Heko Czermno | 1–0 | Wisła Sandomierz | ||
Grzegorz Starościak 64 Heko: Łukasz Herda — Kamil Morawski, Filip Bartkowiak, Mariusz Kolba — Paweł Majchrzak (86 Łukasz Foks), Piotr Potęga, Damian Marcioch, Emil Adamczyk — Michał Lech (46 Kamil Ruś), Grzegorz Gałązka, Grzegorz Starościak. Wisła: Mariusz Wiąk — Grzegorz Rzeszutek, Damian Bryła, Norbert Cielebąk (51 Artur Warzocha), Zbigniew Warzocha — Paweł Pacholczak (46 Zbigniew Stępień), Michał Kotwa, Mateusz Michalski, Rafał Kodyra, Mariusz Kapsa (82 Maciej Drozdowski) — Maciej Ziółek. Zasłużone choć niskie zwycięstwo odnieśli podopieczni Daniela Kowalczyka. Mecz mógłby się ułożyć całkiem inaczej, gdyby w pierwszych minutach gry Grzegorz Gałązka wykorzystał jedną z dwóch sytuacji stuprocentowych. Zwłaszcza druga okazja i strzał z 5 metrów obok bramki, mogła, a raczej powinna zakończyć się bramką. W 33 minucie rzut wolny pośredni z obrębu pola karnego wykorzystał Damian Marcioch, jednak sędzia bramki nie uznał, ponieważ piłka przed uderzeniem nie zrobiła pełnego obrotu po kontakcie z zawodnikiem, który ją zagrywał. Pierwsza część pojedynku zakończyła się bezbramkowo, choć przy piłce dłużej utrzymywali się goście. Druga odsłona sobotniego meczu to już zdecydowana przewaga gospodarzy, którzy co kilka minut zagrażali bramce Wisły. Swoich okazji nie wykorzystali ponownie Gałązka, Starościak oraz Kolba, który po dośrodkowaniu z lewej strony boiska trafił w poprzeczkę. W 64 minucie padł jedyny gol tego spotkania. Piłkę z narożnika pola karnego zagrał Paweł Majchrzak, a Starościak mimo asysty dwóch obrońców umieścił futbolówkę w bramce. Chwilę później po błędzie jednego z obrońców Wisły w doskonałej sytuacji znalazł się Kamil Ruś, ale piłka po jego silnym uderzeniu trafiła w słupek bramki strzeżonej przez Mariusz Wiąka. W końcówce spotkania nie mająca nic do stracenia drużyna gości rzuciła się do ataku stwarzając tym samym szansę do kontrataku dla gospodarzy, ale do końca spotkania nie padła kolejna bramka. |
Alit Ożarów | 1–2 | Spartakus Daleszyce | ||
Mateusz Mianowany 87 — Mateusz Rubak 25, Arkadiusz Pająk 37 Alit: Jakub Rybus — Robert Gierczak, Jacek Leptacz, Daniel Stefański, Kamil Soja, Radosław Buglewski, Marius Buglewski (80 Paweł Kiliański), Jacek Kościelny, Mateusz Mianowany, Tomasz Głuch, Grzegorz Dryka. Spartakus: Marcin Kołomański — Łukasz Ryba, Bogusław Mochocki, Mateusz Rubak, Michał Salwa, Michał Rubak, Piotr Pierzak, Dariusz Brzozowski (88 Karol Skrzypek), Michał Otawski (79 ?), Arkadiusz Pająk (60 Piotr Ostrowski), Michał Janik ( 72 Wojciech Dziurski). Sędziował: Filip Robak. W pierwszej połowie niespodziewanie dominowali goście. W 25 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z pierwszej piłki uderzył Mateusz Rubak, a piłka po rękach Jakuba Rybusa wpadła do siatki. 12 minut później przyjezdni zdobyli kolejną bramkę, z piłką minął się Robert Gierczak i Arkadiusz Pająk lobując pokonał wychodzącego z bramki Rybusa. W drugiej części spotkania gra znacznie się wyrównała. Zawodnicy Alitu przeprowadzili 3-4 sytuacje, które powinny zakończyć się bramką. Dobrych okazji nie wykorzystali Grzegorz Dryka oraz Mariusz Buglewski. Honorowa bramka dla gospodarzy padła dopiero w 87 minucie. Po podaniu Jacka Kościelnego bramkę zdobył Mateusz Mianowany. |
Łysica Bodzentyn | 2–2 | Orlęta Kielce | ||
