GKS Nowiny 0-1 Hetman Włoszczowa 0-1 Wójcik(44) |
GKS: Pacanowski - Kaczor, Bogucki, Wilczyński, Michta, Radek (15.Król), Kubicki (46.Górski), Szymkiewicz, M.Grudzień, Kołodziejczyk, Jastrzębski Hetman: Miernik - Podsiedlik, Cegieła, Kozieł, Wroński, |
Spotkanie rozpoczęło się od odważnych ataków przyjezdnych. Najpierw piłkarz Hetmana nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam, a potem piłka po strzale głową Pawła Cegieły minimalnie minęła bramkę gospodarzy. Po upływie 20 minut gospodarze zaczęli grać odważniej, ciężar gry przeniósł się do środka boiska. Tuż przed kończącym pierwszą część gry gwizdkiem sędziego padła jedyna bramka tego meczu. Po strąceniu górniej piłki głową przez jednego z piłkarzy GKS-u i kiksie drugiego na czystą sytuację wyszedł Kamil Wójcik, nie pomylił się. Do przerwy Hetman prowadził 1-0. Druga połowa meczu to obustronna wymiana ciosów. Z biegiem czasu gospodarze zaczęli jednak przeważać. Hetman natomiast mądrze się bronił i ograniczał się do wyprowadzania kontr. Wynik nie uległ zmianie. Warto jeszcze dodać że piłkarzom obydwu drużyn w dzisiejszym meczu przeszkadzali niezbyt dobrze dysponowani sędziowie. Autor: Łukasz Włodarski - Kielecka Piłka-------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Sparta Kazimierza Wielka 4-2 Sparta Dwikozy 0-1 Głuch (32)
|
Sparta KW: Jeziorek – Grochowski, Radziszewski, Głąbcki (89. A. Idziak), Adamczyk, Mach, Banaszek (64. Malara), Sobura, Puchała, Mirek (90. Gorgoń), Kwiecień (67. S. Idziak). Sparta D: Kuśmierz - Rzeszutek, Leptacz, Stefański, Stępień - Gaweł (83. Prarat), Dryka, Głuch, Kościelny - Leszczyński (83. Smykla), Gajda (70. Smykla). |
W pierwszej połowie oba zespoły prowadziły wyrównaną grę. W pierwszych minutach kilka okazji mieli gospodarze, jednak w dobrze w bramce Sparty Dwikozy spisywał się Mateusz Kuśmierz. W 32 minucie po stracie piłki obrońców z Kazimierzy Wielkiej dobrą piłkę od Leszczyńskiego dostał Głuch, który wyprowadził gości na prowadzenie. 8 minut później w polu karnym najprzytomniej zachował się Leszczyński dostawiając nogę i podwyższając wynik dla przyjezdnych. Tuż przed przerwą bramkarz Dwikóz faulował Soburę, a Banaszek zdobył bramkę z rzutu karnego. Po przerwie na boisku dominowali zawodnicy Sparty Kazimierza Wielka. Spisujący się bardzo dobrze w I połowie Kuśmierz popełnił w II połowie błąd przy drugiej bramce dla gospodarzy kiedy to nie wyszedł do piłki spadającej na 5 metr. Bramkę wyrównającą mocnym strzałem zdobył Mach. W 80 minucie strzelec 3 bramki dla kazimierzan Puchała przedarł się między kilkoma zawodnikami gości i strzałem w długi róg wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W 90 minucie padła najładniejsza bramka spotkania. Wprowadzony w II połowie S. Idziak zdecydował się na strzał z 25 metrów, piłka po mocno podkręconym strzale wpadła w samo okienko bramki, bramkarz Sparty Dwikozy nawet nie zareagował. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Łysica Bodzentyn 0-0 Alit Ożarów |
Łysica: Ścosłowicz - Kotwica, Siudek, Bracik, Maniara (85. Gwóźdź), Dulęba (70. Kucała), Boguszewski, Paweł Wijas (46. Kukulski), Piotr Wijas (46. Kupis), Chrzęszczyk, Kosecki. Alit: Rybus - Gierczak, Mazur, Zdybski, Wójcik, Drdzeń, Mianowany, Stępień, Pękalski, Smolak, Gołda |
-------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Heko Czermno 0-1 Juventa Starachowice 0:1 Góra (41) |
Juventa: Wróblewski – Stępień, Dudek, Gębura, Tchurz, Góra (72.Żak), Tobiszewski, Kopeć, Gruszczyński (55.Niewczas), Płusa, Anduła (90.Drożdżał) Heko: Pyka – Morawski, Bartkowiak, Adamczyk, Majchrzak, Marcioch, Foks (78.Mazur), Potęga, Lech, Starościak, Kolba |
