Beskid Andrychów | 1–0 | Orlicz Suchedniów | ||
Przemysław Knapik 5 Beskid: Felsch - Panek, Kmieć, J.Adamus, Kukuła - Luty, Derek, Sobala, Chowaniec (88 Galos) - Fryś (90 M.Adamus), Knapik Orlicz: Bilski – Dulak, Kubiec, Jaworek, Ubożak, Korkiszko (75. Kozera), Hajduk, Gryz, Wilk, Babin, Jaros Zółte kartki: Mirosław Kmieć, Mariusz Sobala - Paweł Jaworek, Pawło Korkiszko Sędziował: Tomasz Piróg (Kraków) Widzów: 800 Po dwóch dobrych zwycięskich spotkaniach piłkarze Orlicza, zapowiadali że także w meczu z Baskidem pokuszą się o zwycięstwo. Jednak drużyna z Andrychowa postawiła poprzeczkę nieco wyżej niż poprzedni rywale i nie była ona do przeskoczenia dla zawodników z Suchedniowa. Już w 5 minucie Przemysław Knapik atomowym strzałem z 20 metrów pokonał Roberta Bilskiego. Dalej konfrontacja potoczyła się już tak jak gospodarze by sobie tego życzyli. Nie dopuszczali do strzału graczy Orlicza, a sami nie angażowali się znacznie w akcje ofensywne. |
Juventa Starachowice | 1–0 | Glinik Gorlice | ||
Tomasz Wójcik 74 (k) Juventa-Perfopol: Wróblewski – Stępień (46. Niewczas), Gębura, Pastuszka, Dudek, Ryński, Kopeć, Wójtowicz (60. Sado), Płusa (66. Kalista), Anduła (66. Tobiszewski), Wójcik Glinik: Kantor – Olech (25. Szurek), Merklinger, Kijek, Szary, Zapała, Besbir (78. Del Ciello), Mroczka (58. Serafin), Stępkowski, Juruś (58. Thiam), Kurowski Żółte kartki: Karol Kopeć – Tomasz Zapała, Sławomir Kijek Czerwona kartka: Karol Kopeć (59 min. – druga żółta) Sędziował: Mateusz Kowalski (Kielce) Widzów: 1000 Po nie najlepszej inauguracji piłkarze beniaminka III ligi małopolsko-świętokrzyskiej Juventy-Perfopol pokonali, najpierw w Małogoszczy Wierną 1:0, a następnie w pierwszym pojedynku przed własną publicznością Glinika Gorlice w takim samym stosunku. Od mocnego uderzenia rozpoczęli to spotkanie zawodnicy Juventy-Perfopol, którzy po akcji prawą stroną Tomasza Wójcika i przerzutce na druga flankę do Krystiana Płusy poważnie po raz pierwszy zagrozili bramce Glinika strzeżonej przez Sebastiana Kantora. Znaczącą przewagę w tym meczu osiągnęli zawodnicy gospodarzy, którzy to co chwila stwarzali sytuację do zdobycia bramki. W 15 minucie kombinacyjną akcję z wykorzystaniem obu skrzydłowych Przemysława Ryńskiego i Płusy, nie wykorzystał zablokowany przy próbie strzału Karol Kopeć. W 17 minucie pierwszą groźną akcję stworzyli przyjezdni, po akcji prawą stroną i dośrodkowaniu w pole karne, napastnik Gilnika zwiódł Bartosza Gęburę i oddał strzał na bramkę, jednak na miejscu był Tomasz Wróblewski, który zdołał złapać piłkę. Chwilę później już wszytko toczyło sie po myśli graczy ze Starachowic, którzy to znowu zaatakowali bramkę Glinika. W 18 minucie Ryński zdecydował się na strzał z ostrego konta jednak Kantor sparował futbolówkę na rzut rożny. Stały fragment egzekwował Płusa, jednak obrońcy wybili piłkę i ponowne dośrodkowywanie „Krychy” dotarło już do Dariusza Anduły, który z 11 metrów strzelił nad poprzeczką. W 27 minucie „Andzia” został obsłużony prostopadłym podaniem z środkowej strefy boiska i wyszedł na pozycje sam na sam z Kantorem, jednak strzelił obok słupka, w co sam długo nie mógł uwierzyć leżąc na boisku. W 41 minucie ponownie Anduła miał szansę