ŁKS Łagów 1:2 Nidzianka Bieliny
0:1 Kraj (33) 0:2 Pindral (39) 1:2 Kołbuc (83) |
Łagów: Styczyński - Szachowicz, Kowalski,
Arczewski, Sadłowski - Nawrocki, M. Wasik, T. Pustuła (50. Brudek), Kamiński (70.
Michalczyk) - Barański (50. Kołbuc), Bochniak (78 P. Wasik) Nidzianka: H. Iwan - Gajda, Satro, Kosecki (70. Maciejski), Skrzypek - Jakubczyk (65 Natkaniec), Janaszek, Kowalczyk, Kraj, Sito - Pindral (88. Wąś) |
Sporą niespodziankę sprawiła Nidzianka Bieliny, wygrywając w meczu
derbowym z ŁKS-em Łagów. Początek spotkania był z obydwu stron dosyć chaotyczny.
Szybciej nerwy uspokoili zawodnicy gospodarzy, którzy przeprowadzili kilka składnych
akcji, jednak bez efektu bramkowego. Nidzianka zepchnięta w początkowej fazie meczu
do obrony, z biegiem czasu uspokoiła grę i zaczęła stwarzać groźne kontrataki. W 33
minucie jeden z nich zakończył się pierwszym golem dla przyjezdnych. Po odbiorze
piłki na własnej połowie jeden z zawodników Nidzianki podał do dobrze ustawionego
Mateusza Pindrala, ten z kolei zagrał prostopadłą piłkę do wychodzącego na czystą
pozycję Łukasza Kraja. Wykończenie akcji było tylko formalnością. Po tej bramce
zawodnicy z Bielin zdecydowanie uwierzyli w swoją szansę na korzystny wynik. Goście
mądrze ustawiali obronę, w efekcie czego ŁKS nie stworzył sobie praktycznie żadnej
klarownej sytuacji. Następny gol dla Bielinian padł w 39 minucie. Po kolejnym
odbiorze w środku pola zawodnicy Nidzianki przeprowadzili zabójczą w skutkach
kontrę, którą na bramkę zamienił dobrze dysponowany Mateusz Pindral. Do końca
pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie.
W drugiej części meczu wreszcie zaatakowali gospodarze. Niestety strzały ŁKS-u były
oddawane w środek bramki, co nie stwarzało problemów bramkarzowi z Bielin. Swoją
szansę na trzeciego gola miała także Nidzianka. Po jednej z kontr Karol Jakubczyk
trafił w słupek bramki strzeżonej przez Wojciecha Styczyńskiego. W końcówce
spotkania Łagowianie wreszcie doczekali się na swoje trafienie. Autorem honorowej
bramki był Artur Kołbuc, który strzałem z bliskiej odległości pokonał Huberta
Iwana. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Unia Sędziszów 2:1 Moravia Morawica 0:1 K. Kubicki (23) 1:1 Warot (60) 2:1 Zapalski (80) |
Unia: Otręba - Mendrala, Krupa, Błażkiewicz,
Żebrowski - Łoboda, Surówka (75. Chuptyś), Matelski, Warot (78. Wójcicki) -
Zapalski, Faryna (85. Wiencek) Moravia: Woźniak - A. Strójwąs, Koncewicz, B. Młynarczyk, Ważkiewicz - Jasiński, Woś, K. Kubicki, W. Młynarczyk - P. Strójwąs (78. Przeździk), Chlebowski (75. E. Lurzyński) |
Kolejna niespodzianka miała miejsce w Sędziszowie. Miejscowa Unia
podejmowała dotychczasowego lidera z Morawicy. Gospodarze do meczu podeszli bardzo
zdeterminowani. Pierwsza bramka padła jednak dla zespołu gości. W 23 minucie
spotkania ładnym strzałem popisał się Kamil Kubicki i wynik brzmiał 1:0 na korzyść
Moravii. Do końca pierwszej połowy rezultat spotkania nie zmienił się.
Druga połowa przyniosła dwa gole gospodarzom. Pierwszego z nich zdobył w 60 minucie
Paweł Warot. Drugie trafienie to zasługa Wojciecha Zapalskiego. Dodajmy, że
zwycięski gol padł w 80 minucie
meczu. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Zorza Tempo Pacanów 1:1 Victoria
Skalbmierz 0:1 Łakota (35) 1:1 Kopacki (75) |
Zorza: Reczek - Kondek, Skiba, Kuza, Gawłowski -
Stańczyk (65. Nowicki), Jabłoński, K. Marcinek, Zaród (65. Wójtowicz) - Kopacki,
Sekuła (46. Gwóźdź) Victoria: Tomczyk, Pela, Albin, Kucybała, Włudarz - Zalewski, Rechowicz, Borek (85. Dzierżak), Wojtal (85. Jakubas) - Stelmach, Łakota (88. Magiera) |
Kolejny mecz derbowy miał miejsce w Pacanowie. Miejscowa Zorza
podejmowała Victorię Skalbmierz. Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando gości.