Obie drużyny rozpoczęły od badania rywala, chociaż już w 6 minucie przy odrobinie szczęścia starachowiczanie mogli prowadzić. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę lekko musnął Grzegorz Tobiszewski, a ta trafiła w słupek. Piłkarze Heko w pierwszej połowie poważnie nie zagrozili bramce Tomasza Wróblewskiego. Nasz golkiper dwukrotnie interweniował łapiąc niegroźne uderzenie z dystansu oraz rzutu wolnego. Przez większą cześć pierwszych 45 minut gra toczyła się w środku pola, a zawodnicy nie potrafili zagrozić bramce rywala. W 30 minucie po dośrodkowaniu Łukasza Gruszczyńskiego bliski szczęścia był Dariusz Anduła, ale jego uderzenie głową było minimalnie niecelne. Podopieczni Jerzego Rota w końcówce zdołali jednak wyjść na prowadzenie. Atak rozpoczął Gruszczyński, zagrał do Anduły, a ten prostopadłym podaniem uruchomił Artura Górę, który w „pełnym gazie” wbiegł w pole karne i strzałem po ziemi pokonał Pykę. Druga odsłonę meczu zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Za wszelką cenę chcieli jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Jednak pierwsze poważne zagrożenie stworzyli starachowiczanie. Tobiszewski przeprowadził atak prawą stroną boiska zagrał do Anduły w pole karne, ale ten uderzył nad poprzeczką. W kolejnych minutach inicjatywę przejęło Heko. Najpierw po jednym z ataków piłka trafiła w słupek, a następnie w poprzeczkę bramki Wróblewskiego. W końcówce Tomek Wróblewski pokazał prawdziwą klasę. Najpierw obronił groźne uderzeni z rzutu wolnego, a w doliczonym czasie gry ładną paradą sparował piłkę na rzut rożny. W ostatnich minutach meczu sędzia Tomasz Biskup z Kielc stracił nieco panowanie nad tym co działo się na boisku. Dwie bardzo kontrowersyjne decyzje wywołały ostry sprzeciw wśród naszych graczy za co Przemysław Wesołowski z ławki rezerwowych ujrzał czerwoną kartkę, a trener Jerzy Rot został odesłany na trybuny. z piłką Grzegorz Tobiszewski Autor: Marcin Pokrzywka - www.juventa.starachowice.org / Gazeta Starachowicka Zdjęcia: Karol Gorzkowski - [więcej zdjęc]-------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
OKS Opatów 3-1 Spartakus Razem Daleszyce 1:0 K.Kostrzewa (21) |
OKS: Rak - Jasiński, Cielebąk, Jankowski, Zięba - Rębowski, Kroczek, Rutkowski, Czaja (70. Dobrowolski), K.Kostrzewa (88. Dzietko), Dziewięcki (76. S.Kostrzewa) Spartakus: Kołomański – M. Banasik, Smołuch(75.Każołek), Mochocki, Toboła, Jasiewicz (89. Rączka), Pająk(46. Banasik), Otawski, Rubak (75.Ostrowski), Klimek (75.Niedzioski), Dziurski |
Trzecie zwycięstwo w rundzie rewanżowej odnieśli zawodnicy OKS-u Opatów. Podopieczni Rafała Wójcika pokonali na własnym boisku Spartakusa Razem Daleszyce 3:1. Hat trickiem w tym spotkaniu popisał się najlepszy strzelec Opatowa Karol Kostrzewa. Od początku spotkania OKS ruszył do ataków na bramkę gości. W 13 minucie meczu lekki strzał po długim rogu Karola Kostrzewy trafił w słupek. Chwilę później z dystansu uderzał Zbigniew Rutkowski jednak jego strzał minął bramkę przyjezdnych. OKS na prowadzenie wyszedł w 21 minucie. Podanie z głębi pola otrzymał Zbigniew Rutkowski, minął wychodzącego z bramki golkipera Spartakusa i zagrał do nie pilnowanego Karola Kostrzewy na 16 metr a ten mając przed sobą już tylko pustą bramkę skierował piłkę do siatki. W 30 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bliski zdobycia bramki był Mikołaj Jasiński ale jego sprytny strzał przeszedł nad bramką gości. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy OKS prowadził już różnicą dwóch bramek. Szczepan Dziewięcki zaatakował pressingiem obrońcę przyjezdnych, odebrał mu piłkę w narożniku boiska i dograł do wbiegającego w pole karne Karola Kostrzewy, który mimo asysty obrońcy i interweniującego bramkarza zdołał umieścić piłkę w bramce Spartakusa. Po strzelonej drugiej bramce OKS nieco się rozluźnił co mogło się źle skończyć dla miejscowych. W przeciągu 5 minut goście mieli 3 bardzo dobre okazje do zdobycia bramki. W 42 minucie po strzale zawodnika gości z 13 metrów piłka o centymetry minęła okienko bramki Raka. Chwilę później znów było groźnie pod bramką OKS-u. Z linii końcowej piłkę na 10 metr dostał nie pilnowany całkowicie zawodnik Daleszyc ale jego strzał kapitalną interwencją zatrzymał Tomasz Rak. Niemal równo z końcowym gwizdkiem kontaktową bramkę mógł zdobyć napastnik przyjezdnych ale po dośrodkowaniu z boku boiska przestrzelił z 5 metrów. Początek drugiej połowy w wykonaniu OKS-u był troszkę niemrawy. W przerwie meczu defensorzy Opatowa uczulani byli przez trenera Rafała Wójcika aby uważali na latające z silnie wiejącym tego dnia wiatrem długie piłki. Niestety już 2 minuty po przerwie jedna z takich piłek trafiła w pole karne Opatowa a wybijający piłkę Norbert Cielebąk trafił w głowę walczącego z nim w powietrzu zawodnika Daleszyc i ta zaskoczyła Raka wpadając do siatki. Po przypadkowej bramce dla gości OKS się nie załamał i po trudnych pierwszych minutach znów "grał swoje". Goście poczuli szansę na korzystny wynik i w drugiej połowie zagrozili kilkakrotnie bramce OKS-u jednak bramki nie udało im się zdobyć. W 73 minucie losy meczu mógł rozstrzygnąć Karol Kostrzewa, który będąc w sytuacji sam na sam minął już bramkarza, poradził sobie także z asekurującym go obrońcom gości jednak w ostatniej chwili jego strzał z bliska zdołał wybronić powracający golkiper Daleszyc. Chwilę później znów strzał zawodnika OKS-u z dystansu o pół metra minął światło bramki Spartakusa. Losy meczu rozstrzygnął w 86 minucie rozgrywający bardzo dobre spotkanie Karol Kostrzewa. Wprowadzony 16 minut wcześniej Kamil Dobrowolski otrzymał podanie na skrzydło i idealnie dograł do wbiegającego w pole karne Kostrzewy, który po raz trzeci tego dnia pokonał golkipera Spartakusa, kompletując tym samym hattricka i dając jakże ważne 3 punkty OKS-owi. Autor: OKS Opatów - Kielecka Piłka -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
KSZO II Ostrowiec Świętokrzyski 1-1 Orlęta Kielce 0:1 Urbanek (47)
|
KSZO II: Cira - Gołasa, Nowik, Skrobisz, Łatkowski - Mikołajek, Speichler, Dybiec, M. Kapsa (52. Dziadowicz) - Florys, Skwarliński Orlęta: Palka - Dziubel, Śliwka, Koclęga, Kita, M. Zacharski, Bakalarz (57. A. Zacharski) Brzozowski (55. Bieniek), Bętkowski, Kozior, Urbanek
Od pierwszego gwizdka sędziego mecz układał się pod dyktando gospodarzy. Rezerwy KSZO Ostrowiec stwarzali wiele sytuacji podbramkowych, lecz nie znaleźć drogi do bramki. Piłkarze z Kielc byli mało widoczni, liczyli na potknięcia obrońców KSZO lub czekali na dogodny kontratak. Druga połowa rozpoczęła się niespodzianką, Orlęta otwierają wynik strzelają bramkę, autorem gola był Przemysław Urbanek. Reszta meczu należała do drużyny Sławomira Kapsy lecz dopiero w 87 minucie zdołała strzelić bramkę dającą remis. Jednak na zwycięską bramkę zabrakło czasu, chociaż znakomitą okazję miał Konrad Skwarliński w 90 minucie spotkania. |
-------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Wisła Sandomierz 2-1 GKS Rudki 1-0 Ogrodnik (12) 2-0 Kodyra (35) 2-1 Sado (50) |
