Juventa-Perfopol | 2–3 | Orlicz Suchedniów | ||
Dariusz Anduła 34, 78 - Pavlo Korkiszko 60, Radosław Wilk 75, 80. Juventa: Wróblewski – Dudek (76. Niewczas), Gołasa, Pastuszka, Gębura, Ryński (61. Góra), Płusa, Kopeć, Tobiszewski (61. Sado), Wójcik (66. Kalista), Anduła. Orlicz: Bilski – Dulak (76. Dębniak), Jaworek, Kubiec, Ubożak, Wilk (86. Kozera), Korkishko (90. Banaczkowski), Hajduk, Gryz (82. Zegadło), Babin, Jaros. Żółte kartki: Dariusz Anduła, Artur Góra – Michał Kubiec. Sędziował: Zbigniew Górnicki (Kielce). Widzów: 800. Po trzech kolejnych zwycięstwach piłkarzy Juventy-Perfopol zatrzymali gracze Orlicza Suchedniów, którzy w lokalnych derbach pokonali rywali „zza miedzy” 3:2. Był to także pojedynek szwagrów, z których jeden na ławce rezerwowych jako trener, a drugi w bramce. W poprzedniej kolejce w takim samym stosunku w Andrychowie miejscowego Beskida, ówczesnego lidera III ligi pokonali zawodnicy żółto-niebieskich. Derby jak wiadomo rządzą się swoimi prawami, a ten mecz był swojego rodzaju derbowym pojedynkiem. Także oba zespoły przystąpiły do tej konfrontacji dodatkowo zmotywowani. Pikanterii temu pojedynkowi dodawał fakt, że w obu zespołach występują szwagrowie. Arkadiusz, szkoleniowiec Juventy-Perfopol mógł kierować swoim zespołem tylko z ławki. Robert czynnie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu, broniąc kilka strzałów w sposób tylko dla niego znany. Także tym razem w rywalizacji rodzinnej lepszy okazał się starszy ze szwagrów, Robert. Od początku pierwszą część spotkania lepiej rozpoczęli podopieczni Arkadiusza Bilskiego, jednak słaba skuteczność spowodowała, że piłkarze Juventy-Perfopol prowadzili co prawda do przerwy, ale tylko 1:0. - Patrząc na pierwszą połowę byłem bardzo podbudowany, bo były akcję ofensywne, oskrzydlające i wiele sytuacji bramkowych - mówił po ostatnim gwizdku sędziego szkoleniowiec Juventy-Perfopol, A. Bilski. - Nie pamiętam, żeby w tej części przeciwnik stworzył jakąś sytuację, która chociażby pachniała bramką. My stworzyliśmy ich kilka, ale niestety piłka nie znalazła drogi do bramki - dodał. Już w 3 minucie Tomasz Wójcik będący w sytuacji sam na sam z golkiperem Orlicza Robertem Bilskim zdecydował się ze skraju pola karnego lobować wychodzącego bramkarza, jednak piłka przeleciała także nad poprzeczką. Dwie minuty później Tomasz Wróblewski dalekim wybiciem futbolówki z pod własnej bramki ubiegł Mariusza Jarosa i uruchomił Dariusza Andułę, po którego strzale piłka przeleciała obok słupka. W 8 minucie Krystian Płusa krosowym podaniem uruchomił na prawej flance Przemysława Ryńskiego, ten przebiegł z piłką parę metrów, ale przed polem karnym odebrał mu ją defensor gości Daniel Dulak. W 20 minucie dośrodkowaną piłkę z rzutu rożnego przed „16” wybili obrońcy Orlicza, tam na piłkę czekał już Karol Kopeć, który atomowym strzałem z woleja uderzył na bramkę, jednak znakomitą robinsonadą popisał się Bilski i zdołał wybić ją na rzut rożny. Trzy minuty później Ryński zagrał piłkę z prawej strony w pole karne do Anduły, który przy przyjęciu piłki został delikatnie popychany przez Pawła