Grzegorz Łapot 67, Mariusz Boguszewski 89 — Łukasz Laskowski 18, Marcin Wojtasiński 42 Łysica: Michał Ścisłowicz — Grzegorz Łapot, Łukasz Kosecki (60 Mariusz Boguszewski), Norbert Kula, Piotr Maniara — Konrad Tchurz (46 Piotr Bracik), Wiesław Francuz, Kamil Kotwica, Piotr Hajdenrajch (46 Szczepan Klamczyński) — Konrad Skwarliński, Mirosław Słoń. Orlęta: Tomasz Palka — Michał Relidzyński, Zezon Śliwa, Krzysztof Dziubel, Piotr Bakalarz — Mateusz Zacharski, Marcin Wojtasiński (83 Grzegorz Koclęga), Wojciech Niebudek (89 Grzegorz Kundera), Rafał Kita — Łukasz Laskowski (73 Michał Roter), Michał Brzeszcz (60 Adrian Zacharski). Żółte kartki: Marcin Wojtasiński. Sędziował: Piotr Kosiela (Starachowice). Widzów: 150. Po nienajlepszym występie w Daleszycach gospodarze spodziewali się rehabilitacji i kompletu punktów. Początek spotkania to ataki gospodarzy, strzały Skwarlińskiego i Maniary broni Palka. Widać było, że goście nastawieni są na zmasowaną obronę i grę z kontry, przyniosło to efekt już w 18 minucie, kiedy piłkę na połowie przeciwnika stracił Łapot, obrońca gości zagrał długa piłkę za linię obrony Łysicy a tam z pomyłki Ścisłowicza skorzystał Łukasz Laskowski strzelając z 15 metrów do pustej bramki. Zawodnicy gospodarzy rzucili się do odrabiania strat ale dobrze kierowana przez doświadczonych Dziubla i Śliwę obrona gości nie dała się zaskoczyć. W 42 minucie po jednym z ataków prawym skrzydłem i doskonałym dośrodkowaniu na szósty metr prowadzenie dla gości podwyższył strzałem głową Marcin Wojtasiński. Po przerwie do zmasowanych ataków ruszyli gospodarze. W drugich 45 minutach gra toczyła się przeważnie na połowie kieleckiego klubu, którzy ani razu nie zagrozili poważniej bramce Ścisłowicza. Ataki gospodarzy stawały się coraz to groźniejsze. Zwłaszcza strzały Francuza i Słonia mogły dać Łysicy bramkę. W sześćdziesiątej minucie na boisko wszedł Boguszewski i była to jak się później okazało bardzo trafna zmiana. 7 minut po pojawieniu się na boisku Boguszewski idealnie dośrodkował na głowę Grzegorza Łapota a ten pięknym szczupakiem zdobył kontaktową bramkę. Od tej chwili gospodarze uwierzyli, że mogą zdobyć punkty w tym meczu i z jeszcze większą determinacją atakowali bramkę Palki. Obrona gości grała bardzo mądrze i niewiele brakowało a Orlęta dowiozły prowadzenie do końca. Jednak w 89 minucie spotkania z prawej strony dośrodkowywał Kotwica, piłkę głową przedłużył Łapot a formalności dopełnił Mariusz Boguszewski zamykając akcję i strzelając wyrównującą bramkę. Łysica podzieliła się punktami z Orlętami (fot. Rafał Roman). Galeria zdjęć dostępna[TUTAJ]. |
MKS Stąporków | 6–2 | Piaskowianka Piaski | ||
Sławomir Jedynak 25, 33, 27, 53, 61, Robert Ciekalski 49 — Tomasz Faryna 19 (k), Tomasz Iwański 59 Stąporków: Michał Żyła — Dawid Iwanek, Piotr Pawłowski, Norbert Gorak, Arur Polakowski — Dominik Staniec, Robert Ciekalski, Krzysztof Rzeszowski (46 Rafał Plewniak), Rafał Sinkiewicz — Daniel Borycki, Sławomir Jedynak (72 Paweł Rutkowski). Piaskowianka: Paweł Rybiński — Kamil Bąk, Artur Łabądź, Paweł Dudek, Przemysław Kupczyk — Sebastian Wijas, Tomasz Faryna, Mateusz Fatyga, Artur Karasek (46 Dawid Karyś) — Roman Przekaza (66 Kamil Woliński), Tomasz Iwański. Znakomite spotkanie w zespole gospodarzy rozegrał Sławomir Jedynak, który zdobył aż pięc bramek! Bardzo dobra skuteczność w pojedynku z Piaskowianką pozwoliła mu na objęcie pozycji lidera w klasyfikacji strzelców, a drużynie na objęcie pozycji lidera w tabeli. Fragmenty spotkania Stąporków — Piaskowianka (autor: DuDi). |
ŁKS Georyt Łagów |
0–0 | Sparta Kazimierza Wlk. | ||
Georyt Łagów: Arnold Dudek — Konrad Zdybski, Grzegorz Sadłowski, Mariusz Arczewski, Kamil Czaja — Adam Stępień (77 Damian Murzec), Michał Kamiński, Marcin Wasik, Albert Brudek (46 Artur Kołbuc) — Szymon Bochniak, Piotr Gardynik. Sparta: Sławomir Jeziorek — Marek Sobura, Mariusz Głąbicki, Paweł Radziszewski, Mariusz Adamczyk — Sylwester Gorgoń (76 Damian Pałaszewski), Sebastian Krupa (66 Mateusz Malara), Kamil Mach, Michał Puchała — Robert Banaszek, Grzegorz Mirek (90 Sławomir Idziak). Żółte karki: Marcin Wasik, Kamil Czaja — Marek Sobura, Mariusz Adamczyk, Kamil Mach. Czerwone kartki: Sławomir Jeziorek (70, faul), Marek Sobura (71, druga żółta). Drużyna ŁKS-u podjęła w niedzielę drużynę Sparty Kazimierza Wielka. Wynik meczu nie odzwierciedlał jednak obrazu gry. Od pierwszych minut ŁKS Georyt Łagów rozpoczął ataki na bramkę gości. W 25 minucie sam na sam z bramkarzem gości wychodzi Piotr Gardynik, jednak jego strzał trafił w Jeziorka. Ostatni kwadrans pierwszej odsłony meczu to istne oblężenie bramki gości przez gospodarzy, którzy niestety nie mogli skutecznie wykończyć swoich akcji. W desperackiej kontrze goście zdobywają bramkę, jednak sędzia jej nie uznaje, gdyż została zdobyta z pozycji spalonej. Druga połowa z początku wyrównana, w 62 minucie ŁKS zdobył bramkę, która również nie została uznana, gdyż jeden z zawodników znajdował się na pozycji spalonej. 70 minuta meczu mogła przesądzić o losach spotkania, z boiska został usunięty bramkarz gości za faul taktyczny na Piotrze Gardyniku, który wychodził na czystą pozycję. Po chwili drugą żółtą kartką został ukarany Marek Sobura i goście musieli dokańczać spotkanie w "dziewiątkę". ŁKS podbudowany przewagą dwóch zawodników przeprowadzał liczne ataki na bramkę gości, jednak snajperzy z Łagowa w tym meczu zawodzili. Bardzo groźna kontra w ostatnich minutach meczu przeprowadzona przez Spartę zakończyła się szczęśliwie dla Łagowa — Mateusz Malara trafił w słupek i piłka opuściła plac gry. |
Sparta Dwikozy | 0–1 | Neptun Końskie | ||
Jan Sroka 46 Sparta: Marcin Cena — Damian Drożdżal, Łukasz Niziołek, Piotr Stępień, Piotr Giedzion (78 Wojciech Pierzchała) — Kamil Krasoń (56 Michał Maziarz), Ryszard Gaweł, Michał Knobelsdorf, Łukasz Boleń — Michał Hołody (65 Maciej Gajda), Maciej Lebida (74 Michał Chmielewski). Neptun: Tomasz Ciszewski — Karol Lachowski, Jakub Majewski, Mariusz Skoczylas, Mateusz Żebrowski — Piotr Brzoza, Jakub Buras, Piotr Chiberski, Mateusz Wrona (85 Łukasz Wojna) — Kamil Kosmal, Jan Sroka. Sędziował: Sławomir Skalski (Skarżysko-Kamienna). Widzów: 150. W pierwszym kwadransie zawodnicy gospodarzy mieli dwie okazje do zzdobycia bramki. Najpierw po strzale z linii pola karnego piłka przeleciała nad poprzeczką, a chwilę później zawodnik Sparty oddał niecelny strzał głową. W kolejnych minutach sytuacje zaczęli stwarzać gracze z Końskich, ale brakowało dobrego wykończenia. Przed przerwą goście mieli jeszcze swoje szanse po dużej liczbie stłaych fragmentów, lecz górą wychodziła defensywa Sparty. Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla gości. Po długim dośrodkowaniu pojedynek powietrzny wygrał Jan Sroka i strzałem głową pokonał Cenę. W kolejnych minutach obie drużyny nie stworzyły sobie dogodnej sytacji do zdobycia bramki, akcje zostawały przerywane tuż przed polem karnym. W 70 minucie zawodnicy Neptuna mogli podwyższyć prowadzenie po jednym z kilku rzutów rożnych wywalczonych w drugiej połowie, ale piłka nie znalazła drogi do bramki. W ostatnich minutach spotkania Sparta atakowała rywali niemal całym zespołem dając tym samym okazje dla gości na stworzenie kontrataku, jednak wynik już nie uległ zmianie i goście zdobyli pierwsze punkty w tym sezonie. |
KSZO II Ostrowiec Św. | 0–0 | Partyzant Radoszyce | ||
KSZO II: Kamil Cira — Michał Stachurski (46 Dawid Basta), Mikołaj Skórnicki, Erwin Nowik, Damian Nogaj — Kamil Dziadowicz, Daniel Dybiec, Maciej Michalski, Tomasz Persona — Sebastian Brytan, Tomasz Żelazowski. Partyzant (wyjściowy): Tomasz Pastucha — Łukasz Przygodzki, Dariusz Maruszewski, Paweł Michalski, Jarosław Bujakowski — Artur Łuszczyński, Jarosław Komisarski, Dariusz Szymanek, Robert Zagdan — Tomasz Kluska, Tomasz Strzałka. Sędziował: Mariusz Kandyda. Z pierwszej połowy wart wspomnienia jest tylko moment, kiedy to nakładką zaatakował rywala jeden z piłkarzy KSZO II, po czym zawodnik gości krzyknął i przewrócił się. Sędzia tego spotkania odgwizdał przewinienie, ale zdziwienia nie krył nawet Rafał Wójcik (trener KSZO II), gdy okazało się, że rzut wolny wykonywać będą ostrowczanie. Pomyłki sędziów przeplatane były niedokładnymi zagraniami piłkarzy, a gdy napastnicy dochodzili już do pozycji strzeleckich, oddawali nieskuteczne strzały. Drugą połowę ponownie z większym animuszem rozpoczęli gospodarze. W 48 minucie lobować Pastuchę próbował Dziadowicz, jednak bramkarz Partyzanta zdołał przenieść piłkę nad bramką. Piłkarze Partyzanta największe zagrożenie pod bramką Ciry stwarzali po złych zagraniach gospodarzy, szczególnie w 52 minucie, kiedy to Nowik zbyt krótko główkował do bramkarza własnego bramkarza i nie wiele zabrakło, by goście wyszli na prowadzenie. 3 minuty później na strzał z 18 metrów zdecydował się Tomasz Persona, jednak piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole. W 64 minucie żółtą kartką ukarany został Daniel Dybiec. Po chwili zaczął się finałowy popis sędziów. Najpierw w 65 minucie bez piłki faulowany był Dawid Basta. Sędzia nie przerwał gry, więc futbolówkę chciał wybić Skórnicki, ta jednak nie opuściła boiska, zatrzymał ją natomiast w polu gry asystent sędziego. Po udzieleniu pomocy piłkarzowi KSZO, sędzia nakazał wznowić grę od.. autu. Nastepnie W 79 minucie drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną obejrzał Daniel Dybiec, który oddał strzał na bramkę strzeżoną przez Tomasza Pastucha po gwizdku sędziego, któremu pozycję spaloną zasygnalizował asystent. Był on zresztą jedyną osobą, która tą pozycję widziała. W końcowych minutach podrażnieni piłkarze KSZO II zaatakowali ponownie rywali, jednak kilkukrotne próby strzałów ze stałych fragmentów gry nie znalazły drogi do bramki. |
Pogoń 1945 Staszów | 3–2 | Granat Skarżysko-Kam. | ||