Wisła: Michalak - Rosowicz, Bryła, Słonina, Z.Warzocha - Kapica (90. Siudak), Kodyra, Sobiło (61. Krawczyk), Bakalarski (82. Pacholczak) - Michalski, Ogrodnik (75. Drozdowski). GKS: Chadała - Sado, Ł.Kowalski, Dryka (46. D. Kowalski), Dawidowicz, Brzozowski (46. Kubiakowski), Kępa, Domagała (61. Kosmala), Wojciechowski, Borowiec (61. Mikos), Rubinkiewicz. |
Słoneczna, ale bardzo wietrzna pogoda przywitała kibiców i zawodników na boisku w Samborcu. Jak można było się spodziewać reżyserem gry w dzisiejszym spotkaniu nie był żaden z piłkarzy przebywających na boisku, a wiatr który utrudniał grę zawodnikom. Wiatr dawał o sobie znać od samego początku meczu. Obie drużyny miały problemy ze stworzeniem sobie dogodnej sytuacji. Jako pierwsi zaatakowali goście z Rudek, ale strzał napastnika gości był bardzo niecelny. Odpowiedź Wisły była natychmiastowa - indywidualna akcja Kapicy zakończona strzałem tuż obok bramki. Mimo wszystko Wiślacy nie rezygnowali i w 12 minucie objęli prowadzenie. Rzut wolny, bardzo mocne dośrodkowanie Roberta Bakalarskiego w pole karne i Dariusz Ogrodnik umieszcza piłkę w bramce. Napastnik Wisły wyskoczył najwyżej i mocnym strzałem głową pokonał Kamila Chadałę! 8 minut później mogło być 2-0. Gości przed stratą bramki uratował ich bramkarz, a znów dał o sobie znać Dariusz Ogrodnik, który sprytnie przedarł się przez linię obrony drużyny z Rudek i wyłożył piłkę Grzegorzowi Kapicy. Skrzydłowy Wisły oddał strzał w krótki róg, ale bramkarz obronił strzał i jeszcze dobitkę z najbliższej odległości. W tym momencie akcja toczyła się głównie na połowie GKS-u. Kolejna groźna akcja Wisły to 27 minuta spotkania. Dobrze w ofensywie pokazał się Rafał Rosowicz. Boczny obrońca Wisły oddał strzał, który obronił bramkarz gości. Interweniujący Chadała odbił piłkę przed siebie, a ta trafiła w rękę obrońcy przyjezdnych. Dobrze zachował się sędzia, który zauważył tę sytuację i podyktował rzut karny. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Grzegorz Kapica. Mocny, mierzony strzał w okienko bramki, niestety niecelny. Wynik nie zmienił się. Mimo to Wisła cały czas przeważała. W 35 minucie spotkania Wiślacy wywalczyli rzut rożny. Do piłki podszedł Rafał Kodyra i... oddał bezpośredni strzał na bramkę gości. Piłka zatrzymała się w bramce Rudek i jest 2-0 dla Wisły! Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę strzał z nożyc oddał jeszcze Grzegorz Kapica, nad bramką. Drugą połowę Wisła zaczęła bez zmian. Od początku zaatakowali goście, którym sprzyjał w tej części meczu wiatr. W 47 minucie spotkania dobrą interwencją popisał się Marcin Michalak, który pewnie obronił strzał z rzutu wolnego. 3 minuty później nasz bramkarz nie miał jednak nic do powiedzenia - mocny wrzut z autu w pole karne Wisły, strzał głową Pawła Sado i mamy 2-1. Po tej bramce goście zaczęli atakować coraz częściej, a Wisła musiała radzić sobie z coraz bardziej porywistym wiatrem. W 57 minucie spotkania dobre wyjście z bramki Michalaka, który na dwudziestym metrze przerywa groźną akcję Rudek. W 61 minucie meczu pierwsza zmiana : Krawczyk za Sobiłę. Minutę później ładna akcja Roberta Bakalarskiego. Skrzydłowy Wisły ograł obrońców GKS-u, wbiegł w pole karne i oddał strzał w krótki róg. Dobra interwencja bramkarza i wynik ciągle bez zmian. 