Notice: Constant _INCROOT already defined in /home/kielecka/www/news.php on line 21
Podsumowanie 17 kolejki w V lidze (foto)


ŁKS Łagów 1:2 Nidzianka Bieliny

0:1 Kraj (33)
0:2 Pindral (39)
1:2 Kołbuc (83)


Łagów: Styczyński - Szachowicz, Kowalski, Arczewski, Sadłowski - Nawrocki, M. Wasik, T. Pustuła (50. Brudek), Kamiński (70. Michalczyk) - Barański (50. Kołbuc), Bochniak (78 P. Wasik)

Nidzianka: H. Iwan - Gajda, Satro, Kosecki (70. Maciejski), Skrzypek - Jakubczyk (65 Natkaniec), Janaszek, Kowalczyk, Kraj, Sito - Pindral (88. Wąś)


Sporą niespodziankę sprawiła Nidzianka Bieliny, wygrywając w meczu derbowym z ŁKS-em Łagów. Początek spotkania był z obydwu stron dosyć chaotyczny. Szybciej nerwy uspokoili zawodnicy gospodarzy, którzy przeprowadzili kilka składnych akcji, jednak bez efektu bramkowego. Nidzianka zepchnięta w początkowej fazie meczu do obrony, z biegiem czasu uspokoiła grę i zaczęła stwarzać groźne kontrataki. W 33 minucie jeden z nich zakończył się pierwszym golem dla przyjezdnych. Po odbiorze piłki na własnej połowie jeden z zawodników Nidzianki podał do dobrze ustawionego Mateusza Pindrala, ten z kolei zagrał prostopadłą piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Łukasza Kraja. Wykończenie akcji było tylko formalnością. Po tej bramce zawodnicy z Bielin zdecydowanie uwierzyli w swoją szansę na korzystny wynik. Goście mądrze ustawiali obronę, w efekcie czego ŁKS nie stworzył sobie praktycznie żadnej klarownej sytuacji. Następny gol dla Bielinian padł w 39 minucie. Po kolejnym odbiorze w środku pola zawodnicy Nidzianki przeprowadzili zabójczą w skutkach kontrę, którą na bramkę zamienił dobrze dysponowany Mateusz Pindral. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. W drugiej części meczu wreszcie zaatakowali gospodarze. Niestety strzały ŁKS-u były oddawane w środek bramki, co nie stwarzało problemów bramkarzowi z Bielin. Swoją szansę na trzeciego gola miała także Nidzianka. Po jednej z kontr Karol Jakubczyk trafił w słupek bramki strzeżonej przez Wojciecha Styczyńskiego. W końcówce spotkania Łagowianie wreszcie doczekali się na swoje trafienie. Autorem honorowej bramki był Artur Kołbuc, który strzałem z bliskiej odległości pokonał Huberta Iwana.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Unia Sędziszów 2:1 Moravia Morawica

0:1 K. Kubicki (23)
1:1 Warot (60)
2:1 Zapalski (80)


Unia: Otręba - Mendrala, Krupa, Błażkiewicz, Żebrowski - Łoboda, Surówka (75. Chuptyś), Matelski, Warot (78. Wójcicki) - Zapalski, Faryna (85. Wiencek)

Moravia: Woźniak - A. Strójwąs, Koncewicz, B. Młynarczyk, Ważkiewicz - Jasiński, Woś, K. Kubicki, W. Młynarczyk - P. Strójwąs (78. Przeździk), Chlebowski (75. E. Lurzyński)


Kolejna niespodzianka miała miejsce w Sędziszowie. Miejscowa Unia podejmowała dotychczasowego lidera z Morawicy. Gospodarze do meczu podeszli bardzo zdeterminowani. Pierwsza bramka padła jednak dla zespołu gości. W 23 minucie spotkania ładnym strzałem popisał się Kamil Kubicki i wynik brzmiał 1:0 na korzyść Moravii. Do końca pierwszej połowy rezultat spotkania nie zmienił się. Druga połowa przyniosła dwa gole gospodarzom. Pierwszego z nich zdobył w 60 minucie Paweł Warot. Drugie trafienie to zasługa Wojciecha Zapalskiego. Dodajmy, że zwycięski gol padł w 80 minucie meczu.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zorza Tempo Pacanów 1:1 Victoria Skalbmierz

0:1 Łakota (35)
1:1 Kopacki (75)


Zorza: Reczek - Kondek, Skiba, Kuza, Gawłowski - Stańczyk (65. Nowicki), Jabłoński, K. Marcinek, Zaród (65. Wójtowicz) - Kopacki, Sekuła (46. Gwóźdź)

