Wisła Sandomierz | 1–2 | KSZO II Ostrowiec Św. | ||
Rzeszutek 90 - Brytan 34, Dybiec 56 Wisła: Jabłoński (75. Wiąk) - Z.Warzocha, Hawrylak, Cielebąk, Rzeszutek - Kapsa, Kotwa, Michalski (68. Rosowicz), Kodyra - Ziółek, Ogrodnik (57. Drozdowski). Mecz Wisły z rezerwami KSZO był bardzo ważny dla trenera Sławomira Kapsy, który w poprzednim sezonie prowadził drużynę z Ostrowca Świętokrzyskiego. Pierwsze minuty meczu zdominowali Wiślacy. Już w 5 minucie Michalski zdecydował się na samodzielną grę, ograł dwóch obrońców KSZO II, wbiegł w pole karne i ładnym technicznym uderzeniem trafił w słupek gości. Sandomierskim piłkarzom brakowało wykończenia akcji. Zawodnicy z Ostrowca w 28 minucie przeprowadzają błyskawiczną kontrę i strzelają bramkę. Autorem gola zostaje Sebastiana Brytana. Po kilku minutach gospodarze odpowiedzieli strzałem z rzutu wolnego, niestety uderzenia kapitana Wisły było zbyt słabe ponieważ Duda obronił je bez zdanych problemów. W pojedynku o piłkę Sebastian Brytan (z lewej) oraz Rafał Kodyra (fot. Bartek Łuczak). |
Partyzant Radoszyce | 2–0 | Sparta Dwikozy | ||
Maruszewski 24, Szamanek 76 Partyzant: Pastucha - Przygodzki, Maruszewski, Michalski, Bujakowski, Łuszczyński, Komisarski, Szymanek, Zagdan, Kluska, Strzałka. Od samego początku spotkania gospodarze rzucili się do ataków. W pierwszym kwadransie goście mieli problem z opuszczeniem własnej połowy, a strzały miejscowych przechodziły obok bramki lub zostały blokowane przez obrońców i bramkarza przyjezdnych. Kilka minut później po jednej z bardzo niewielu sytuacji goście mogli wyjść na prowadzenie. Po szybkiej kontrze prostopadłą piłkę na 20 metrze otrzymał Maciej Lebida mijając bramkarza oddał strzał nad interweniującym obrońcą, ale również nad poprzeczką. W 24 minucie meczu po przejęciu piłki silny strzał z około 25 metrów oddał Dariusz Maruszewski zdobywając pierwszą bramkę. W ostatnich minutach I połowy Partyzant mógł podwyższyć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego mocny strzał głową oddał Łuszczyński, a piłkę z linii bramkowej wybił zawodnik Sparty. Do szatni zespół z Radoszyc schodził z jednobramkowym prowadzeniem. |
Neptun Końskie | 0–4 | Alit Ożarów | ||
Kościelny 33, R. Buglewski 42, Stefański 70, Mianowany 84 Neptun: Sochaczewski (46. Ciszewski) - Żebrowski, Lachowski (78. Maćkowski), Wojna, Skoczylas - Banachowicz (72. Kosmal), Buras, Majewski, Jurek (57. Wrona), Sroka, Brzoza Żółte kartki: Żebrowski – Dryka. Alit bez żadnych problemów pokonał drużynę z Końskich, która gra w tym roku w bardzo osłabionym składzie. W 33 minucie padła pierwsza bramka dla gości. Po prostopadłym podaniu R. Buglewskiego do Kościelnego bramkarz gospodarzy zderzył się swoim obrońcą i pozostawił pustą bramkę dla gracza Alitu. W 42 minucie po raz drugi dwójkowa akcja Kościelny, Buglewski. Strzelec pierwszej bramki wyprowadza kontrę, po 30 metrowym sprincie z piłką, zagrywa futbolówkę na 10 metr do pomocnika Alitu, który podwyższa wynik na 0:2. |
Spartakus Daleszyce | 1–1 | Łysica Bodzentyn | ||