zdobyć prowadzenie, jednak nie zdążył dojść do dośrodkowanej piłki i ta minęła słupek bramki Glinika. Dariuszowi Andule (z lewej) chociaż nie udało się zdobyć gola dla swojej nowonarodzonej córki to koledzy z drużyny po zdobyciu bramki dedykowali kołyskę (fot. Karol Gorzkowski - Kielecka Piłka) Galeria z meczu dostępna [TUTAJ] Podobnie jak pierwszą część spotkania drugą połowę również dobrze zaczęli gracze „żółto-niebieskich”, strzał Kopcia z ok. 20 metrów w środek bramki obronił Kantor. Chwilę później Konrad Wójtowicz zagrał na lewo do Płusy, który przebiegł z piłką parę metrów i uderzył na bramkę Glinika, jednak ta przeleciała minimalnie nad poprzeczką. W odpowiedzi goście stworzyli kolejną, jedną z niewielu akcji, po której dośrodkowania z rzutu rożnego nie wykorzystał zawodnik gości i z 5 metrów posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Przełomowa była 59 minuta, kiedy to po dynamicznym wpadnięciu Kopcia w pole karne padł on na ziemię niczym rażony piorunem. Sędzia główny nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki, ale ukarał zawodnika żółtym kartonikiem, a w konsekwencji czerwoną kartką. Przez ponad pół godziny podopieczni Arkadiusza Bilskiego grali w osłabieniu. W 70 minucie kibicom na stadionie w Starachowicach serca zabiły mocniej, kiedy to po strzale z rzutu wolnego Dariusza Kurowskiego, futbolówka otara się o poprzeczkę. W 72 minucie na indywidualną akcję zdecydował się stoper starachowickiej ekipy Maciej Pastuszka, który minął kilku rywali jak przysłowiowe tyczki i oddał strzał na bramkę strzeżoną przez Kantora, jednak piłka przeleciała tuż obok słupka. Grający w 10 zaledwie kwadrans gospodarze zdobyli prowadzenie. W 74 minucie Paweł Sado, który wszedł z piłką w „16” Glinika został ścięty przez kapitana gości Marcina Szarego. Sędzia bez wahania wskazał na „wapno”, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się najlepszy strzelec poprzedniego sezonu IV ligi Tomasz Wójcik. Po zdobyciu bramki zawodnicy Juventy-Perfopol zrobili kołyskę dla Zuzi, urodzonej kilka dni wcześniej córki kapitana Juventy-Perfopol Dariusza Anduły. W 85 minucie Ryński dośrodkował piłkę z prawej strony wprost na głowę Mirosława Kalisty, jednak wcześniej wybić futbolówkę zdołał golkiper z Glinic. Sebastian Kantor bliski obronienia rzutu karnego wykonywanego przez Tomasza Wójcika (fot. Karol Gorzkowski - Kielecka Piłka) Po ostatnim gwizdku sędziego Mateusza Kowalskiego przyjezdni nie mogli pogodzić się z trzecią z rzędu wyjazdową porażką. Kapitan Glinika Szary obrzucał sędziego wyzwiskami oraz krzyknął w jego kierunku „zgłoś się pan do Wrocławia”, co nie zostało pominięte przez arbitra z Kielc w protokole meczowym. Wiele pretensji m. in. do pracy sędziów miał także kierownik przyjezdnych. Dla Kieleckiej Piłki: ARKADUIUSZ BILSKI, JUVENTA-PERFOPOL: - Zwycięstwo odniesione w bardzo nerwowych okolicznościach, ale widocznie juz musze do końca swojego życia się denerwować. Żyję przy ławce i chcę im za wszelką cenę pomóc. Pomoc słowna nie zawsze pomaga, ale cieszy mnie jeden fakt. Mimo, że graliśmy w 10 i mimo, że nie potrafiliśmy wykorzystać tych swoich sytuacji, które nam się nadarzyły i mimo tego że nie kleiło się tak jak byśmy sobie tego życzyli to wygraliśmy ten mecz. Zawsze to zwycięstwo 1:0 to nie remis i nie porażka. Udało nam się tą jedną bramkę przepchnąć przeciwnikowi, myślę, że z ewidentnego rzutu karnego. Tutaj przeciwnicy mieli jakieś pretensję nie wiem dlaczego. No cóż każdy patrzy na swój zespół i każdy jakiś interes w tym ma. Bardzo ciężko grało się w tej konfrontacji. Oglądałem przeciwnika na nagraniu podczas meczu z Orliczem. Dzięki temu wiedziałem jak nasz przeciwnik gra i wiedziałem co trzeba dołożyć do tego wszystkiego żeby rozstrzygnąć na swoją korzyść. Stworzyliśmy kilka sytuacji, niektóre były bardzo klarowne jeśli chodzi o zdobycie bramki. Jednak niestety Darek Anduła bardzo przemęczony i chory bo z dużą temperaturą i bólem gardła. Mimo to zdecydowałem się żeby wystawić go na to spotkanie bo to jest zawodnik, który jest nam potrzebny. Bardzo cieszą mnie tez zmiany, które wniosły dużo do gry zespołu. Każdy z piłkarzy oddawał 100-procent swoich możliwości i niektórzy wypruli się kolokwialnie mówiąc do samego spodu. Zmiany dały efekt w postaci zwycięstwa. ANDRZEJ KUŹMA, GLINIK GORLICE: - Powrót do Starachowic po 30 latach nie bardzo przyjemny. Wróciłem tu teraz jako trener, grałem tu w latach 70. Długa podróż i mecz do końca taki na remis. Moim zdaniem sprawiedliwy był by remis. My po dwóch porażkach chcieliśmy się podnieść i co najmniej zremisować. Mieliśmy w pierwszej połowie sytuacje na 1:0, jednak mój zawodnik strzelił w bramkarza. Po przerwie się to zemściło. Rzut karny w 74 minucie chyba trochę pochopny, bo gracz miejscowy podtchnął się o nogi mojego zawodnika, a nie było faulu zamierzonego. Sędzia zdecydował inaczej podyktował jedenastkę, którą gospodarze wykorzystali. Szkoda tego punktu. Graliśmy pół godziny w przewadze, ale mimo to nie zdołaliśmy oddać strzału na bramkę. Gramy teraz pierwszy mecz przed własną publicznością i mam nadzieję, że przerwiemy tą złą passę. |
Hetman Włoszczowa | 0–2 | Wierna Małogoszcz | ||
Michał Rogala 7, Piotr Pawłowski 82 Hetman: Miernik - Kozieł, Podsiedlik (37. Zaganiacz), Cegieła, Wroński, Oduliński, Orzeł (72. Musiał), Fidera, Rak (85. Małek), Skiba (61. K. Wójcik), Gawron Wierna: Pedrycz - Pawłowski, Bień, Gołąbek, Bętkowski, H. Drej (89. Foksa), Kwaśniewski, Rogala (57. D. Grzyb), Piotrowski, Kowalski (89. Trybek), Hajduk (57. Miernik) Sędziował: Rafał Rzeszutek (Starachowice) Widzów: 800 Przy słonecznej pogodzie i świetnej frekwencji na trybunach przyszło Hetmanowi grać w 3 kolejce rozgrywek o mistrzostwo III ligi małopolsko świętokrzyskiej. Sielankowa atmosfera udzieliła się niestety piłkarzom, którzy przegrali mecz z Wierną 2:0. Ostatni raz Hetman oddał 3 punkty rywalowi na własnym boisku w meczu z Orlętami Kielce w poprzednim sezonie. Spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla gospodarzy, bowiem Wierna już w 7 minucie cieszyła się z bramki. Pechowo stracona bramka chyba trochę podcięła skrzydła Hetmanowi, który oddał pole gry Wiernej. Przyjezdni w pierwszej części gry mieli jeszcze dwie świetne okazje do podwyższenia wyniku, lecz w bramce Hetmana świetnie interweniował Miernik. Drugą część gry Hetman rozpoczął nieco odważniej, ale nie przyniosło to skutku. Włoszczowcy piłkarze nie mogli skonstruować składnej akcji, a zagrożenie pod bramką Pedrycza wynikało z indywidualnych prób Hetmana. W końcówce spotkania Wierna po pięknym uderzeniu strzeliła kolejną bramkę co przekreśliło szanse na jakikolwiek dorobek punktowy. Autor: bros186 - Kielecka Piłka |