Victoria miała kilka groźnych sytuacji, z czego jedną udało się wykorzystać.
Zdobywcą gola w 35 minucie został Łukasz Łakota. Gospodarze jednak nie pozostawali
dłużni, wyprowadzając groźne kontrataki, po których sam na sam z bramkarzem ze
Skalbmierza stawali Kopacki i Jabłoński. Sytuacji jednak nie udało się wykorzystać.
W drugiej połowie gra się wyrównała i widać było, że to gospodarzom zależy bardziej
na zdobyciu gola. Jednak, to Victoria stanęła przed wyśmienitą okazją do zdobycia
drugiej bramki. W 61 minucie za faul w polu karnym sędzia podyktował rzut karny dla
Skalbmierzan. Skuteczną interwencją popisał się Reczek, który obronił jedenastkę
wykonywaną przez Łakotę. Od tej chwili Zorza Tempo Pacanów zdecydowanie przejęła
inicjatywę i dominowała na boisku. Efektem tego była bramka zdobyta w 75 minucie
przez Tomasza
Kopackiego. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Lechia Strawczyn 1:1 Zieleń Żelisławice-Secemin
1:0 Trzebiński (34) 1:1 Sychowicz (90) |
Lechia: Wąsowicz - K. Majka, Zając, Tkaczyk,
Kaniowski - D. Kasprzyk, Trzebiński, Picheta (80. Dudek), Baran (70. M. Majka) -
Piotrowski, K. Kasprzyk Zieleń: Kowalski - Barczyński (70. Skupin), A. Fira, W. Nidziński, Sychowicz - Gwiazda, Świeboda (75 T. Fira), Wójcik, Szlacheta (46. Stefański) - P. Nidziński, Góral (80. Słomiński) |
Piłkarze Zieleni Żelisławice i debiutujący w roli trenera Dariusz Dąbrowski wybrali się do Strawczyna na „małą wojnę”. Mecz ten zasługiwał na takie miano ponieważ tamtejsza Lechia jak na razie w tym sezonie jest niepokonana na własnym boisku. Mecz rozpoczął się chaotycznie, obie drużyny przez pierwsze minuty zapoznawały się z boiskiem i nie było żadnych klarownych akcji. Pierwsza do głosu doszła jednak drużyna Lechii która próbowała stwarzać sytuacje podbramkowe lecz uniemożliwiali to dobrze spisujący się obrońcy Zieleni. W 36 minucie zawodnicy Zieleni przeprowadzili nieudaną akcję i natknęli się na kontratak. Piłkę na prawe skrzydło dostał napastnik ze Strawczyna po czym idealnie dośrodkował do Krzysztofa Trzebińskiego, a ten mocnym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi z Żelisławic. Gol ten widocznie podziałał na zawodników Zieleni, ponieważ tuż po rozpoczęciu gry stworzyli sobie dwie stuprocentowe okazje, których jednak nie wykorzystali. Do końca pierwszej połowy gra była wyrównana. Jedyną ciekawą akcję przeprowadzili zawodnicy Lechii, jednak bardzo silny strzał pewnie obronił Grzegorz Kowalski. W drugiej połowie meczu do głosu coraz częściej dochodzili przyjezdni. Zieleń przeprowadziła kilka groźnych akcji, jednak bez pożądanego skutku. Dopiero w doliczonym czasie gry padł gol na remis. Po dośrodkowaniu Tomasza Firy najprzytomniej w polu karnym zachował się Marcin Sychowicz i zdobył decydujące trafienie. Więcej zdjęć w Galerii [Zobacz]
Zdjęcia: Grzegorz Sojka
|
Klimontowianka Klimontow 1:3 Piast
Chęciny 0:1 Chiberski (1) 0:2 Stajniak (18) 0:3 Borycki (29) 1:3 Szmuc (87) |
Klimontowianka: Brzyszcz – Sejdziński,
Krawczyk, Zawadzki, Borycki – G. Gawryś, Szmuc, K. Andrzejczak, Chwała –
Krakowiak, Węgrzynowicz (53. M. Ferens) Piast: Sroka - Mikulski, Niechciał, Kurzawa, Kasperek - Skrzyniarz, Buras (81. Ziółkowski), Borycki (77. Tekiel), Chiberski (88. Grzesik) - Stajniak, Korba (59. Kuś) |