75 minuta meczu i kolejna zmiana w Wiśle: Drozdowski za strzelca pierwszej bramki dla Wisły - Dariusza Ogrodnika. I to właśnie Maciej Drozdowski mógł już minutę później wyprowadzić Wisłę na prowadzenie, jednak nie dosięgnął piłki nogą po dośrodkowaniu Pawła Krawczyka. W 82 minucie jeszcze jedna zmiana w Wiśle: Pacholczak za Bakalarskiego. Cztery minuty później powinno być 3-1! Maciej Drozdowski popędził na bramkę Rudek, ograł obrońcę, minął bramkarza i oddał strzał, ale do piłki dobiegł obrońca i wybił ją z linii bramkowej! W 90 minucie meczu ostatnia zmiana w drużynie Wisły Sandomierz: Siudak za Kapicę. To jednak jeszcze nie koniec emocji w tym spotkaniu. Szansę na podwyższenie po rajdzie lewą stroną boiska miał Zbigniew Warzocha, ale ponownie gości uratował Chadała. Kilka sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego goście zaatakowali raz jeszcze. Marcin Michalak obronił mocny strzał głową z 3 metrów. Bramkarz Wisły rozegrał fantastyczne zawody i uratował Wiśle komplet punktów! Autor: cez1925 - Kielecka Piłka -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |
Partyzant Radoszyce 4-0 Piaskowianka Piaski 1-0 Słoń (25) 2-0 Słoń (50) 3-0 Słoń (65) 4-0 Kula (90) |
Partyzant: Winckowicz- Przygodzki, Kula, Komisarski, Luzar, Dzwonek, Jagodziński (65.Wójcik),Zaliński, Bujakowski, Słoń (85. Filipczak), Strzałka (90.Wieczorek). Piaskowianka: Rybiński - Karyś (60. Woliński), Pietrasiewicz, Świerczyński, Kwiatkowski, Karasek, Faryna, Kozłowski (75. Grad), Wijas, Przekaza, Fatyga |
Piłkarze Partyzanta bardzo chcieli sie zrehabilitować za środową porażkę ze Spartą Dwikozy (1:4) i można powiedzieć że się udało. Lecz na początku spotkania to piłkarze Piaskowianki atakowali na bramkę Partyzanta ale bardzo dobrze bronił kapitan gospodarzy Bogdan Winckowicz. Z biegiem czasu spotkanie sie wyrównało gra toczyła się w środku pola. 25 minucie piłkarze Partyzanta zdobyli pierwszą bramkę a konkretnie Mirosław Słoń który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i było 1:0. Wynik do przerwy juz nie uległ zmianie. Druga połowa to ambitna gra Piaskowianki która dążyła do wyrównania ale szybko została skarcona. Bardzo dobrze w pole karne dograł Konrad Dzwonek a nie zawodny Mirosław Słoń podwyższył na 2:0 dla gospodarzy. Piaskowianka nie miała już nic do stracenia i musiała odrabiać straty ale to piłkarze Partyzanta zdobyli kolejną bramkę Po raz kolejny piłkę do bramki Piaskowianki wpakował Słoń który dobił piłkę po strzale Luzara. Piaskowianka pogadzona z porażką już nie tak intensywnie dążyła do strzelenia kontaktowego gola. W ostatniej minucie spotkania na 4:0 dla gospodarzy podwyższył Norbert Kula który zachował sie jak prawdziwy snajper wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Piaskowianki i wpakował piłkę do pustej bramki. Mimo takiego wysokiego wyniku gospodarze nie mieli takiego łatwego zadania bo Piaskowianka zagrała bardzo ambitnie. Autor: Mateusz 12 - Kielecka Piłka Paweł Rybiński, trener Piaskowianki: Wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Mecz dla nas mógł ułożyć się zupełnie inaczej, gdybyśmy w 1 minucie wykorzystali sytuację "sam na sam". Potem również mieliśmy okazję, ale niestetyż żadnej z nich nie udało się nam wykorzystać. Bramkarz gości rozegrał dziś "mecz życia" i moi zawodnicy nie potrafili go pokonać. Czerwona kartka na początku drugiej części gry pokrzyżowała nam plan taktyczny na drugie 45 minut. Bramki straciliśmy po indywidualnych błędach. Nie miałem dziś możliwości manewru i modyfikowania skład - szczególnie w bloku defensywnym, zabrakło dziś w kadrze meczowej - K. Bąka, T. Iwańskiego, A. Łabądzia, M. Skuty i M. Misztala. Widoczny był brak szczególnie K. Bąka i A. Łabądzia. Teraz nie pozostało nic innego jak zdobyć kolejne 3 pkt. w meczu z Wisłą Sandomierz. -------------------------------------------------------------------------------------------------------- |