Czarni Połaniec | 3–0 | Górnik Wieliczka | ||
Paweł Meszek 42 (k), Piotr Kajda 59, Mateusz Sobierajski 89 Czarni: Daniel – Korona, Łukawski, Witek, Obierak, Meszek, Szymański (46. Kiciński), Cecot (70. Witkowski), Janowski, Kajda (77. Potyrało), Gębalski (89. Sobierajski) Górnik: Paluch - Filipowski (75. D. Skiba), Zajda (80. M. Domoń), Małajowicz, Ł. Domoń, Liput, Ślęczka (60. Blecharski), Gruszka, A. Skiba, Nowak, Sendorek Żółte kartki: Daniel, Łukawski, Witek - Liput, Zajda, Gruszka, A. Skiba Sędziował: Marek Śliwa (Pińczów) Widzów: 150 Czarni Połaniec zatrzymali Górnika Wieliczka, który w pierwszych dwóch kolejkach rozgromił dwóch beniaminków ze Starachowic i z Włoszczowej różnicą 5 bramek. Dla górników był to pierwszy wyjazd w tych rozgrywkach i od razu tak dotkliwa porażka. Po tym spotkaniu można wnioskować, że zespół z Wieliczki to drużyna swojego boiska. Jednak w minionym sezonie znana była jako ta, która lepiej gra na wyjazdach. W tym pojedynku bardzo dobry mecz rozegrał bramkarz Czarnych Wojciech Daniel, który kilkoma widowiskowymi interwencjami uchronił swój zespół przed stratą choćby jednego gola i zachował czyste konto. |
Garbarnia Kraków | 1–2 | Unia Tarnów | ||
Bartosz Praciak 30 — Piotr Drozdowicz 34, Kamil Pawlak 70 Garbarnia: Żylski - Małota, Szewczyk, Juraszek, Schacherer - Kuźma (65 Stokłosa), Kosowicz (73 Kalemba), Jamka, Przeniosło (46 Krzysztonek) - Antas (81 Wojciechowski), Praciak. Unia: Wilczyński - Jamróg, Pawlak, Mikołajczyk (46 Fryś), Węgrzyn - Radliński, Bomba, Kazik (72 Pietrucha), Ocłoń (64 Witek) - Kucharzyk (Bogacz 77), Drozdowicz. Żółte kartki: Krzysztof Jamka, Łukasz Szewczyk, Krzysztof Żylski – Łukasz Kazik Sędziował: Grzegorz Noworolnik (Nowy Targ) Widzów: 200 Piłkarze popularnych „jaskółek” pokonali w Krakowie tamtejszą Garbarnię 2:1, czym dopisali do swojego dorobku pierwszy w obecnych rozgrywkach komplet punktów. Bardzo dobre spotkanie rozegrał stoper Unii Kamil Pawlak, który nie tylko dobrze spisywał się w defensywie, ale także pokazał, że ma instynkt snajperski i pewnym strzałem dał zwycięstwo swojemu zespołowi. Godzina meczu (spotkanie rozgrywane o 11.00 – przyp. red.) jak na sierpniową porę roku może być zaskoczeniem, tym bardziej, że w tym dniu temperatura powietrza osiągała 32 stopnie Celsjusza. Bieganie i walczenie na boisku w samo południe takiego upalnego dnia jest trudne. Zawodnik gości Daniel Mikołajczyk najbardziej odczuł ten upał na własnej skórze i po 45 minutach zasłabł. Daniel z pomocą lekarzy długo nie mógł dojść do siebie. Piłkarze obydwu drużyn nie oszczędzali się znacznie, ale i tak niewiele z tego wychodziło. Pierwsza bramka padła dopiero po pół godzinie gry kiedy to błąd golkipera Unii Michała Wilczyńskiego, wykorzystał napastnik gospodarzy Bartosz Praciak, który z 5 metrów skierował futbolówkę do siatki. Jednak nie długo z prowadzenia cieszyli się gracze Garbarni, gdyż zaledwie 