Victoria: Tomczyk, Pela, Albin, Kucybała, Włudarz - Zalewski, Rechowicz, Borek (85. Dzierżak), Wojtal (85. Jakubas) - Stelmach, Łakota (88. Magiera)


Kolejny mecz derbowy miał miejsce w Pacanowie. Miejscowa Zorza podejmowała Victorię Skalbmierz. Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando gości. Victoria miała kilka groźnych sytuacji, z czego jedną udało się wykorzystać. Zdobywcą gola w 35 minucie został Łukasz Łakota. Gospodarze jednak nie pozostawali dłużni, wyprowadzając groźne kontrataki, po których sam na sam z bramkarzem ze Skalbmierza stawali Kopacki i Jabłoński. Sytuacji jednak nie udało się wykorzystać. W drugiej połowie gra się wyrównała i widać było, że to gospodarzom zależy bardziej na zdobyciu gola. Jednak, to Victoria stanęła przed wyśmienitą okazją do zdobycia drugiej bramki. W 61 minucie za faul w polu karnym sędzia podyktował rzut karny dla Skalbmierzan. Skuteczną interwencją popisał się Reczek, który obronił jedenastkę wykonywaną przez Łakotę. Od tej chwili Zorza Tempo Pacanów zdecydowanie przejęła inicjatywę i dominowała na boisku. Efektem tego była bramka zdobyta w 75 minucie przez Tomasza Kopackiego.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Lechia Strawczyn 1:1 Zieleń Żelisławice-Secemin

1:0 Trzebiński (34)
1:1 Sychowicz (90)


Lechia: Wąsowicz - K. Majka, Zając, Tkaczyk, Kaniowski - D. Kasprzyk, Trzebiński, Picheta (80. Dudek), Baran (70. M. Majka) - Piotrowski, K. Kasprzyk

Zieleń: Kowalski - Barczyński (70. Skupin), A. Fira, W. Nidziński, Sychowicz - Gwiazda, Świeboda (75 T. Fira), Wójcik, Szlacheta (46. Stefański) - P. Nidziński, Góral (80. Słomiński)




Piłkarze Zieleni Żelisławice i debiutujący w roli trenera Dariusz Dąbrowski wybrali się do Strawczyna na „małą wojnę”. Mecz ten zasługiwał na takie miano ponieważ tamtejsza Lechia jak na razie w tym sezonie jest niepokonana na własnym boisku. Mecz rozpoczął się chaotycznie, obie drużyny przez pierwsze minuty zapoznawały się z boiskiem i nie było żadnych klarownych akcji. Pierwsza do głosu doszła jednak drużyna Lechii która próbowała stwarzać sytuacje podbramkowe lecz uniemożliwiali to dobrze spisujący się obrońcy Zieleni. W 36 minucie zawodnicy Zieleni przeprowadzili nieudaną akcję i natknęli się na kontratak. Piłkę na prawe skrzydło dostał napastnik ze Strawczyna po czym idealnie dośrodkował do Krzysztofa Trzebińskiego, a ten mocnym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi z Żelisławic. Gol ten widocznie podziałał na zawodników Zieleni, ponieważ tuż po rozpoczęciu gry stworzyli sobie dwie stuprocentowe okazje, których jednak nie wykorzystali. Do końca pierwszej połowy gra była wyrównana. Jedyną ciekawą akcję przeprowadzili zawodnicy Lechii, jednak bardzo silny strzał pewnie obronił Grzegorz Kowalski.



W drugiej połowie meczu do głosu coraz częściej dochodzili przyjezdni. Zieleń przeprowadziła kilka groźnych akcji, jednak bez pożądanego skutku. Dopiero w doliczonym czasie gry padł gol na remis. Po dośrodkowaniu Tomasza Firy najprzytomniej w polu karnym zachował się Marcin Sychowicz i zdobył decydujące trafienie.



Więcej zdjęć w Galerii [Zobacz]

Zdjęcia: Grzegorz Sojka


--------------------------------------------------------------------------------------------------------



Klimontowianka Klimontow 1:3 Piast Chęciny

0:1 Chiberski (1)
0:2 Stajniak (18)
0:3 Borycki (29)
1:3 Szmuc (87)


Klimontowianka: Brzyszcz – Sejdziński, Krawczyk, Zawadzki, Borycki – G. Gawryś, Szmuc, K. Andrzejczak, Chwała – Krakowiak, Węgrzynowicz (53. M. Ferens)

Piast: Sroka - Mikulski, Niechciał, Kurzawa, Kasperek - Skrzyniarz, Buras (81. Ziółkowski), Borycki (77. Tekiel), Chiberski (88. Grzesik) - Stajniak, Korba (59. Kuś)