Jaworka, jednak sędzia główny zinterpretował to jako wymuszenie rzutu karnego i ukarał napastnika Juventy-Perfopol żółtym kartonikiem. W 34 minucie „Andzia” po rajdzie z piłką od połowy boiska został „ścięty” w szesnastce przez Dulaka. Sędzia główny Zbigniew Górnicki nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na „wapno”. Do „jedenastki” podszedł Wójcik, jednak Bilski zdołał odbić jego strzał, ale przy dobitce Anduły był już bezradny i piłka tuż przy słupku wylądowała w siatce przyjezdnych. W drugiej części spotkania na boisku dominowali gracze Orlicza, a piłkarze Juventy starali się tylko bronić. Oddając podopiecznym Pawła Jaworka pole do gry futboliści z miasta ciężarówek skazali się na pożarcie. Gracze z Suchedniowa skrzętnie to wykorzystali i zaaplikowali miejscowym 3 bramki, na co miejscowi odpowiedzieć zdołali tylko jednym. W 60 minucie Pavlo Korkiszko zdecydował się na strzał zza pola karnego, a odbita piłka od „dłuższego” słupka wpadła do bramki starachowiczan. W 75 minucie Radosław Wilk w sytuacji oko w oko z Wróblewskim okazał się lepszy i pokonał bramkarza Juventy-Perfopol. Po zaledwie trzyminutowym prowadzeniu gości, starachowiczanie doprowadzili do remisu. Wzorową akcję przeprowadził doświadczony stoper żółto-niebieskich Maciej Pastuszka, który złapał piłkę na własnej połowie i przebiegł z nią paręnaście metrów. Zagrał on do wchodzącego w pole karne Anduły, który zwiódł obrońcę i strzelił pod poprzeczkę, futbolówka odbiła się od górnej siatki i zza linią bramkową, po czym wyszła w pole gry. Sędzia asystent dobrze wychwycił ten fakt i zasygnalizował głównemu prawidłowo zdobytego gola. Z remisu gospodarze ceszyli sie raptem dwie minuty. W 80 minucie strzelec drugiego gola Wilk wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony i z czwartego metra wepchnął piłkę do siatki ustanawiając wynik spotkania. W 89 minucie faulowany 25 metrów od bramki Orlicza został Anduła, na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Płusa, jednak jego uderzenie w środek bramki nie mogło zaskoczyć Bilskiego, który złapał piłkę i leżał z nią kilka chwil. W 91 minucie Pastuszka zagrał futbolówkę wzdłuż „16” do Kopcia, jednak piłka po strzale Karola wylądowała w rękach golkipera Orlicza. Zabrakło przede wszystkim tego co było w poprzednich wygranych spotkaniach z Wierną czy Beskidem, czyli walki do ostatniego gwizdka sędziego. - W drugiej części spotkania sytuacja diametralnie się zmieniła, my staliśmy z tyłu i patrzyliśmy tylko czy przeciwnik zabierze nam piłkę przed nosem czy nie – stwierdził A. Bilski. - Tutaj niestety trzeba biegać, odbierać piłkę i wtedy stwarzać sytuację dla siebie – dodał skarżyski szkoleniowiec. Faktem jest, że gorsza dyspozycja zawodników beniaminka III ligi, w tym pojedynku mogła być spowodowana stanem zdrowia kilku piłkarzy żółto-niebieskich. Także brak środkowych pomocników: Konrada Wójtowicza, Łukasz Gruszczyńskiego oraz Karola Dreja, których występ w tym meczu wykluczyły kontuzję. Dwóch ostatnich od kilku tygodni zmaga się z kontuzją, natomiast Wójtowicz z powodu bólu zęba został wykluczony