4 minuty. Po składnej akcji przyjezdnych i błędzie Krzysztofa Żylskiego, Piotr Drozdowicz z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania. W końcówce pierwszej części kilka dobrych sytuacji nie wykorzystali zawodnicy z Tarnowa i na przerwę schodzili remisując, jednak po końcówce tej części spotkania w lepszych nastrojach mogli być właśnie gracze Unii, gdyż to oni dominowali na placu gry. Fragment spotkania Garbarni Kraków z Unią Tarnów (fot.Sebastian Bubak - rksgarbarnia.pl) Po zmianie stron konfrontacja nieco się wyrównała po początku drugiej połowy można było wskazywać na zasłużony remis. Jednak z czasem rozkręcali się futboliści z Tarnowa i raz po raz absorbowali bramkarza Garbarni, Żylskiego, ale ten nie dał się zaskoczyć, aż do czasu... W 79 minucie skapitulował po raz drugi i po raz drugi po swoim błędzie. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne przez Konrada Frysia, Żylski wybił piłkę pionowo do góry, spadającą futbolówkę przed „16” źle wybił defensor Garbarni. Chwilę później dogranie Roberta Witka, strzałem z woleja wykończył wspomniany już Pawlak. |
Puszcza Niepołomice | 0–1 | Ponidzie Nida Pińczów | ||
Łukasz Mika 41 Puszcza: Kwedyczenko – Orzechowski, Świstak, Lewiński, P. Morawski, Kusia, Bernas, M. Morawski, Orłowski (66. Włodarczyk), Kmak, Zubel (46. Dutka) Nida: Majcherczyk – Więckowski, Głuc, Prus-Niewiadomski (68. Myca), Szafraniec, M. Kołodziejczyk, Kokosza, Basąg, Mika, Kłos (70. Kasza), Chlewicki (70. Jagodziński) Żółte kartki: Lewiński, Zubel - Więckowski, Mika Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków) Widzów: 150 Czwarte trafienie w tym sezonie Łukasza Miko dało w tym pojedynku, trzeci w tym sezonie komplet punktów dla pińczowskiej Nidy. Sam strzelec jak zapowiada nie mierzy w koronę króla strzelców, ale chce grać dla dobra drużyny. Zwycięskiego gola Łukasz zdobył z pomocą byłego klubowego kolegi Świstaka, od którego odbita piłka trafiła pod jego nogi. „Mikuś” nie miał już najmniejszych problemów z umieszczeniem jej w siatce gospodarzy. |
Dalin Myślenice | 2–3 | Kmita Zabierzów | ||
Patryk Banaszkiewicz 27, Tomasz Marchiński 42 - Józef Mazela 8, 15, 44 Dalin: Kipek - Moskal, Pilch, Marchiński (61 Rojek), Banaszkiewicz - Kęsek, Muniak, Stelmach, Kałat - Nowak, M.Górecki (73 Burtan) Kmita: Iliński - Gad, Powroźnik, Krauz, Kominiak - Trzmielewski (74 Kozubowski), Strojek, Kaczor (89 Podobiński), Kanclerz (60 Mitka) - Mazela, Wojdała (27 Sepioł) Żółte kartki: Krzysztof Krauz, Maciej Trzmielewski, Rafał Strojek, Tomasz Kaczor, Sebastian Sepioł – dla Kmity Sędziował: Mariusz Wrażeń (Gorlice). Widzów: 350 Z dalekiej podróży wrócili w tym spotkaniu gracze Dalina, którzy zdołali co prawda doprowadzić do wyrównania w meczu z Kmitą. Jednak niezawodny tego dnia w ekipie gości był zdobywca hat-tricka Józef Mazela, który mimo, że wyprowadził swój zespół na dwubramkowe prowadzenie musiał dołożyć jeszcze przed przerwą jedno trafienie, żeby zapewnić zwycięstwo i ustanowić wynik meczu na 2:3 dla futbolistów z Zabierzowa. Wynik ustanowiony już do przerwy nie oznaczał braku emocji w drugiej części. Myśleniczanie nie zrezygnowali z walki o korzystny wynik i podbudowani sytuacją z pierwszej połowy, gdzie udało im się odrobić dwubramkową stratę walczyli o doprowadzenie do remisu. W końcówce w piłkarzach Dalina zgasła juz chyba ostatnia iskierka nadziei i wiary na wywalczenie chociażby jednego punktu. Przed ostatnim gwizdkiem sędziego dobić gospodarzy mógł bohater tej konfrontacji Mazela, który w sytuacji sam na sam Konradem Kipkiem strzelił nad poprzeczką. |