Spotkanie trenerskich debiutów w Klimontowie lepiej wypadło dla nowego trenera Piasta – Andrzeja Więcka. Piast nie rozegrał jakiegoś porywającego spotkania, ale był zabójczo skuteczny. Dwie bramki gościom sprezentował bramkarz Klimontowianki – Brzyszcz, który wczorajszego spotkania nie będzie wspomniał zbyt dobrze. Już pierwsza sytuacja dla drużyny z Chęcin zakończyła się bramką. Po uderzeniu z rzutu wolnego piłka znalazła się pod nogami Chiberskiego a ten mocnym uderzeniem nie dał szans Brzyszczowi. Podrażniona stratą bramki Klimontowianka ruszyła do ataku. Szczęścia próbowali Węgrzynowicz oraz Zawadzki z rzutu wolnego, jednak bez rezultatu. Gdy wydawało się, że podopieczni trenera Tomczyka (zastąpił na tym stanowisku Rafała Kodyrę) osiągają przewagę fatalny błąd popełnił bramkarz miejscowych – Brzyszcz, który w niegroźnej sytuacji podał piłkę wprost pod nogi Stajniaka a ten wpakował piłkę do bramki podwyższając rezultat. Dwie minuty później w polu karnym gości faulowany był Szmuc, jednak sędzia nakazał rozpoczęcie gry od rzutu rożnego. Mecz rozstrzygnął się praktycznie w 27 minucie. Z rzutu wolnego przymierzył Borycki zaskakując Brzyszcza uderzeniem po krótkim rogu. Po trzeciej bramce tempo gry znacznie siadło i do końca pierwszej połowy na boisku poza twardą grą z obydwu stron, nic się nie wydarzyło. Po przerwie przewagę zyskała Klimontowianka, jednak obrona Piasta sprawnie kierowana przez Srokę i Mikulskiego nie dała się zaskoczyć. Gra toczyła się głównie w środku pola i sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Im bliżej końca spotkania tym więcej z gry mieli gospodarze. Najpierw strzał Krakowiaka obronił Sroka, natomiast kilka minut później minimalnie nad poprzeczką główkował Chwała. Wreszcie w 86 minucie szarżującego w polu karnym Chwałę nieprzepisowo zatrzymał jeden z obrońców i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem okazał się Szmuc, strzelając honorowego gola dla Klimontowianki. Piast w Klimontowie pokazał, że będzie walczył o utrzymanie do końca. Drużynie z Klimontowa o utrzymanie może być bardzo ciężko, jeżeli jej gra znacząco się nie poprawi. W najbliższej kolejce LKS wyjeżdża do Stąporkowa, gdzie o punkty będzie jeszcze ciężej.

Robert Tomczyk, trener Klimontowianki: Oddaliśmy za darmo bramki przeciwnikowi, a ten nie stworzył sobie w przekroju spotkania praktycznie żadnej groźniejszej akcji.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


LZS Samborzec 3:0 Świt Ćmielów

1:0 Zych (5)
2:0 Gawroński (20)
3:0 Ziółek (60)


Samborzec: Cielecki - Abram, Biało, Trześniewski (78. Dziurzyński), Dybus - Gawroński, Zych, Rędzi (70. Twaróg), Wasilewski - Ziółek, Dziedzic

Świt: Kaczor - Kutryba, Paszyński, Chuchała, Relikowski - Czupryn, Madej, Sobolewski, Lasota (46. Sado-->84. Roszczepała) - Wysocki (64. Gordon), Szymkiewicz (88. Stawiarski)


Wczorajszy mecz Samborcu nie zachwycił, ale miejscowy LZS nie miał większych problemów z pokonaniem Świtu. Osłabieni brakiem swojego lidera - Syguły gospodarze od początku ruszyli z atakami. Już w piątej minucie po dośrodkowaniu Rędziego piłkę do bramki wpakował Zych. Nie bez winy przy utracie tego gola był bramkarz Świtu – Kaczor. Później przewagę osiągnęli goście, lecz zabrakło im zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych. Dobrze w bramce LZS – u spisywał się Cielecki, broniąc mi. sytuację sam na sam z jednym z napastników Świtu. Dwudziesta minuta przyniosła drugą bramkę dla Samborca. Po kontrze w dobrej sytuacji znalazł się Zych, uderzył jednak nieczysto, piłkę odbił Kaczor, który był jednak bezradny przy dobitce Gawrońskiego. LZS nie ustawał w atakach i jeszcze przed przerwą dobre sytuacje zmarnowali Rędzi i Dziedzic. Ten pierwszy pomylił się o parę centymetrów, natomiast Dziedzic został w ostatniej chwili zablokowany przez jednego z obrońców Świtu. Po przerwie obraz gry nie zmienił się, przewagę mieli gospodarze. Najpierw sytuację sam na sam z Kaczorem zmarnował Gawroński, ale w 60 minucie było już 3:0. Daleki wyrzut w pole karne głową przedłużył Rędzi, piłka spadła wprost na nogę Ziółka, który z półobrotu nie dał szans bramkarzowi z Ćmielowa. Najlepszą okazję na zmniejszenie rozmiarów porażki zmarnował grający trener gości – Piotr Paszyński, nieznacznie myląc się z rzutu wolnego. Po koniec spotkania dwie dobre okazje zmarnował jeszcze Dziedzic i wynik nie uległ zmianie. Zawodnicy trenera Kuśmiry po zwycięstwie nad Świtem przybliżyli się znacznie do czołówki i na pewno liczyć się będą w walce o awans. Sytuacja drużyny z Ćmielowa z kolejki na kolejkę robi się coraz gorsza i jeżeli Świt nie zacznie zdobywać punktów spadek do A klasy będzie chyba nieunikniony.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Gród Wiślica 1:2 MKS Stąporków

