Samson Samsonów | 1–2 | Moravia Morawica | ||
Piwowarczyk 14 - Chłąd 32, M. Chlebowski 73. Samson: Szkudlarek - Stęplewski, Jędrzejczyk, Wójcik, Kołodziejski - M. Rynk, Gębski (55. Ł. Rynk), Dulęba (40. Kurządkowski), Czarnomski (60. Huk) - Piwowarczyk, Kondrak (80. Strzelecki). Moravia: Bandura - A. Strójwąs. B. Młynarczyk, Rożkiewicz, Jasiński - Chłąd, Woś (70. W. Młynarczyk), Chałan, K. Kubicki - Zawadzki (85. Dziewięcki), Przeździk (46. Chlebowski). Kolejne trzy punkty wywalczyli piłkarze Moravii pokonując na wyjeździe beniaminka z Samsonowa 2:1. Pierwszą bramkę w sezonie Moravia straciła w 14 minucie meczu z Samsonem. Dośrodkowanie z lewej strony głową na gola zamienił Piwowarczyk. Goście wyrównali w 32 minucie meczu, kiedy podanie Macieja Wosia sprytnym strzałem z 18 metrów na bramkę zamienił Bartosz Chłąd. W drugiej części meczu gra toczyła się głównie w środku pola, a dobre okazje bramkowe można było policzyć na palcach jednej ręki. Gospodarze poważnie nie zagrozili już bramce bronionej przez debiutującego Pawła Bandurę, natomiast Moravia dwa razy starała się użądlić i raz się udało. W dobrej sytuacji znalazł się Zawadzki, ale jego uderzenie sparował bramkarz. Wobec dobitki nadbiegającego Chlebowskiego był już jednak bezradny. Potem jeszcze Zawadzki mógł podwyższyć prowadzenie, ale jego strzał z pierwszej piłki minął bramkę Samsona. Gospodarze grali ambitnie do samego końca, narzekając przy tym na pracę sędziego, ale nie stwarzając sytuacji nie mogli doprowadzić do wyrównania. Źródło: morawica.pl |
LZS Samborzec | 4–1 | Nidzianka Bieliny | ||
Bijak 12, 58, Sadok 42, Zych 90+3 - Kraj 38. Samborzec: Cielecki - Syguła, Grądziel, Abram, Zych - Gawroński, Dybus, Olech, Sadok (70. Surowiec) - Bijak (90. Zając), Krawczyk (75. Biało). Nidzianka: Korpikiewicz - M. Sito, Sejdziński, Rutkowski, Wąś - Bąk, D. Sito, Kraj, Iwan - Pindral, Maciejski (80. Mochocki). Osłabiona Nidzianka Bieliny poległa w Samborcu. W składzie Bielinian zabrakło kilku zawodników: Sebastiana Satro (w ostatnim spotkaniu przeciwko GKS-owi Rudki ustrzelił hat-tricka), Rafała Kowalczyka, Macieja Maciejskiego, Marcina Pindrala oraz Tomasza Adamczyka. W końcówce spotkania nerwy puściły grającemu trenerowi Nidzianki - Zbigniewowi Rutkowskiemu, który został ukarany czerwoną kartką. |
GKS Rudki | 2–2 | GKS Nowiny | ||
Kosmala 7, Łebek 80 - Stawiarski 14, 28. Rudki: Rafalski - Maliszewski, Dawidowicz, Graczak (70. Mizera), Kosmala - Machajski, Wojciechowski, Borowiec (70. Cieślik), Majewski - D. Kowalski (60. Łebek), K. Kowalski (46. Piekarz). Nowiny: Pacanowski - Kaczor, Rabiej, Król, Ołtuszyk - M. Grudzień (65. Starek), Wilczyński, Kubicki, Szymkiewicz (85. Jędrzejewski) - Jastrzębski, Stawiarski (60. Grudziński). Ciekawy mecz w wykonaniu byłych czwartoligowców obejrzeli kibice zgromadzeni w Rudkach. Miejscowy GKS, podejmował drużynę z Nowin. Mecz lepiej otworzyli goście, lecz cóż z tego jeśli w dziecinny sposób pozwala się rywalowi pierwszy strzał zamienić na gola. W 7 minucie Sławomir Kosmala otworzył wynik meczu, zdobywając gola po ładnym uderzeniu z blisko 16 metrów. Warto zaznaczyć, że w tej sytuacji nie najlepiej zachował się bramkarz Nowin - Paweł Pacanowski. Po utracie bramki, podopieczni grającego trenera Tomasza Rabieja ruszyli do odrabiania strat. Wyrównującego gola udało się zdobyć dość szybko, bo po upływie 7 minut. Dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał Stawiarski i strzałem głową skierował piłkę do siatki. Po wyrównaniu inicjatywa nadal należała do przyjezdnych. Ekipa z Nowin mądrze rozgrywała piłkę, starając się stworzyć sobie