Takie mecze dla bramkarza są trudne. Najważniejsze, że byliśmy jednością
Korona Kielce na starcie Fortuna 1. Ligi pokonała Skrę Częstochowa 2:0. Obie bramki wpadły w końcówce pierwszej połowy. O ile ta część meczu została niemal zdominowana przez „żółto-czerwonych”, tak w drugiej podopieczni Dominika Nowaka mieli sporo kłopotów. Kilka razy z opresji Koroniarzy wyciągał Konrad Forenc.
Golkiper kieleckiego klubu stanął na wysokości zadania i aż cztery razy ratował swoich kolegów przed stratą bramki. – Cieszę się, że w ten sposób pomogłem drużynie – zaznacza zawodnik, który o ile w drugiej połowie miał ręce pełne pracy, tak w pierwszej nie był zbyt często zmuszany do interwencji. – Takie mecze dla bramkarza są bardzo trudne. Niby nic się nie dzieje, ale koncentracja musi zostać zachowana – dodaje.
Forenc swoją pewną grą tylko potwierdził, że trener Dominik Nowak słusznie postawił akurat na niego. – Nie ukrywam, że zrobiłem wszystko, by znaleźć się w pierwszym składzie. Dziś dałem trochę otuchy chłopakom z tyłu. Od tego jestem, by pomóc, kiedy tylko koledzy tego potrzebują.
Także dzięki niemu Korona Kielce zaliczyła udane wejście w Fortuna 1. Ligę. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wiadomo było, że kielczanie z tym składem włączą się do gry o najwyższe cele, a teraz potwierdzili to także na murawie. – Doskonale wiemy, że jesteśmy mocni – zaznacza golkiper.
– Jednak trzeba było to udowodnić. Papier to jedno, a szatnia to drugie. Cieszę się, że byliśmy jednością i drużyny. Mamy powody do zadowolenia. Przed nami regeneracja i przygotowania do kolejnego spotkania. Zaczynamy kolejny intensywny tydzień. Takie podejście będzie nas trzymało na fali. Będziemy mocni i pewni siebie – twierdzi zmotywowany.
Fot. Grzegorz Ksel