1:0 Kochański (21)
1:1 Jedynak (72)
1:2 Pawłowski (78)


Gród: Kaleta - Mącznik, Wieloch (80. Gruchała), Madej, Stępień - Mika, Niedziela, Kochański, Walasek (77. Dryja) - Rosołowski , Lubański

Stąporków: Gwizd - Staniec, Pawłowski, Salwa, Goraj - Stawiarski (40. Muszyński), Ciekalski (85. Kukuła), Plewniak, K. Rzeszowski (65. D. Rzeszowski) - Jedynak, Piróg


Na boisku w Wiślicy spotkały się dwie drużyny o zupełnie innych celach, ale jak widać po wyniku różnicy aż tak kolosalnej nie było. Mający czwartoligowe aspiracje Stąporków wzmocnił się w przerwie zimowej tak znanymi zawodnikami jak: Robert Ciekalski (Nida Pińczów), Piotr Pawłowski (Orlicz Suchedniów) czy Grzegorz Muszyński (Nidzianka Bieliny). We wczorajszym spotkaniu Gród postawił kandydatowi do awansu bardzo trudne warunki. Podopieczni trenera Piotra Idzika (trafił do Grodu z Zenitu Chmielnik) prowadzili nawet do przerwy 1:0 po bramce Kochańskiego. W drugiej połowie napór drużyny MKS-u sprawił jednak że role się odwróciły i trzy punkty pojechały do Stąporkowa. Zwycięstwo goście zawdzięczają swojemu najlepszemu snajperowi Sławomirowi Jedynakowi oraz Piotrowi Pawłowskiemu, który ustalił wynik spotkania. Gród pokazał, że w kwestii utrzymania nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Zespół Stąporkowa po zimowych wzmocnieniach powinien z wygrać ,,okręgówkę” w cuglach, jednak runda jesienna pokazała iż w wykonaniu MKS-u wszystko zdarzyć się może.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zenit Chmielnik 2:0 Skała Tumlin

1:0 Zadorski (12) 2:0 Ciacia (85)


Zenit: Gajewicz - Waluś, Pająk, Pęcherz, Tomczyk - Braciszewicz (86. Cielibała), Ciacia, Zadorski, Zamojski - Biały, Gwarek (66. Osman)

Skała: Rykała - Michalczyk, Chałan, Janus, Adach (60. Michta) - Milcarz, Janik, Guzik, Sitarz (80. Michalski) - Czechowski (46. Kołodziej), Hyb (70. Radek)


W Chmielniku po pierwszym wiosennym spotkaniu zapanowała dobra atmosfera. Gospodarze pewnie pokonali Skałę 2:0.Udał się tym samym debiut w roli szkoleniowca Zdzisławowi Majowi, który w zimie objął zespół Zenitu. Prowadzenie dla miejscowych zdobył już w 12 minucie Zadorski. W Skale widać było brak najskuteczniejszego jesienią zawodnika Mateusza Kokoszy, który w przerwie zimowej opuścił zespół z Tumlina. Od 60 minuty gospodarze mieli dodatkowo ułatwione zadanie, ponieważ za czerwoną kartkę z boiska wyleciał bramkarz gości - Rykała. Przewagę Zenit wykorzystał w 85 minucie za sprawą Ciaci, który dobił drużynę z Tumlina zapewniając trzy punkty swojemu zespołowi.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Komentarze
Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz

Fatal error: Uncaught Error: Call to undefined function QueryScalar() in /home/kielecka/www/includes/comments_include.php:170 Stack trace: #0 /home/kielecka/www/news.php(220): showcomments('N', 'fusion_news', 'news_id', '425', 'news.php?readmo...') #1 {main} thrown in /home/kielecka/www/includes/comments_include.php on line 170