kilka godzin przed meczem. Z konieczności trener Bilski musiał desygnować do gry w środku pola Grzegorza Tobiszewskiego, a później zastępującego go Pawła Sado, dla których był to występ na nowej pozycji. Dla Kieleckiej Piłki: Arkadiusz Bilski, Juventa-Perfopol: - Tak wychodzi w tych meczach, że u siebie nam idzie jak po grudzie. W pierwszym udało się wygrać, ale w drugim już niestety nie. Przeciwnik wykorzystał nasze błędy, bo cofnęliśmy się praktycznie w 16 metr. Na 20 metrze staliśmy całymi dwiema formacjami łącznie obroną i pomocą, dlatego też za dużo miejsca do grania było dla przeciwnika. Nie wiem z czego to wynika. Po strzeleniu bramki pierwsi, za chwilę cofamy się i mimo tego, że próbujemy pokrzykiwaniem z ławki rezerwowych „wypychać” naszych zawodników, to oni kurczowo trzymają się własnej szesnastki. To właśnie przyniosło dzisiaj dla przeciwnika sytuację bramkowe w drugiej połowie. Po przerwie byliśmy zdecydowanie słabsi i zasłużenie przegraliśmy ten mecz. Brakuje nam koncentracji w ostatnim momencie dojścia do sytuacji bramkowej i kiedy trzeba dołożyć stopę my akurat tego nie robimy. Szkoda, bo chociażby z tych sytuacji z pierwszej połowy po których mogliśmy zdobyć przynajmniej 3 bramki. Wtedy mecz byłby juz załatwiony, a tak to skuteczność nam trochę szwankuje. Myślę, że w miarę upływu czasu na boisku naszym napastnikom coraz mniej sił zostaje i tej skuteczności mamy niewiele. Dzisiejszy mecz pokazał, że jeśli byśmy zdobyli w pierwszej połowie dwie, trzy bramki to spokojniej byśmy wyszli na drugą połowę. Paweł Jaworek, Orlicz: - Udało się nam odrobić stracone punkty po bardzo dobrym meczu. W pierwszej połowie dominowali zawodnicy Juventy, którzy mieli swoje sytuacje i szanse, po których strzelili jedną bramkę. W drugiej połowie to my dominowaliśmy i nie wiem czy piłkarze Juventy opadli z sił czy byli pewni, że nas pokonają. Mieliśmy swoje sytuacje. Mecz na pewno dobry dla kibiców, padło dużo bramek. My zdobyliśmy te punkty, które straciliśmy w spotkaniach z Beskidem i u siebie z Alwernią teraz odrobiliśmy. Teraz mamy u siebie Lubrzankę trzeba podtrzymać tą passę. Juventa to dobry zespół, ma dobrych zawodników na każdej pozycji. Myślę, że punkty jeszcze nie raz będzie zdobywać w tej lidze. Dariusz Anduła, Juventa-Perfopol: - Nie wystarczyły moje dwie zdobyte bramki do odniesienia zwycięstwa w tym pojedynku. Nie zawsze jest tak, że strzelone bramki zapewniają wygraną. Przeciwnik też umiał strzelać bramki, wykorzystał swoje sytuacje. Niestety w tym meczu przeciwnik był o ta jedną bramkę lepszy, a my schodzimy przegrani. Radosław Wilk, Orlicz: - Pierwsza połowa to całkowita dominacja Juventy, my jakoś źle weszliśmy w mecz. W drugiej połowie zaczęliśmy grać swoje, piłką i to przyniosło efekty w postaci goli. Zdjęcia: Karol Gorzkowski Więcej zdjęć [TUTAJ] |
Hetman Włoszczowa | 2–3 | Beskid Andrychów | ||
Łukasz Orzeł 86, Damian Stolarski 88 - Przemysław Knapik 67, 73, Dariusz Fryś 70 Hetman: Miernik (Kowalski) — Zaganiacz (Musiał), Podsiedlik, Cegieła, Wroński (Stolarski), Oduliński, Orzeł, Kozieł, Rak, Wójcik (Łukasik), Gawron. Beskid: Felsch - Panek, Walczak, Adamus, Kukuła - Luty (71. Kmieć), Sobala, Derek, Chowaniec (80. Galos) - Fryś, Knapik. Sędziował: Piotr Rybus (Kielce) Po przerwie obie ekipy wyszły jakby troszeczkę zdekoncentrowane. Miało to wpływ na grę, która do 70 minuty była fatalna. Dopiero po upływie 22 minut drugiej połowy rozwiązał się worek z bramkami. Goście objęli prowadzenie za sprawą Knapika. 2:0 3 minuty później - autorem Fryś. Na następne trafienie Beskidu trzeba było czekać kolejne 3 minuty - dośrodkowanie z lewej strony boiska do niepilnowanego Knapika musiało zakończyć się golem. Wysokie prowadzenie nieco rozluźniło zawodników z Andrychowa. Wykorzystał to Hetman, zdobywając dwie bramki. Najpierw w 86 minucie Orzeł wykorzystał świetną wrzutkę z rzutu rożnego, a następnie w 88 minucie Stolarski popisał się pięknym strzałem w okienko. Niestety, na doprowadzenie do wyrównania było już za późno. Źródło: własne / hetmanwloszczowa.futbolowo.pl |
Czarni Połaniec | 0–0 | Glinik Gorlice | ||
Czarni: Daniel - Łukawski, Korona, Witek, Meszek (70. Szymański), Obierak, Cecot (80. Sobierajski), Witkowski (46. Potyrało), Janowski - Kajda, Gębalski. Glinik: Kantor - T. Olech, Szary, Merklinger, Zapała - Skowroński, Serafin (80' Mroczka), Stępkowicz, Besbir - Kurowski (78. Juruś), Nwachukwu (89. Kijek). Jako pierwsi groźną sytuację stworzyli Czarni, gdy w 12 minucie po strzale Piotra Obieraka piłkę sparował Sebastian Kantor. Po tej sytuacji, to goście częściej stawali przed szansami bramkowymi. Najdogodnieszych z nich nie wykorzystali Dariusz Kurowski w 16 minucie (w ostatniej chwili zablokowany przez Mariusza Łukawskiego), Sebastian Skowroński w 58 minucie (po strzale pomocnika Glinka udanie interweniował Daniel) i tuż przed końcem Piotr Stępkowicz, który po podaniu Macieja Besbira posłał piłkę tuż obok słupka. Podopieczni Roberta Tomeckiego odpowiedzieli jedynie zneutralizowanym przez golkipera z Gorlic uderzeniem Mariusza Sobierajskiego w 84 minucie. Źródło: własne / glinik-gorlice.com |
Garbarnia Kraków | 3–1 | Wierna Małogoszcz | ||
Praciak 29, 60 Schacherer 78 - Kwaśniewski 33 Garbarnia: Chmura - Małota, Szewczyk, Haxhijaj, Schacherer - Antas (46. Chodźko), Jamka (88. Wojciechowski), Kosowicz, Krzysztonek (46. Kalemba) - Praciak (76. Przeniosło), Stokłosa. Wierna: Pedrycz - Bętkowski, Pawłowski, Gołąbek, Piotrowski - Trybek (59. Kowalski), Kwaśniewski, Rogala, Hajduk (52. Foksa) - Miernik (86. Zieńcikiewicz), Drej (88. Stanek). Żółte kartki: Małota, Jamka, Chodźko - Drej, Gołąbek. Sędziował: Sebastian Widlarz (Wadowice), Widzów: 200. Po niezłym meczu Garbarnia Kraków pokonała na własnym terenie Wierną Małogoszcz. Na szczególną uwagę zasługuje gol Anthonego Schacherera. Zawodnik ten popisał się fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego, które dobiło Małogoszczan. |
Puszcza Niepołomice | 3–1 | Górnik Wieliczka | ||
Sławomir Zubel 14, 76, Rafał Kmak 37 - Piotr Gruszka 26 |
Dalin Myślenice | 3–1 | Unia Tarnów | ||
Michał Górecki 39, Jakub Górecki 79, Michał Nowak 90 - Konrad Fryś 90 Dalin: Obłaza - Moskal, Pilch, Banaszkiewicz, Stelmach - Kęsek, Muniak (88. Rojek), Kałat (90+2. Płonka), J. Górecki (90. Błaszczak) - M. Górecki (67. Marchiński), Nowak. Unia: Lisak - Jamróg, Pawlak, Mikołajczyk, Węgrzyn - Rodak (67. Nytko), Bartkowski (16. Kucharzyk), Kazik (61. Fryś), Witek - Ocłoń, Sartowicz. Sędziował: Przemysław Greń (Oświęcimia). Żółte kartki: Banaszkiewicz, Moskal - Kazik, Pawlak. Widzów: 300. - Wynik jest trochę za wysoki. Obiektywnie mógłby być remis czy 1-0 dla Dalinu. Może nie był to rewelacyjny mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze są 3 punkty - stwierdził Kamil Myśków, przechodzący rehabilitację piłkarz gospodarzy. Do tej oceny, można dodać, że to już trzecie oficjalne spotkanie tych drużyn w tym roku i za każdym razem obserwatorzy wnosili uwagi co do poziomu widowiska. Kluczem do sukcesu Dalinu była bramka w wyrównanej I połowie. W 6 minucie po uderzeniu Łukasza Bartkowskiego piłkę z linii bromkowej wybił Patryk Banaszkiewicz. W 25 minucie Michał Nowak strzelił do pustej bramki z kilku metrów tak lekko, że Kamil Pawlak zdołał wybić piłkę. W 39 minucie po wrzucie z autu Dawida Kałata i wybitej przed pole karne piłce, ta trafiła na nogi Michała Góreckiego, który uderzył z woleja w długi róg nie dając szans Łukaszowi Lisakowi. Po przerwie Unia zdecydowanie przejęła inicjatywę. W 50 min na efektowny przebój środkiem zdecydował się Jordan Ocłoń, i w końcu zdecydował się na strzał z 20 metrów, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Najlepszą okazję gracze "jaskółek" mieli po kontrze w 58 min. Po świetym krzyżowym podaniu na lewą flankę Tomasza Rodaka do Marcina Kucharzyka, ten drugi przebiegł z piłką parę metrów w kierunku bramki Dalinu. Jednak zamiast zdecydować się na pojedynek sam na sam z golkiperem miejscowych zatrzymał się na 14 metrze, ograł obrońcę i gdy w końcu zdecydował się na uderzenie został zablokowany przez wracającego Banaszkiewicza. Świetną okazję do zdobycia bramki miał w 68 min Piotr Sartowicz, ale po centrze Kucharzyka z prawego skrzydła z 7 metrów główkował nad bramką. Dalin, który miał problemy z utrzymaniem piłki, całą II połowę grał z kontry. W 80 min po kolejnej beznadziejnej stracie w środku pola, Kałat dograł na prawo do Jakuba Góreckiego, a ten w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok Lisaka, który powinien wcześniej ruszyć do rywala, a gdy już ruszył, to zatrzymał się w najmniej odpowiednim momencie. Gości "dobił" w doliczonym czasie gry Nowak, który po podaniu Tomasza Marchińskiego, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wykorzystał, podobne jak wcześniej niezdecydowanie Lisaka. Honor Unii uratował Konrad Fryś, a był to gol iście niecodzienny. Tuż po wznowieniu gry uderzył z połowy boiska i zaskoczył Karola Obłazę - piłka odbiła się od poprzeczki, pleców bramkarza, słupka i wtoczyła do bramki. Strzelec zadedykował tego niecodziennego gola swojej dziewczynie Monice. Źródło: własne/zksuniatarnow.pl |
Hutnik Kraków | 3–1 | Nida Pińczów | ||