Spotkanie trenerskich debiutów w Klimontowie lepiej wypadło dla nowego trenera Piasta – Andrzeja Więcka. Piast nie rozegrał jakiegoś porywającego spotkania, ale był zabójczo skuteczny. Dwie bramki gościom sprezentował bramkarz Klimontowianki – Brzyszcz, który wczorajszego spotkania nie będzie wspomniał zbyt dobrze. Już pierwsza sytuacja dla drużyny z Chęcin zakończyła się bramką. Po uderzeniu z rzutu wolnego piłka znalazła się pod nogami Chiberskiego a ten mocnym uderzeniem nie dał szans Brzyszczowi. Podrażniona stratą bramki Klimontowianka ruszyła do ataku. Szczęścia próbowali Węgrzynowicz oraz Zawadzki z rzutu wolnego, jednak bez rezultatu. Gdy wydawało się, że podopieczni trenera Tomczyka (zastąpił na tym stanowisku Rafała Kodyrę) osiągają przewagę fatalny błąd popełnił bramkarz miejscowych – Brzyszcz, który w niegroźnej sytuacji podał piłkę wprost pod nogi Stajniaka a ten wpakował piłkę do bramki podwyższając rezultat. Dwie minuty później w polu karnym gości faulowany był Szmuc, jednak sędzia nakazał rozpoczęcie gry od rzutu rożnego. Mecz rozstrzygnął się praktycznie w 27 minucie. Z rzutu wolnego przymierzył Borycki zaskakując Brzyszcza uderzeniem po krótkim rogu. Po trzeciej bramce tempo gry znacznie siadło i do końca pierwszej połowy na boisku poza twardą grą z obydwu stron, nic się nie wydarzyło. Po przerwie przewagę zyskała Klimontowianka, jednak obrona Piasta sprawnie kierowana przez Srokę i Mikulskiego nie dała się zaskoczyć. Gra toczyła się głównie w środku pola i sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Im bliżej końca spotkania tym więcej z gry mieli gospodarze. Najpierw strzał Krakowiaka obronił Sroka, natomiast kilka minut później minimalnie nad poprzeczką główkował Chwała. Wreszcie w 86 minucie szarżującego w polu karnym Chwałę nieprzepisowo zatrzymał jeden z obrońców i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem okazał się Szmuc, strzelając honorowego gola dla Klimontowianki. Piast w Klimontowie pokazał, że będzie walczył o utrzymanie do końca. Drużynie z Klimontowa o utrzymanie może być bardzo ciężko, jeżeli jej gra znacząco się nie poprawi. W najbliższej kolejce LKS wyjeżdża do Stąporkowa, gdzie o punkty będzie jeszcze ciężej. |
Robert Tomczyk, trener Klimontowianki: Oddaliśmy za
darmo bramki przeciwnikowi, a ten nie stworzył sobie w przekroju spotkania
praktycznie żadnej groźniejszej akcji. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
LZS Samborzec 3:0 Świt Ćmielów 1:0 Zych (5) 2:0 Gawroński (20) 3:0 Ziółek (60) |
Samborzec: Cielecki - Abram, Biało, Trześniewski
(78. Dziurzyński), Dybus - Gawroński, Zych, Rędzi (70. Twaróg), Wasilewski - Ziółek,
Dziedzic Świt: Kaczor - Kutryba, Paszyński, Chuchała, Relikowski - Czupryn, Madej, Sobolewski, Lasota (46. Sado-->84. Roszczepała) - Wysocki (64. Gordon), Szymkiewicz (88. Stawiarski) |
Wczorajszy mecz Samborcu nie zachwycił, ale miejscowy LZS nie miał
większych problemów z pokonaniem Świtu. Osłabieni brakiem swojego lidera - Syguły
gospodarze od początku ruszyli z atakami. Już w piątej minucie po dośrodkowaniu
Rędziego piłkę do bramki wpakował Zych. Nie bez winy przy utracie tego gola był
bramkarz Świtu – Kaczor. Później przewagę osiągnęli goście, lecz zabrakło im
zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych. Dobrze w bramce LZS – u spisywał się
Cielecki, broniąc mi. sytuację sam na sam z jednym z napastników Świtu. Dwudziesta
minuta przyniosła drugą bramkę dla Samborca. Po kontrze w dobrej sytuacji znalazł
się Zych, uderzył jednak nieczysto, piłkę odbił Kaczor, który był jednak bezradny
przy dobitce Gawrońskiego. LZS nie ustawał w atakach i jeszcze przed przerwą dobre
sytuacje zmarnowali Rędzi i Dziedzic. Ten pierwszy pomylił się o parę centymetrów,
natomiast Dziedzic został w ostatniej chwili zablokowany przez jednego z obrońców
Świtu. Po przerwie obraz gry nie zmienił się, przewagę mieli gospodarze. Najpierw
sytuację sam na sam z Kaczorem zmarnował Gawroński, ale w 60 minucie było już 3:0.