sytuacje strzeleckie. Taka taktyka przyniosła efekt już w 28 minucie, kiedy kolejne trafienie zdobył Stawiarski. Przez ostatnie 15 minut pierwszej połowy ciągle dominowali goście, jednak nie potrafili pokonać Rafalskiego. Obraz gry w drugiej części meczu nie uległ zmianie. To goście z Nowin mieli przewagę w posiadaniu piłki, dzięki czemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Przyjezdnym zdecydowanie brakowało skuteczności, przez co nie potrafili dobić gospodarzy. Zemściło się to w 80 minucie, kiedy do wyrównania doprowadził niedawno wprowadzony Mariusz Łebek. Zawodnik Rudek minął 3 rywali w polu karnym, po czym oddał piękny strzał w długi róg bramki. W końcówce spotkania piłkarze z Nowin mogli ponownie wyjść na prowadzenie, jednak w kontrowersyjnej sytuacji, sędzia spotkania nie podyktował rzutu karnego. |
Zryw Łopuszno | 2–0 | OKS Opatów | ||
Piwowarczyk 56, Pach 82. Zryw: Chojnecki - Wilk (15. Krzepkowski), Jamrozik, Jarczak, Krasnowski - Doroszko, Latos, Rówiński, Urbańczyk (79. Cegieła) - Piwowarczyk (86. Tokarski), Pach. Opatów: Sałagan - Jasiński, Jankowski, Dominik (84. Dzietko), Zięba, S. Kostrzewa, Kroczek (67. Dryka), K. Dziadowicz, Fraszczyk, Dziewięcki (60. Czaja), K. Kostrzewa. Pierwsza połowa rozpoczęła się od groźnych ataków Zrywu, który po dwóch porażkach chciał za wszelką cenę zdobyć 3 punkty. Przyjezdni ograniczali się do kontrataków. Pierwszą dobrą okazję miał Rówiski, ale zbyt długo zwlekał z strzałem i obrońcy OKS-u zdążyli go powstrzymać. W 25 minucie Łukasz Piwowarczyk strzelił na bramkę, jednak piłka zatrzymała się na słupku. Chwilę później bliźniaczą sytuację miał Opatów, ale i tym razem futbolówka odbiła się od słupka. Jeszcze przed przerwą swoich szans szukali gospodarze, lecz Latos, Pach i Urbańczyk nie zdołali zamienić dobrych sytuacji na gole. W drugiej części meczu, goście z Opatowa zagrali z większą determinacją i gra się wyrównała. Podopieczni trenera Rafała Barańskiego atakowali, lecz taki stan rzeczy uśpił ich troszeczkę w obronie. Prostopadłą piłkę zagrał Krasnowski, dopadł do niej Piwowarczyk i lobując bramkarza dał prowadzenie gospodarzom. Po strzelonej bramce Zryw grał pewniej i stwarzał sobie kolejne okazje. Opatowianie grali ambitnie i mogli zostać za to nagrodzeni, ale w doskonałej formie był Chojnecki, co udowodnił w 65 minucie, gdy znakomicie obronił strzał napastnika gości, a potem w imponującym stylu odbił dobitkę. Była to najlepsza sytuacja bramkowa jaką stworzyli sobie przyjezdni. W 82 minucie znowu zaatakowali gospodarze. Cegieła ograł w polu karnym obrońców rywala i wyłożył piłkę Piwowarczykowi, jednak jego strzał wybronił bramkarz. Do odbitej piłki dopadł Pach i skierował ją do siatki. Mimo iż był to najsłabszy mecz w wykonaniu beniaminka z Łopuszna, podopiecznym trenera Mariusza Ludwinka udało się pokonać spadkowicza z Opatowa. Źródło: własne / zrywlopuszno.futbolowo.pl |
Koprzywianka Koprzywn. | 4–2 | Zorza Tempo Pacanów | ||
Mrozik 15, 40 z karnego, S. Pyszczek 60, 85 - K. Marcinek 35, Skiba 70. Koprzywianka: Gołębiowski - Ciach, Chmielowiec, Ryński, Gawroński - Piątkowski, Mrozik (78. Gach), Kiliański, Oszczudłowski (46. Zbirada) - Papka (46. S. Pyszczek), Kuciński (70. Kruczek). Zorza: Krzewicki - M. Marcinek, Skiba, Nowicki, Gawłowski - K. Marcinek, Jabłoński, S. Patyna, Gwóźdź (60. Młynarski) - Kopacki, Franusiak (75. M. Patyna). Iniciatywa na początku spotkania należała do gości, którzy próbowali zagrażać bramce Koprzywianki. Zorza bardzo szybko nadziała się na jeden z bardzo dobrze wyprowadzonych kontrataków i zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Po