Juventa Starachowice | 2–1 | Garbarnia Kraków | ||||
Przez całe 90 minut na boisku sporo się działo, a o stopniu nerwowości może świadczyć chociażby fakt, że szkoleniowiec Juventy-Perfopol Arkadiusz Bilski kończył to spotkanie na trybunach starachowickiego stadionu. Innym, pozytywnym już aspektem były dwie bramki najlepszego strzelca Juventy, Dariusza Anduły. Anduła, który przed ta kolejką był tylko najlepszym strzelcem swojego zespołu oraz z 7 bramkami na koncie wspólnie z Krzysztofem Świątkiem z Hutnika Kraków przewodził w stawce najlepszych strzelców. Teraz jednak po tym pojedynku, Darek z 9 golami na koncie jest już samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. Z 15-minutowym opóźnieniem rozpoczęło się spotkanie starachowickiej Juventy-Perfopol z Garbarnią Kraków, które zostało rozegrane w ramach 8 kolejki III ligi małopolsko-świętokrzyskiej. Autokar z piłkarzami z Krakowa na stadion w Starachowicach, po sporych drogowych problemach dojechał niespełna 45 minut przed „godziną zero”. Mimo, że faworytem tej konfrontacji byli gracze Juventy, to lepiej to spotkanie rozpoczęli piłkarze Garbarni. Już w 4 minucie w pierwszej akcji meczu, stworzyli oni poważne zagrożenie pod bramką Tomasza Wróblewskiego. Napastnik krakowian Bartosz Praciak, wykorzystując bierną postawę bloku defensywnego Juventy, nie wykorzystał 100-procentowej sytuacji, piłka po jego strzale minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Niespełna dwie minuty później w odpowiedzi gospodarzy na strzał zza pola karnego zdecydował się Karol Kopeć, jednak futbolówka po jego uderzeniu poszybowała nad bramką. W 12 minucie przed kolejna szansą zdobycia bramki stanął Praciak, tym razem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka do jego strzale głową minęła słupek bramki miejscowych. Arkadiusz Bilski co chwila pokrzykiwał na swoich zawodników. - Tak jak już sobie obiecaliśmy, chyba do końca sezonu będą nerwy – mówił po ostatnim gwizdku sędziego skarżyski szkoleniowiec Juventy. Efekt uwag przyniósł skutek po niespełna 30 minutach, kiedy to w odstępie dwóch minut „żółto-niebiescy” wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W 28 minucie po centrze z prawej flanki Przemysława Ryńskiego wprost na głowę Anduły, snajper Juventy nie miał problemów żeby umieścić piłkę siatce. Zaledwie dwie minuty później do prostopadłej piłki zagranej przez Kopcia doszedł „Andzia”, znalazł się on w sytuacji sam na sam z Marcinem Chmurą, najlepszy strzelec Juventy i całej III ligi nie zwykł marnować takich sytuacji i omijając golkipera Garbarni bez problemów trafił do pustej bramki. Chwilę po zdobyciu bramki spiker zawodów poinformował o zdobytym golu i wypowiedział tylko imię strzelcy, natomiast cały stadion wykrzyczał nazwisko autora gola. Dwie szybko stracone bramki podrażniły nieco ambicje zawodników popularnych „brązowych”, którzy to poderwali się do ataku. Jednak mądrze grający podopieczni trenera Bilskiego kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, a do końca pierwszej części spotkania nic więcej się nie wydarzyło. Drugą połowę ponownie lepiej zaczęli piłkarze Garbarni, którym tym razem udało się zdobyć bramkę. 