Daleki wyrzut w pole karne głową przedłużył Rędzi, piłka spadła wprost na nogę
Ziółka, który z półobrotu nie dał szans bramkarzowi z Ćmielowa. Najlepszą okazję na
zmniejszenie rozmiarów porażki zmarnował grający trener gości – Piotr
Paszyński, nieznacznie myląc się z rzutu wolnego. Po koniec spotkania dwie dobre
okazje zmarnował jeszcze Dziedzic i wynik nie uległ zmianie. Zawodnicy trenera
Kuśmiry po zwycięstwie nad Świtem przybliżyli się znacznie do czołówki i na pewno
liczyć się będą w walce o awans. Sytuacja drużyny z Ćmielowa z kolejki na kolejkę
robi się coraz gorsza i jeżeli Świt nie zacznie zdobywać punktów spadek do A klasy
będzie chyba
nieunikniony. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Gród Wiślica 1:2 MKS Stąporków 1:0 Kochański (21) 1:1 Jedynak (72) 1:2 Pawłowski (78) |
Gród: Kaleta - Mącznik, Wieloch (80. Gruchała),
Madej, Stępień - Mika, Niedziela, Kochański, Walasek (77. Dryja) - Rosołowski ,
Lubański Stąporków: Gwizd - Staniec, Pawłowski, Salwa, Goraj - Stawiarski (40. Muszyński), Ciekalski (85. Kukuła), Plewniak, K. Rzeszowski (65. D. Rzeszowski) - Jedynak, Piróg |
Na boisku w Wiślicy spotkały się dwie drużyny o zupełnie innych
celach, ale jak widać po wyniku różnicy aż tak kolosalnej nie było. Mający
czwartoligowe aspiracje Stąporków wzmocnił się w przerwie zimowej tak znanymi
zawodnikami jak: Robert Ciekalski (Nida Pińczów), Piotr Pawłowski (Orlicz
Suchedniów) czy Grzegorz Muszyński (Nidzianka Bieliny). We wczorajszym spotkaniu
Gród postawił kandydatowi do awansu bardzo trudne warunki. Podopieczni trenera
Piotra Idzika (trafił do Grodu z Zenitu Chmielnik) prowadzili nawet do przerwy 1:0
po bramce Kochańskiego. W drugiej połowie napór drużyny MKS-u sprawił jednak że role
się odwróciły i trzy punkty pojechały do Stąporkowa. Zwycięstwo goście zawdzięczają
swojemu najlepszemu snajperowi Sławomirowi Jedynakowi oraz Piotrowi Pawłowskiemu,
który ustalił wynik spotkania. Gród pokazał, że w kwestii utrzymania nie powiedział
jeszcze ostatniego słowa. Zespół Stąporkowa po zimowych wzmocnieniach powinien z
wygrać ,,okręgówkę” w cuglach, jednak runda jesienna pokazała iż w wykonaniu
MKS-u wszystko zdarzyć się
może. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Zenit Chmielnik 2:0 Skała Tumlin 1:0 Zadorski (12) 2:0 Ciacia (85) |
Zenit: Gajewicz - Waluś, Pająk, Pęcherz, Tomczyk -
Braciszewicz (86. Cielibała), Ciacia, Zadorski, Zamojski - Biały, Gwarek (66.
Osman) Skała: Rykała - Michalczyk, Chałan, Janus, Adach (60. Michta) - Milcarz, Janik, Guzik, Sitarz (80. Michalski) - Czechowski (46. Kołodziej), Hyb (70. Radek) |
W Chmielniku po pierwszym wiosennym spotkaniu zapanowała dobra
atmosfera. Gospodarze pewnie pokonali Skałę 2:0.Udał się tym samym debiut w roli
szkoleniowca Zdzisławowi Majowi, który w zimie objął zespół Zenitu. Prowadzenie dla
miejscowych zdobył już w 12 minucie Zadorski. W Skale widać było brak
najskuteczniejszego jesienią zawodnika Mateusza Kokoszy, który w przerwie zimowej
opuścił zespół z Tumlina. Od 60 minuty gospodarze mieli dodatkowo ułatwione zadanie,
ponieważ za czerwoną kartkę z boiska wyleciał bramkarz gości - Rykała. Przewagę
Zenit wykorzystał w 85 minucie za sprawą Ciaci, który dobił drużynę z Tumlina
zapewniając trzy punkty swojemu
zespołowi. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |