GKS Nowiny | 4–0 | Moravia Morawica |
1 — 0 2 — 0 3 — 0 4 — 0 GKS Nowiny: |
Widzów: 50. Fotogaleria ze spotkania dostępna tutaj. (fot. 1–3 G. Sojka) |
Złe miłego początki - tak w skrócie mógł określić sobotnie wydarzenia trener Nowin Tomasz Rabiej. Przed meczem do niedysponowanych od dłuższego czasu Chabrosa, Michty i Wiczyńskiego dołączyli podstawowi w ostatnim spotkaniu ligowym Wójtowicz, Litwin i Jędrzejewski. Na szczęście dla trenera miejscowych dysponuje on na tyle szeroką ławką rezerwowych, że zmiennicy nie okazali się tylko uzupełnieniem, lecz byli wyróżniającymi się zawodnikami swojego zespołu. Nieobecnych udanie zastąpili Kaczor, Szymkiewicz a szczególnie Michał Grudzień, który zdecydowanie był wyróżniającym się zawodnikiem ekipy GKS-u.
Od początku spotkania to miejscowi decydowali o jego przebiegu. Już pierwsze akcje pokazały gościom, że jakakolwiek zdobycz punktowa w dniu dzisiejszym będzie dla nich dużym sukcesem. Zawiedzeni takim obrotem sprawy byli przede wszystkim licznie przybyci na to spotkanie „szalikowcy” gości, którzy przez cały mecz głośno dopingowali swoich „pupili”.
Od początku meczu uwidoczniła się przewaga Nowin. Szczęścia dwukrotnie próbował aktywny Grudzień, lecz jego pierwszy strzał poszybował wysoko nad poprzeczką a za chwilę drugi został zablokowany przez obrońcę gości. Co nie udało się Grudniowi udało się w 18 minucie Stawiarskiemu. Po fatalnym błędzie lewego obrońcy przyjezdnych piłkę przechwycił Kubicki, po czym „zakręcił” trzema obrońcami w polu karnym i padając oddał strzał z ostrego kąta. Ten jeszcze odbił Bęben, lecz wobec dobitki Stawiarskiego przy dużym udziale obrońcy był bezsilny. Gospsodarze nie zamierzali cofnąć się do obrony i nadal zdecydowanie „parli” do przodu. W 20 minucie kolejny błąd obrońców Moravii, lecz w sytuacji sam na sam z Bębnem Stawiarski trafia w jego nogę. Szczęścia strzałami z 20 metrów jeszcze próbuje dwukrotnie kapitan miejscowych Kubicki, lecz tym razem doświadczony golkeeper przyjezdnych jest na posterunku. W 39 minucie kolejna fatalna strata wśród obrońców Morawii. Piłkę przechwytuje Stawiarki uprzedzając próbującego interweniować obrońcę gości. Ten nie trafia w piłkę i sędzia wskazuje na „wapno”, które pewnym strzałem pomimo wyczucia intencji strzelca przez bramkarza zamienia na bramkę Kubicki. Jedyna godna odnotowania sytuacja gości ma miejsce w 35 minucie, kiedy to po rzucie wolnym z 30 metrów dośrodkowanie Śmiałowskiego nieznacznie mija słupek bramki Pacanowskiego. W tej części spotkania szczególnie gospodarze mieli wiele uwag do prowadzącego zawody sędziego głównego, który zupełnie nie „czuł gry” i wyglądał na bardzo zagubionego. Najlepszym określeniem jego postawy były by słowa piosenki Elektrycznych Gitar „I co ja robię tu…” Pan sędzia wprowadzał swoimi decyzjami ogromne zdziwienie w szeregach obu zespołów, doprowadzając wielokrotnie do bardzo ostrych zagrań z obu stron. To, że obie drużyny kończyły tę połowę w pełnych składach było tylko i wyłącznie zasługą słabo dysponowanego arbitra.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Miejscowi w pełni kontrolowali przebieg spotkania, a bardzo dobrze zorganizowana defensywa gospodarzy na nic nie pozwalała przyjezdnym. W dalszym ciągu piłkarze Moravii nie potrafili stworzyć sytuacji podbramkowej, natomiast miejscowi nader często zagrażali jej bramce. W 60 minucie idealnej sytuacji po dośrodkowaniu Starka nie wykorzystał Kubicki, który z 5 metrów posłał piłkę nad bramką. Pięć minut później kapitan GKS-u jest ewidentnie „podcinany” w polu karny, lecz sędzia nie przyznaje miejscowym karnego. W 65 minucie rzut rożny wykonywał GKS. Krótko rozegrana piłka między Szymkiewiczem a Kubickim powoduje, że ten pierwszy mocno zagrywa na 13 metr a tam po przyjęciu piłki strzałem po ziemi po raz trzeci bramkarza Morawicy pokonuje Bogucki. Radość obrońcy gospodarzy jest ogromna, gdyż jest to jego pierwsza bramka w drużynie seniorów w meczu ligowym. Gospodarze jeszcze kilka razy próbują zagrozić bramce Marka Bębna, lecz albo broni strzały napastników, albo są one niecelne. W 88 minucie swoją bardzo dobrą grę zdobyciem drugiej bramki udokumentowuje Kubicki, który po dokładnym dośrodkowaniu Jastrzębskiego „kładzie” zwodem obrońcę i po raz czwarty strzałem „pasówką” w długi róg pokonuje bezradnego bramkarza gości. Takim wynikiem kończy się to w miarę jednostronne widowisko. Goście oddając dwa celne strzały w przeciągu 90 minut nie mogli nawet pomarzyć o zdobyczy punktowej. Przed ich trenerem Jackiem Pawlikiem ogromna ilość pracy szczególnie nad grą obronną, bo jeśli w 3 meczach traci się 12 bramek to nie jest dobrze a za tydzień bardzo ważny mecz z liderem ze Skalbmierza. Gospodarze potwierdzili przynależność do czołówki klasy okręgowej i wreszcie zagrali na „zero” z tyłu, demonstrując przy tym wiele ciekawych akcji.