Beniaminek z Serbinowa odniósł swoje czwarte w historii zwycięstwo ligowe (fot. G. Sojka).
Niezwykle obiecująco rozpoczęła się inauguracja rundy wiosennej w klasie B, gr. 1. , gdzie padły dwadzieścia trzy bramki. Daje to bardzo dobry wynik, bo aż 4,6 goli na mecz. W całej kolejce zabrakło niespodzianek no chyba, że zwycięstwo Olimpu można za takowe uznać. Solidarne porażki zespołów kieleckich.
Spotkanie ostatniego w tabeli ULKS z liderem ze Skarżyska dostarczyło wielu emocji zgromadzonym w Łącznej kibicom. Gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie i kiedy „zapachniało” niespodzianką Granat jak na lidera przystało wziął się do pracy, by ostatecznie wygrać to spotkanie 5:3. Przed zawodnikami z Łącznej pauza, więc najbliższe dwa tygodnie pozostaną czerwoną latarnią naszej grupy.
W Miedzianej Górze mecz miał dać jednej z drużyn zachowanie kontaktu z czołową trójką. Obie drużyny wiedziały, że scenariusz jednoczesnej realizacji planów przez dwa zespoły nie wchodzi w grę. I tak, bardziej zdeterminowani okazali się zawodnicy z Gowarczowa, wygrywając na dotychczas nie zdobytym przez żadną z drużyn terenie gospodarzy. Mogę powiedzieć, iż Tęcza z całą pewnością mierzy w miejsca premiowane awansem i dla nikogo nie będzie łatwym rywalem.
W meczu ważnym dla układu dolnych rejonów tabeli wspomniany wcześniej Olimp Serbinów zwyciężył w starciu z Polonią Białogon Kielce. Tym samym zawodnicy z Serbinowa po raz kolejny pokazali, że posiadają patent na „Polonistów”.
Jeśli do tej pory nie wiedzieliśmy jak zaprezentują się „młode wilki” z Czermna to odpowiedź na to pytanie już znamy. Gładkie zwycięstwo zespołu Heko, którzy bez większych problemów rozgromili rezerwy Lubrzanki aż 5:0, opuszczając tym samym dolną strefę tabeli. Czyżby marsz w górę? Zobaczymy...może bowiem się okazać, iż to właśnie Heko oprócz Tęczy może namieszać w naszej grupie.
Na koniec dwa słowa o ostatnim rozgrywanym w tej kolejce spotkaniu pomiędzy Victorią a Czarnovią. Mecz można by porównać do walki bokserskiej. Wyobraźmy sobie że już w pierwszych sekundach pierwszej rundy nokautujemy przeciwnika, raz...drugi...pada na deski. Wiesz że pokonanie go, to tylko kwestia czasu i zaczynasz się z nim bawić...tak dla publiczności. Przychodzi kolejna runda, a przeciwnik nie mając nic do stracenia, zaczyna walczyć. Co robisz? Albo starasz się go znokautować i zakończyć walkę...a jeśli to nie wychodzi patrzysz ile rund do końca by wygrać na punkty. Tak właśnie było w tym meczu. Kiedy po 25 minutach wygrywaliśmy 3:0 nastąpiło rozluźnienie, a każdy myślał już o dopisanych trzech punktach. Okazało się to przedwczesne. Ostatnie trzydzieści minut meczu to zażarte ataki Czarnovii, przynajmniej trzy 100% sytuacje podbramkowe i...tylko jeden gol gości. Licznie zgromadzona publiczność Victorii mogła odetchnąć po końcowym gwizdku. Wynik 3:1 dla gospodarzy usatysfakcjonował tylko jedną ze stron.
Podsumowując: W czterech z pięciu niedzielnych spotkań wygrali goście. Nie odnotowany remis z kolei pokazuje jak bardzo rywalizujące ze sobą zespoły walczą o pełną pulę. Zgodna wygrana faworytów, którzy potwierdzają aspiracje związane z awansem do wyższej klasy rozgrywkowej.
Na prośbę Kieleckiej Piłki przygotował trener Victorii Mniów Michał Kraszewski
|