3 minut po przerwie w szesnastce faulowany przez Krystiana Płusę został jeden z krakowian, a sędzia główny Marek Śliwa bez chwili zawahania wskazał na wapno. Mimo pretensji ze strony piłkarzy Juventy sędzia zdania nie zmienił, a jedenastkę na bramkę pewnym strzałem zamienił Łukasz Szewczyk. - Myślę, że duży błąd sędziego przy rzucie karnym dla przeciwnika, jeżeli mamy gwizdać wszystko co dzieje się w szesnastce to tych karnych będzie w meczu 10, albo nawet 15 – grzmiał po spotkaniu A. Bilski. - Jeden i drugi zawodnik pracował w tej sytuacji dobrze rękami, ale to nie znaczy że trzeba dyktować jedenastkę – dodał skarżyski szkoleniowiec. W jaki sposób po sytuacji z 55 minuty i strzale z prawej strony Ryńskiego piłka nie ugrzęzła w siatce tego nie wie chyba nikt kto był na stadionie w Starachowicach. Skrzydłowy Juventy po indywidualnej akcji prawą flanką, zdecydował się na uderzenie w światło bramki. Futbolówka odbijając się od zewnętrznej części „dalszego” słupka wyszła w pole gry i spowodowała konsternację zawodników, trenera oraz wszystkich kibiców. Jednak sytuacja, która nastąpiła kwadrans przed regulaminowym końcem pojedynku, była o wiele dogodniejsza. Anduła wpadł z piłką w pole karne Garbarni i przy próbie omijania golkipera „brązowych” został przez niego „ścięty”, sędzia główny podyktował jedenastkę, a do futbolówki ustawionej na 11 metrze podszedł Krystian Płusa. „Kałasz”, który mógł być niekwestionowanym bohaterem zatańczył przed Chmurą, chcąc go w ten sposób uśpić jego czujność, ale jak się okazało najbardziej oszukał samego siebie i zbyt mocnym uderzeniem posłał piłkę nad poprzeczką. Sam egzekutor rzutu karnego nie mógł uwierzyć w to co się stało i chwilę później nieco podłamany całą sytuacją wrócił na swoją pozycję. Gdyby zawodnicy Juventy zdobyli trzecią bramkę grałoby się im łatwiej i nie musieliby drżeć o wynik do ostatniego gwizdka sędziego. W 86 min. za zbyt nerwowe reakcje przy ławce rezerwowych, arbiter z Pińczowa odesłał trenera Bilskiego na trybuny i na tym właściwie skończyły się emocje. Starachowiczanie odetchnęli z ulgą, bowiem dopisali do swojego dorobku kolejne 3 punkty, które z pewnością pomogą im w walce o pierwszą lokatę. Spotkanie z Garbarnią było dla Karola Dreja pierwszym, w którym środkowy pomocnik pojawił się bez maski ochraniającej twarz. Przypomnijmy, iż w trakcie okresu przygotowawczego rozgrywający Juventy doznał złamania zatoki szczękowej, po którym musiał pauzować przez kilka tygodni. Jego występ przed starachowicką publicznością może uznać za udany. Krystian Płusa (w białek koszulce) mógł zostać boheterem tego spotkania (fot. K. Gorzkowski) Dla Kieleckiej Piłki: Arkadiusz Bilski, Trener Juventy-Perfopol: - Dzisiaj możemy mówić o dużym szczęściu, bo w pierwszej połowie stworzyliśmy dwie sytuacje i dwie wykorzystaliśmy, prowadziliśmy po tych akcjach 2:0. Myślę, że ten ogromny błąd sędziego o podyktowaniu rzutu karnego dla gości, wprowadził w nasze poczynania dużo nerwowości. Nie potrafiliśmy sobie przez większość drugiej połowy z tym poradzić. Mimo tego w końcówce stworzyliśmy kilka sytuacji, po których powinniśmy stworzyć bramkę. Nie ustrzegliśmy też błędów i nad tym musimy popracować. Praktycznie w każdym spotkaniu popełniamy jakieś błędy, kiedy przeciwnik nas naciska i musimy się bać o to czy zachowamy czyste konto. W tym spotkaniu znowu nie zachowaliśmy czystego konta, ale za to mamy 3 punkty i to jest najbardziej istotne w tym momencie. Krzysztof Szopa, Trener Garbarni: - Myśleliśmy, że będzie odwrotnie i to drużyna Juventy w pierwszych minutach będzie stroną dominującą. My na samym początku meczu mieliśmy dwie znakomite sytuacje do zdobycia bramki, obu nie wykorzystał Bartosz Praciak. My nie wykorzystaliśmy, a za to wykorzystali piłkarze Juventy i do przerwy prowadzili 2:0. W drugiej połowie staraliśmy się atakować, a zespół gospodarzy grał z kontry. Stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji i nie wykorzystany rzut karny. Jednak w sytuacji Praciaka, rasowy napastnik musi wykorzystywać takie niemal 200-procentowe sytuacje. Nie zasłużyliśmy tutaj na porażkę, a jest ona tylko efektem nie wykorzystanych sytuacji bramkowych, które mieliśmy. |