Drugie zwycięstwo z rzędu Korony Kielce! Debiutancki gol napastnika i piękny gol Oliveiry
Korona Kielce ponownie wygrywa przy Ściegiennego. Żółto-czerwoni po zwycięstwie 2:1 nad Podbeskidziem Bielsko Biała, w takim samym stosunku bramkowym pokonali Zagłębie Sosnowiec. Dla ekipy Leszka Ojrzyńskiego trafiał Evgeniy Szykawka oraz Filipe Oliveira.
Szkoleniowiec kielczan nie postąpił w myśl zasady "zwycięskiego składu", dokonując trzech roszad w stosunku do ostatniego spotkania z Podbeskidziem. Trzeba jednak zaznaczyć, że 49-latek był zmuszony do niektórych roszad, bowiem ze względu na nadmiar żółtych kartek obowiązkową pauzę musiał odbyć Michał Koj, natomiast wyścig z czasem przegrał kontuzjowany Marcin Szpakowski. Ze składu wypadł również Jakub Łukowski. W ich miejsce zawitali Dalibor Takac, Adrian Danek i Oskar Sewerzyński.
Cała trójka wyraźnie zaznaczyła obecność na placu gry, dużą aktywnością w swoich poczynaniach. Zresztą cały zespół gospodarzy wyglądał bardzo przyzwoicie od pierwszych minut rywalizacji. Korona przejęła inicjatywę i kilka razy potrafiła zagrozić bramce Michała Gliwy, po składnych kombinacjach.
Goście nie pozostawali dłużni. Sosnowiczanie potrafili wykorzystać luki w ustawieniu, głównie w bocznych sektorach, kieleckiej defensywy, z których kilkukrotnie wykreowali centry niepokojące Konrada Forenca.
Te nawarstwiające się szanse dla przyjezdnych zbiegły się przestojem w grze Korony. Zawodnicy Ojrzyńskiego oddali pola rywalom, którzy w trzecim kwadransie zawodów doszli do co najmniej dwóch dogodnych sytuacji, ale ostatecznie nie znaleźli drogi do bramki. Arbiter zaprosił do szatni obie drużyny przy wyniku 0:0.
Po zmianie stron w drugą część gry z przytupem weszli goście. Podopieczni Artura Skowronka ruszyli z licznymi szarżami w stronę pola karnego kielczan. Szczególnie niebezpiecznie pod bramką Forenca było po wrzutkach z bocznych sektorów - zarówno z akcji, jaki i stojącej piłki.
Przyjezdni mogą pluć sobie w brodę, bo ich niewykorzystane sytuacje zemściły się natychmiastowo. Korona wreszcie zdynamizowała atak, kilkoma podaniami przenosząc futbolówkę na prawą flankę boiska. Tam o idealne dostarczanie piłki na głowę Evgeniyego Szykawki zadbał Jacek Podgórski. Białorusin zachował się jak na rasowego snajper przystało, otwierając wynik rywalizacji i trafiając pierwszy raz w żółto-czerwonych barwach. Gospodarze od 55. minuty spotkania prowadzili 1:0.
Korona znalazła się w swoim dobrym momencie. 10 minut później Koroniarze prowadzili już 2:0, a na listę strzelców, pięknym uderzeniem zza "szesnastki", wpisał się Filipe Oliveira. Portugalczyk sfinalizował szybka kontrę, po wysokim odbiorze własnego zespołu na połowie przeciwnika.
Mecz się rozkręcił, a Zagłębie nie rzuciło broni. Wręcz przeciwnie... szybko odpowiedziało kontaktowym trafieniem. Bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego Konrada Forenca zaskoczył Wojciech Szumilas, który na placu gry zameldował się 2 minuty wcześniej.
14. siła rozgrywek poczuła krew i to ona dyktowała warunki do końca meczu. Korona nastawiona była na obronę tego rezultatu, czego potwierdzeniem może być zmiana ofensywnego Dawida Błanika na, wracającego do Kielc po blisko 7 latach, Kyryło Pertowa.
Taktyka finalnie zdała egzamin. Kielczanie dopisali komplet "oczek" do swojego punktowego bilansu.
Teraz żółto-czerwoni pojadą do Głogowa na mecz z Chrobrym. To spotkanie 16 kwietnia o godz. 12:40.
Korona Kielce - Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:0)
Bramki: Szykawka 55', Oliveira 66' - Szumilas 74'
Składy:
Korona: Forenc - Corral (67' Łukowski), Malarczyk, Podgórski (67' Szymusik), Frączczak (89' Kiełb), Takac (46' Szykawka), Błanik (82' Petrow), Danek, Oliveira, Sewerzyński, Zebić
Zagłębie: Gliwa - Oliveira, Bryła, Pawłowski (71' Szumilas), Sobczak (71' Sanogo), Kamiński (801' Popczyk), Dalić (49' Duriska), Ryndak, Seedorf, Masłowski, Bodzioch
Kartki: Frączczak, Malarczyk - Masłowski, Kamiński
fot. Grzegorz Ksel