Rafał Gil 19, 89, Krzysztof Świątek 24 - Wojciech Jagodziński 62 Nida: Majcherczyk - Myca, Prus-Niewiadomski (42. Jagodziński), Karpiński, Więckowski, Basąg, Głuc, Mika, Kokosza (75. Kasza), Zaręba (82. Kłos), Chlewicki (65. T. Kołodziejczyk). Hutnik: Turbasa - Czajka, Garzeł, Pasionek, Jagła - Pyciak (Jurkowski), Tabak, Świątek, Dziadzio (Białkowski) - Gil, Szewczyk (Nawrot). Nida Pińczów przegrała 3:1 wyjazdowy mecz z Hutnikiem Kraków. Tym samym piłkarze ze Suchych Stawów umocnili się na fotelu lidera III ligi grupy małopolsko-świętokrzyskiej. Od pierwszych minut spotkania inicjatywa na boisku należała do gospodarzy. Hutnicy stworzyli sobie kilka groźnych akcji, lecz nie mogli znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez świetnie dysponowanego Konrada Majcherczyka, jednak tylko do 19 minuty, kiedy to po składnie wykonanej akcji piłkę w siatce umieścił pewnym strzałem Rafał Gil. Nie minęło 5 minut, a bramkarz Nidy musiał wyciągać futbolówkę z własnej bramki po raz drugi - po strzale głową, gola zdobył Krzysztof Świątek. Druga połowa dużo lepsza w wykonaniu podopiecznych trenera Ireneusza Pietrzykowskiego. Bramka dla Nidy padła w 62 minucie, ładnie w polu karnym znalazł się Wojciech Jagodziński, strzałem w długi róg pokonał Kamila Turbana. Okazję na wyrównanie miał Łukasz Mika, jednak po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego świetną paradą popisał się Turbana. Wynik spotkania, po niepewnej interwencji Majcherczyka, ustalił Gil strzelając zarazem swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. |
Naprzód Jędrzejów | 1–1 | Kmita Zabierzów | ||
Tomasz Puchrowicz 26 (k) - Józef Mazela 8 Naprzód: Misztal – Olszewski, Styczeń, Puchrowicz, Dudek – Kubiki (75. Motyczyński), Ł. Gajda, A. Rusin (46. K. Gajda), Sarr – Fryc, Samburski (46. M. Rusin). Kmita: Bomba – Krauz, Powroźnik, Celarski, Kominiak (70. Gad) – Trzmielewski, Drewniak (65. Wojdała), Sepioł, Mitka (46. Kozubowski) – Mazela (78. Burzyński), Strojek. Żółte kartki: Fryc - Bomba, Celarski. Czerwona kartka: Burzyński (87., niesportowe zachowanie). Sędziował: Mateusz Kowalski (Kielce), Widzów: 350. Początek spotkania należał do Kmity. W 6 minucie Strojek podał do lepiej ustawionego Mazeli, który pewnym strzałem dał prowadzenie Zabierzowianom. Po utracie gola, podopieczni Ryszarda Góreckiego mieli sporo okazji do wyrównania. I tak w 26 minucie Fryc wyszedł na czystą pozycję, po czym został sfaulowany w polu karnym przez Bombę. Jedenastkę na bramkę zamienił Puchrowicz. W drugiej części meczu Jędrzejowianie wypracowali sobie kilka szans na zdobycie zwycięskiego trafienia, jednak brakowało skuteczności. Ostatnie minuty Kmita spędził w dziesiątkę, po tym jak czerwoną kartkę dostał Burzyński. |
MZKS Alwernia | 1–1 | Lubrzanka Kajetanów | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Marcin Józkowicz 60 - Karol Bracha 70 Dzięki remisowi z MZKS Alwernią, Lubrzanka Kajetanów zdobyła 2 punkt w trwającym sezonie. Gola na wagę remisu zdobył Karol Bracha, pewnie egzekwując rzut karny. Mimo podziału punktów z Alwernią, podopieczni trenera Krzysztofa Stockiego pozostają na szarym końcu III-ligowej tabeli.
Przygotowali: Karol Gorzkowski, Kamil - Kielecka Piłka |