utracie bramki, podopieczni trenera Sławomira Skiby nadal próbowali dążyć do zdobycia gola, jednak wychodziło im to trochę nieudolnie. Udało się w 35 minucie, kiedy to Marcinek dośrodkował piłkę w pole karne, a ta odbiła się przed bramkarzem i wpadła do bramki. W międzyczasie Koprzywianka inicjowała groźne kontry, z których stwarzała dogodne sytuacje bramkowe. Zawodnicy trenera Wojciecha Ciacha na przerwę schodzili prowadząc 2:1, uzyskując bramkę w 42 minucie z bardzo problematycznego rzutu karnego. Po zmianie stron walka toczyła się w środku boiska, ale mimo wszystko lepiej prezentowali się gospodarze, dokumentując to zdobyciem trzeciego gola. Po stracie tego trafienia, zespół z Pacanowa rzucił się do odrabiania strat, przejmując inicjatywę. Udało się strzelić bramkę kontaktową, ale brakło sił i umiejętności na strzelenie gola dającego remis. Gospodarze pod koniec meczu jeszcze raz skutecznie skontrowali i tym samym dobili Zorzę. |
Zenit Chmielnik | 1–0 | Baszta Rytwiany | ||
Łukasz Biały 16. Zenit: Mariusz Przyjda — Mateusz Braciszewicz, Karol Cielibała, Mateusz Waluś, Mariusz Tomczyk, Łukasz Biały (46. Marcin Gmyr), Jacek Wilkus, Grzegorz Toboła, Michał Nędza (78. Mateusz Pęcherz), Norbert Zadorski (90. Maksymilian Szczukiewicz), Paweł Kołdras (73. Dawid Gwarek). Baszta: Roman Brzostowski — Jacek Moryto (33. Kamil Marczewski), Jarosław Kuraś, Dariusz Gardyński, Patryk Buczek, Dawid Łukaszek (66. Kamil Żak), Dawid Kaczmarski, Mariusz Słomka (46. Łukasz Przetak), Tomasz Sitek, Tomasz Pentek, Rafał Kaczmarski. Żółte kartki: Grzegorz Toboła — Mariusz Słomka. Sędziował: Piotr Kosowski (Ostrowiec Św.). Widzów: 200. Niezły mecz w Chmielniku. Miejscowy Zenit zmierzył się z beniaminkiem z Rytwian. Od początku mocno przeważała ekipa gospodarzy, a przewagę udokumentowała golem Łukasza Białego z 16 minuty. Jak się później okazało była to jedyna bramka tego spotkania. W miarę upływu czasu, szczególnie w drugiej połowie, goście z Rytwian coraz częściej dochodzili do głosu. Sytuacji bramkowych nie brakowało. W 73. minucie w bardzo dogodnej sytuacji z 5 metrów w swoim ostatnim kontakcie z piłką w tym spotkaniu nie trafił w bramkę Paweł Kołdras. W 80. minucie dwóch napastników Zenitu znalazło się naprzeciw bramkarza Baszty, jednak bardzo źle rozegrali tę sytację — pierwszy z nich podał piłkę do kolegi, który był bliżej bramki i sędzia odgwizdał spalonego. Niedługo później w potężnym zamieszaniu pod bramką gospodarzy zawodnicy z Rytwian oddali kilka strzałów, ale bezskutecznie. Wynik spotkania jest raczej sprawiedliwy, ale przy odrobinie szczęścia mógł być zupełnie inny i to w różne strony. Po 3 kolejkach Zenit przewodzi w tabeli z kompletem punktów. Zdjęcia: Grzegorz Sojka - Kielecka Piłka Więcej zdjęć [TUTAJ] |
Unia Sędziszów | 0–0 | Victoria Skalbmierz | ||
Unia: Pycia - Mędrala, Surdel, Krupa, Żebrowski (80. Gładki) - Warot (60. Rozborski), Surówka (75. Zasada), Matelski, Chuptyś - Łoboda, Faryna. Victoria: Libura - Stalmach, Włudarz, Kucybała, Trybała (70. Suchowiecki) - Łakota, Rechowicz, Muszyński (60. Kupiszewski), Borek - Dzierżak, Wojtal. Bardzo słabe spotkanie obejrzeli kibice zgromadzeni w Sędziszowie. Unia podejmowała Victorię Skalbmierz, która po dwóch kolejkach miała na swoim koncie komplet punktów. Przez większość meczu gra toczyła się w środkowej strefie boiska, a sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Najlepszym podsumowaniem tego "widowiska" może być wypowiedź jednego z bezstronnych obserwatorów: "Chłopaki zebrali się, żeby rozegrać mecz i to wszystko z ich strony". Przygotował: Kamil - Kielecka Piłka |
|