni w 14. minucie wyszli na prowadzenie. Bramka nie była jednak wynikiem składnie rozegranej akcji, ale błędu defensywy kielczan. Marek Kozioł wyszedł z własnej bramki w okolice 25. metra od bramki, minął się z futbolówką co otworzyło Pirulo „autostradę” do pustej bramki. Hiszpana próbował powstrzymać jeszcze Przemysław Szarek, jednak nie dał rady i na tablicy wyników pojawiło się 1:0.
To trafienie uskrzydliło wicelidera Fortuna 1. Ligi, który mnożył następne groźne okazje ku podwyższeniu rezultatu. Koroniarze przebudzili się dopiero po dwóch kwadransach od pierwszego gwizdka. Dobrze wyglądały akcje konstruowane głównie z lewej strony boiska. Najpierw za sprawą centry Kordasa, a następnie ładnej, indywidualnej akcji Jacka Kiełba. Groźny strzał kapitana kielczan, z powodzeniem bronił jednak Malarz.
Do końca pierwszych 45. minut wynik rywalizacji się już nie zmienił. Sędzia zaprosił zawodników do szatni przy stanie 1:0.
Drugą część kielczanie rozpoczęli bardzo odważnie, wysoko ruszyli na rywali, częściej utrzymywali się przy piłce i stwarzali groźniejsze sytuacje. I kiedy wydawało się, że bliżej wyrównującej bramki byli złocisto-krwiści, ŁKS wyprowadził drugi cios, jednak znowu przy dużej pomocy kieleckich defensorów. Tym razem zawinił Tzimopoulos łamiąc linie spalonego, co pozwoliło Samu Corralowi wyjść sam na sam z Markiem Koziołem. Kolejny z Hiszpanów w barwach gospodarzy z zimną krwią wykończył stuprocentową okazję.
Łodzianie podwyższyli prowadzenie, a blisko 10 minut później powinno być już 3:0. Koronkową akcję przeprowadził hiszpański tercet i oko w oko z Koziołem, z szansą na drugiego gola, wyszedł Pirulo. Delikatna podcinka napastnika minęła o centymetry bramkę Koroniarzy.
W kolejnych fragmentach bramki kontaktowej szukali goście, ale musieli sobie radzić w dziesiątkę. Kontuzji doznał Przemysław Szarek, a trener Bartoszek już wcześniej wykorzystał komplet zmian. Finalnie kielczanie nie potrafili odmienić już losów tego meczu. Korona przegrała po raz pierwszy w tym sezonie na wyjeździe 0:2.
W sobotę żółto-czerwoni zagrają z Sandecją Nowy Sącz. To spotkanie o godz. 18.
Relacja NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
ŁKS Łódź - Korona Kielce 2:0 (1:0)
Bramki: Pirulo (14’) Corral (54’)
ŁKS: Malarz - Wolski (85' Klimczak), Moros, Sobociński, Dankowski - Tosik, Dominguez, Sajdak - Pirulo (89' Kelechukwu), Trąbka (71’ Nawotka), Corral (71’ Sekulski)
Korona: Kozioł - Szarek, Tzimopoulos, Szywacz, Kordas – Podgórski (62’ Łysiak), Gąsior (80’ Petrović), Kaczmarski (80’ Petrović), Długosz (71’ Lisowski), Kiełb – Thiakane (71’ Firlej)
Żółte kartki: Corral, Sajdak, Sobociński, Pirulo - Tzimopoulos, Kordas
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
jak patrzę na ciebie to .......