Pająk 55 - Francuz 39 Spartakus: Kołomański - Ryba, Mochocki, Mateusz Rubak (89. Korciński), Salwa (89. Siwonia), Michał Rubak, Pieżak, Otawski, Brzozowski (78. Jeziorski), Ogłoza (60. Banasik), Pająk. Łysica od pierwszego gwizdka pokazała, że przyjechała do Daleszyc po punkty. Gospodarze w I połowie nie zagrozili poważnie bramce strzeżonej przez Dejworka, za to znakomicie wyprowadzali kontry zwodnicy gości, które jednak nie przyniosły pozytywnego efektu w postaci bramki. Dopiero w 39 minucie pierwszą bramkę zdobył Wiesław Francuz wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. W końcówce spotkania goście kilka razy mogli zmienić rezultat, ale dobrze w bramce spisywał się Marcin Kołomański. |
Orlęta Kielce | 2–1 | Pogoń 1945 Staszów | ||
Bętkowski 60, 75 – Sadłocha 70 Orlęta: Palka – Dziubel, Relidzyński, M. Zacharski, Bieniek, Bakalarz, Bąk (46. Niebudek), Kita, Wojtasiński (58.A. Zacharski), Bętkowski (89. Kundera), Urbanek (46. Brzeszcz). Pierwsza połowa wyrównana, obie drużyny nie paliły się do ataku. Pierwsza bramka padła dopiero w 60 minucie kiedy Bętkowski zdecydował się na strzał z 15 metrów. Goście już po 10 minutach wyrównali. Akcja lewą stroną, podanie w pola karne do wbiegającego Sadłochy, który się nie myli z najbliższej odległości i umieszcza piłkę w siatce. Kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy ul. Warszawskiej po pięciu minutach ujrzeli kolejną bramkę dla Orląt, kiedy to Bętkowski znalazł się „sam na sam” z bramkarzem gości. Strzelec pierwszej bramki położył Król i umieścił piłkę w pustej bramce. |
Granat Skarżysko-Kam. | 0–1 | ŁKS Georyt Łagów | ||
Michalczyk 90 Granat: Chadała – Derlatka, Jastrząb, Drożdżał, Kołodziejczyk, Wieczorek (46. Kocia), Brzozowski, K. Mróz (70. Białek), Dudek, Szyszka, Witkowski (84. Ruszkowski). Żółte kartki: Sadłowski, Czaja, Arczewski, Kołbuc, Gardynik. Początek zmagania drużyn przebiegała z lekką przewagą Granatu. Około 20 minuty meczu dośrodkowanie zawodnika skarżyskiej drużyny próbował wykończyć Dudek, jednak jego uderzenie piłki głową trafiło w słupek. W następnych minutach to Łagów zaczął atakować, czego skutkiem było zdobycie bramki w 38 minucie meczu. Niestety arbiter główny bramki nie uznał. Druga połowa meczu rozpoczęła się od śmiałych ataków ŁKS-u, które niestety skutecznie rozbijane były przez obronę Granatu. Przełomowym momentem meczu mogła się okazać 62 minuta meczu, w której arbiter główny wyrzuca z boiska zawodnika gości Kamila Czaję za drugą żółtą kartkę. W tym momencie dobrze zachowuje się trener Grzegorz Klepacz, który zmienia ustawienie zawodników. Kolejne minuty meczu podnosiły napięcie na trybunach, gdyż skarżyszczanie nie potrafili zorganizować żadnej zagrażającej bramce ŁKS-u akcji. To jednak nie koniec emocji - 82 minuta meczu, następny zawodnik drużyny przyjezdnej musi opuścić boisko za drugą żółtą kartkę. Piłkarze Granatu rzucają się do szaleńczych ataków jednak w drużynie przeciwnej broni po raz kolejny dobrze dysponowany Wojciech Styczyński. Dramatu jednak nie koniec. W 85 minucie spotkania kolejną żółtą w konsekwencji czerwoną kartę dostaje już trzeci zawodnik łagowskiego klubu Artur Kołbuc. W doliczonym czasie gry doszło do sytuacji, której niespodziewał się nikt. Goście grając w ósemkę (!) zdołali zdobyć zwycięzką bramkę i zgarnąć trzy punkty. Największym szczęśliwcem został Mariusz Michalczyk, który wykorzystał wspaniałe podanie Michała Kamińskiego, ominął dwóch obrońców oraz bramkarza Granatu i wpakował piłkę do pustej bramki. Niestety zawody piłkarskie w tym momencie przerywają pseudokibice ze Skarżyska, z których jeden wbiega na boisko i uderza siedzącego na ławce rezerwowych zawodnika gości, po czym sędzia główny kończy mecz. Tomasz Biskup pokazał w tym spotkaniu aż trzy czerwone kartki zawodnikom gości (fot. Mariusz Busiek). |