Hutnik Kraków | 9–0 | Lubrzanka Kajetanów | ||
Sebastian Jagła 14, Dawid Szewczyk 15, 53, Marcin Pasionek 43, Kamil Białkowski 48, Paweł Pyciak 60, 84, Michał Nawrot 75, Krzysztof Świątek 78 (k) Hutnik: Brzeziański - Czajka, Pasionek, Garzeł, Jagła - Pyciak, Świątek, Tabak (66'Nawrot), Białkowski (67'Dziadzio) - Gil, Szewczyk Lubrzanka: Zieliński - Siwek, Pałgan, Krężołek (21'Jaworski) - Skrzyniarz, Jagodzki, Bracha, Cedro, Supierz, Treter - Staszewski (75'Borowiec) Żółte kartki: Rafał Tabak, Paweł Czajka – Michał Pałgan, Rafał Cedro, Karol Bracha. Czerwona kartka: Michał Pałgan (82 min. - druga żółta) Sędziował: Tomasz Pilarski (Tarnów). Widzów: 200 Wynik może mówić sam za siebie i zbędny jest dodatkowy komentarz, który nie jest korzystny dla graczy Lubrzanki. Główny pretendent do awansu piłkarze Hutnika Kraków rozgromili przed własną publicznością podkielecką Lubrzankę Kajetanów 9:0. Wynik mógłby być wyższy gdyby zawodnicy gospodarzy mieli tego dnia lepszą skuteczność. W 15 minucie strzelanie rozpoczęli miejscowi, a zakończyli w 84. Jednak był to i tak najniższy wymiar kary jaki zespół Krzysztofa Stockiego otrzymał w Krakowie, gdyż futboliści Hutnika całkowicie panowali na boisku, a piłka po ich strzałach trafiała czterokrotnie w słupek i dwukrotnie w poprzeczkę bramki Lubrzanki. Gracze gospodarzy praktycznie nie schodzili z... pola karnego przyjezdnych. Momentami można było odnieść wrażenie, że drużyna z Kajetanowa tylko statystuje i przygląda się graczom Hutnika, którzy robili co chcieli. |
Naprzód Jędrzejów | 1–1 | MZKS Alwernia | ||
Sebastian Marzec 76 - Przemysław Cecuga 64 MZKS Alwernia: Chuderski - Sawczuk, Dukała, Baster, Cecuga, Kuć, Jajko, Nokasiński (88. Pater), Ceterski, Krapla, Jóśkowicz Naprzód: Naharnowicz – Styczeń, Olszewski, Ziółkowski (83. M. Rusin), Puchrowicz, Jopek (48. A. Rusin), Ł. Gajda, Motyczyński, Marzec, Fryc, Samburski Sędziował: Mateusz Łosiak (Skarżysko-Kamienna) Widzów: 350 Dominacja zawodników Naprzodu w tym spotkaniu nie ulegała dyskusji, jednak piłka w pierwszych 45 minutach nie chciała wpaść do siatki. W sytuacjach Mateusza Fryca nie zabrakło niczego więcej jak szczęścia, gdyż w jednej sytuacji obrońca wybił piłkę z linii bramkowej, natomiast chwilę później trafił on w słupek bramki przyjezdnych. Grający z kontry piłkarze Alwerni zdobyli co prawda prowadzenie, z którego cieszyli się raptem 12 minut. W końcówce to ponownie podopieczni Ryszarda Góreckiego ruszyli do ataku, jednak po żadnej z akcji nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Podsumowując tą konfrontację i biorąc pod uwagę wszystkie nie wykorzystane sytuację Naprzodu remis ze wskazaniem na gospodarzy. Dodatkowo po tym spotkaniu piłkarze z Jędrzejowa mogą optymistycznie podejść do następnego spotkania. |
Przygotował: Karol Gorzkowski - Kielecka Piłka
|