Przemysław Rzepa 48, 85, Piotr Matyja 76 — Mróz 43, Dawid Brzozowski 68 Pogoń: Paweł Król — Mariusz Starba, Rafał Mikoda, Rafał Merchut, Damian Krakowiak (46 Krzysztof Dutka) — Przemysław Rzepa, Karol Walasek, Mateusz Franus, Piotr Matyja — Ernest Sadłocha (63 Piotr Malec), Sławomir Lesiak (83 Mariusz Koronkiewicz). Granat: Kamil Chadała — Kamil Derlatka, Marcin Jastrząb, Dawid Brzozowski, Michał Kołodziejczyk — Hubert Wieczorek, Dawid Białek (85 Andrzej Gadecki), Mróz, Piotr Dudek (80 Fabiański) — Damian Szyszka, Mateusz Witkowski (89 Damian Koryciński). Żółte kartki: Damian Szyszka , Dawid Brzozowski , Dawid Białek, Piotr Dudek. Sędziował: Maksym Stelmaszczyk (Kielce). Widzów: 150. Już od początku spotkania arbiter z Kielc postanowił zaznaczyć kto jest najważniejszy na boisku. W przeciągu czternastu minut pokazał graczom Granatu trzy żółte kartki. W całym meczu popełnił wiele błędów i nawet późniejsze „kartkowanie” gospodarzy nie zmieni faktu, że wraz ze swoimi kolegami z linii byli najsłabszymi aktorami popołudnia w Staszowie. Pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze. W 4 minucie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką gości, ale ofiarna interwencja Jastrzębia spowodowała, że strzał z 15 metrów Walaska został zablokowany i piłka nie znalazła drogi do bramki. Kolejne minuty upłynęły na dość wyrównanej grze. W tym okresie dość dobrze grał Granat, uzyskał cztery rzuty rożne, groźnie kontratakowali Dudek i Białek, ale akcjom tym zabrakło dokładnego wykończenia. W 26 minucie po faulu na Dudku Granat wykonywał rzut wolny i o mały włos nie objął prowadzenia, jednak sędzia dopatrzył się przewinienia i odgwizdał faul na bramkarzu Pogoni. Po kolejnym przewinieniu na Dudku z rzutu wolnego uderzył Mróz — piłka o centymetry minęła słupek bramki Króla. W 36 minucie piłkę stracił Białek i gdyby nie dobre zachowanie Brzozowskiego mogło być niebezpiecznie pod bramką Chadały. W końcówce pierwszej połowy Pogoń uzyskała lekką przewagę, w tym czasie gospodarze wykonywali trzy rzuty wolne z okolic pola karnego, ale strzały staszowskich zawodników były mało precyzyjne i mijały bramkę. Na dwie minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Granat objął prowadzenie. Strzałem z 17 metrów bramkarza gospodarzy pokonał Mróz. Jeszcze przed gwizdkiem na przerwę Króla próbował pokonać Dudek, ale po jego strzale piłka przeszła minimalnie obok bramki miejscowych. Druga połowa rozpoczęła się bardzo niefrasobliwie dla Granatu. W 47 minucie kolejna żółta kartka dla zawodnika gości, a minutę później błąd w kryciu popełnił Wieczorek i Rzepa z najbliższej odległości doprowadził do remisu. Od tego momentu gra się zaostrzyła, gra toczyła się w środkowej strefie boiska. W 60 minucie Granat ponownie wyszedł na prowadzenie. Z rzutu wolnego dośrodkował Białek, najprzytomniej zachował się Brzozowski i głową skierował futbolówkę do bramki strzeżonej przez Króla. Po stracie bramki zaatakowali gospodarze, jednak ich akcje rozbijali rywale. W 67 minucie podwójnie dali o sobie znać arbitrzy tego spotkanie. Najpierw podyktowali z powietrza rzut wolny za rzekome zagranie ręką Jastzębia a następnie dziwnym trafem nie zauważyli pozycji spalonej i Matyja doprowadził do remisu. Do końca spotkania mecz był zacięty, w 71 minucie z 30 metrów soczyście uderzył Mróz a piłka przeszła minimalnie obok słupka zdezorientowanego Króla, a w odpowiedzi Rzepa trafił w słupek bramki Chadały. Po raz kolejny końcówka meczu okazała się zabójcza dla ekipy Granatu. Pięć minut przed końcem spotkania błąd popełnił Chadała, który po strzale zawodnika gospodarzy wybił piłkę przed siebie, a formalności dopełnił Rzepa strzelając zwycięskiego gola dla Pogoni. Źródło: własne / zksgranat.info |
|