Sparta Kazimierza Wlk | 0–3 | MKS Stąporków | ||
Borycki 8, 31, samobójcza 48 Sparta: Jeziorek - Sobura (46. A. Idziak), Głąbicki, Radziszewski, Adamczyk, Mach (46. Malara), Banaszek, Krupa, Stępień (61. S. Idziak), Puchała (86. Gorgoń), Mirek. Pierwszy mecz na boisku w Kazimierzy Wielkiej nie był udany dla zawodników Sparty. W grze gospodarzy brakowało walki oraz sportowej złości. Już w 8 minucie po zamieszaniu w polu karnym piłkę do bramki skierował Daniel Borycki. Kolejna bramka dla gości padła w 31 minucie ponownie po strzale Boryckiego, piłka po rykoszecie wpadła do bramki. Fragment meczu w Kazimierzy Wielkiej (fot. Marcin Domański). |
Piaskowianka Piaski | 1–2 | Heko Czermno | ||
Karasek 90 - Starościak 8, 20 Piaski: Rybiński - Bak, Albin(46. Łabądź), Dudek, Kupczyk, Wijas, Faryna, Osiński(46. Fatyga), Karasek, Iwański, Woliński(46. Przekaza). Mecz z Heko rozpoczął się fatalnie dla gospodarzy, bo już w 8 minucie rywale wyszli na prowadzenie. Po zbyt lekkim zagraniu piłki przez Pawła Dudka do własnego bramkarza, piłkę przejął Starościak i w sytuacji "jeden na jeden" nie dał szans Rybińskiemu. Kibice zgromadzeni na stadionie w Piaskach 12 minut później przeżyli istne "deja vu". Ten sam zawodnik będąc w narożniku pola karnego źle obliczył lot piłki i zamiast wybić futbolówkę poza pole gry, ponownie - tym razem głową - próbował zgrywać do własnego bramkarza. Gapiostwo defensora Piaskowianki ponownie wykorzystał Starościak, lobując naszego bramkarza i po 20 minutach gry było 0:2. Piaskowianka jeszcze przed przerwą mogła zmniejszyć rozmiary porażki, jednak świetnych piłek bitych przez Tomasza Faryne z rzutów rożnych i wolnych, nie potrafili na bramki zamienić Woliński i Iwański. Na 2 minuty przed zakończeniem pierwszej części gry urazu nabawił się Piotr Albin, a zaraz po nim boisko musiał opuścić Cezary Osiński. Jak się poźniej okazało, żaden z nich nie był w stanie kontynuować gry po przerwie. Druga połowa to ogromna przewaga Piaskowianki, która co chwilę stwarzała sobie okazje do zdobycia bramki. Zaraz po przerwie znakomitą okazje zmarnował wprowadzony w przerwie Przekaza, który z bliskiej odległości nie potrafił pokonać bramkarza gości. Świetnie z prawej strony boiska rywali mijał Wijas i po jednym z jego ataków zakończonym strzałem, piłka wylądowała na poprzeczce bramki Heko. Piłkę dobijał głową Iwański, jednak niecelnie. Po jednej z akcji bardzo ruchliwego Wijasa, obrońca gości - wydawałoby się - faulował zawodnika gospodarzy i sędzia powinien wskazać na "jedenastkę". Sędzia jednak dopatrzył się symulacji zawodnika, co zakończyło się żółtym kartonikiem. Zawodnicy z Czermna w drugiej części ograniczali się tylko do sporadycznych kontrataków, jednak świetnie w takich sytuacjach interweniował Rybiński. Heko w drugich 45 minutach było tylko tłem dla ambitnie grających gospodarzy, jednak na efekt bramkowy trzeba było czekać aż do 90 minuty spotkania. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Artur Karasek, który z bliskiej odległości nie dał żadnych szans bramkarzowi gości. Po zdobyciu kontaktowej bramki Piaskowianka "rzuciła" się do rozpaczliwego ataku, jednak na kolejna bramkę zabrakło czasu. |
|