Juventa-Perfopol Starachowice | 1–0 | Dalin Myślenice |
1 — 0 Juventa: Kartki także: Przemysław Wesołowski — Patryk Banaszkiewicz . |
Dalin: Karol Obłaza – Tomasz Marchiński, Andrzej Moskal, Tomasz Pilch, Tomasz Stelmach (27 Patryk Banaszkiewicz), Jakub Górecki, Mariusz Kęsek, Tomasz Rojek (68 Paweł Płonka), Dawid Kałat, Michał Górecki, Michał Nowak Sędziował: Marcin Bąk (Kielce). Widzów: 1000. (1-3 fot. K. Gorzkowski) |
Łukasz Gruszczyński (na pierwszym planie) tym razem wyszedł w podstawowej „11” i brylował w środku pomocy (fot. K. Gorzkowski)
Pierwsze minuty meczu należały bezapelacyjnie do zawodników żółto-niebieskich, którzy większość akcji ofensywnych starali się przeprowadzać bocznymi sektorami boiska. W 3 minucie po dośrodkowaniu piłki w szesnastkę Dalinu Łukasza Pyszczka i strzale Dariusza Anduły trafiła ona tylko w słupek bramki gości. Upłynęło zaledwie 2 minuty jak z futbolówką w pole karne przyjezdnych wpadł Pyszczek, jednak został zablokowany przy próbie strzału przez defensora z Myślenic, chwilę później strzałem zaskoczyć Obłazę próbował Grzegorz Tobiszewski, jednak i tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki. Można było zauważyć, że wręcz kwitła współpraca na boisku dwóch napastników, Anduły i Pyszczka. Bardzo aktywny był także Karol Kopeć, który wcielając się w nową rolę, prawoskrzydłowego kilkukrotnie swoimi akcjami stwarzał partnerom dogodne sytuacje do zdobycia bramki. W 28 minucie po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego w pole bramkowe przez Konrada Wójtowicza, na 5 metrze ewidentnie „rzucony” na ziemię został Pyszczek, jednak w tej sytuacji sędzia główny Marcin Bąk z Kielc nakazał grać dalej. Gracze Dalinu także próbowali stwarzać zagrożenie pod bramką Tomasza Wróblewskiego, jednak ich próby prostopadłych podań do napastników, starali się wyłapywać obrońcy starachowickiego zespołu. Jednak w sytuacji z 33 minuty, kiedy to po wrzutce w pole karne miejscowych Jakub Górecki głową posłał piłkę nad poprzeczką, żaden z defensorów Juventy nie zdołał powstrzymać pomocnika gości. Optyczną przewagę, jaką gracze Juventy posiadali w pierwszych 45 minutach, nie potrafili udokumentować golem. Słuszne były uwagi z ławki trenera Bilskiego, które brzmiały: – Panowie, nie da się grać na stojąco. Nie ma pokazywania się na pozycję - wykrzykiwał coach. W 35 minucie kapitan Juventy, Anduła obsłużył podaniem w uliczkę Pyszczka, który znalazł się sam na sam z golkiperem Dalinu, jednak brakło mu kilku centymetrów żeby dojść do piłki i pierwszy przy niej był Obłaza. Bramkarz myśleniczan tak niefortunnie interweniował, że odbita przez niego piłka odbiła się też od najlepszego strzelca ubiegłego sezonu A klasy grupy 2, jednak mijając słupek opuściła plac gry. Tuż przed przerwą akcję prawą flanką Pyszczka, jego podanie do Kopcia i zagranie przed „16” do Wójtowicza, strzałem wykończył ten ostatni, jednak i tym razem futbolówka mięła bramkę przyjezdnych.
Dariusz Anduła (przy piłce) stoczył wiele pojedynków wręcz z rywalami i świetnie porozumiewał się na boisku z partnerem z ataku Łukaszem Pyszczkiem (fot. K. Gorzkowski)
Druga połowa spotkania, która miała odmienić zespół Juventy na tyle, żeby ci bez problemów poradzili sobie z rywalami z Myślenic, niestety a może na szczęście dla miejscowych kibiców nie była taka jak sobie zamierzyli i emocje były do ostatniego gwizdka sędziego. - Dzisiaj po pierwszej połowie myśleliśmy, że będzie to zdecydowanie łatwiejsza wygrana – przyznał po ostatnim gwizdku sędziego skarżyski szkoleniowiec żółto-niebieskich. - Jednak druga połowa okazała się znowu trochę słabsza w naszym wykonaniu, dużo utraty sił kosztowało nas to spotkanie - dodał. W 53 minucie wprowadzony chwilę wcześniej za Pyszczka, Tomasz Wójcik od razu miał swoją szansę do zdobycia bramki. Jednak w tej sytuacji króla strzelców ubiegłego sezonu IV ligi ubiegł Obłaza i złapał piłkę. W 71 minucie ponownie Wójcik zagroził bramce Dalinu, tym razem jego strzał z ok. 20 metrów w bezpiecznej odległości minął słupek. W 73 minucie po akcji meczowej dwóch rezerwowych, Przemysława Ryńskiego i Krystiana Płusy, padła jedyna bramka tego spotkania. Ten pierwszy dośrodkował piłkę z prawej flanki w pole bramkowe Dalinu, gdzie na „długim” słupku akcję „zamknął” strzałem głową tuż pod poprzeczkę były gracz Granatu Skarżysko-Kamienna. Jak się później okazało był to dopiero początek bardzo emocjonującej końcówki, a złożyło się na nią kilka aspektów. Tak nerwową sytuację po części sprokurował kielecki arbiter, który zdecydowanie nie radził sobie na boisku. W 80 minucie po faulu przed swoim polem karnym Gruszczyński otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, jednak nie sam udał się w drogę do szatni, gdyż kilkadziesiąt sekund później kartonik koloru czerwonego za zbyt „wybuchowe” zachowanie na ławce, obejrzał rezerwowy bramkarz Juventy – Przemysław Wesołowski. W ostatnich 10 minutach starachowiczanie poznali jak trudno gra się w osłabionym składzie i w końcówce już tylko się bronili, a goście „szaleńczo” atakowali bramkę Wróblewskiego, jednak te nie dawały zamierzonego efektu. Po jednej z takich akcji futbolówka trafiła w słupek bramki gospodarzy. W 89 minucie w ostatniej akcji jaką przeprowadzili podopieczni Arkadiusza Blskiego po błyskawicznej kontrze, Anduła próbował wślizgiem pokonać Obłozę.
Konrad Wójtowicz (w błękitnej koszulce) kilkoma dobrymi zagraniami obsługiwał kolegów z drużyny i odbierał niemal wszystkie piłki (fot. K. Gorzkowski)
Już w najbliższą sobotę w Suchych Stawach, w hicie rundy jesiennej III ligi małopolsko-świętokrzyskiej, piłkarze Juventy-Perfopol zmierzą się z dotychczasowym liderem, którym są zawodnicy Hutnika Kraków. To spotkanie z pewnością da odpowiedź na wiele nurtujących pytań, które dotychczas kibice i wszyscy zainteresowani mogą sobie zadawać.
Arkadiusz Bilski, Juventa-Perfopol: - Nerwów było jak zwykle, co nie miara. Myślę, że już przyzwyczailiśmy do dramatów na tym stadionie. Mam jednak nadzieję, że to zachęci publikę to tego żeby przychodziła i nas wspomagała, bo te zespół zasługuje na to, żeby im pomóc. Myślę, że pomoc dopingiem, w miarę upływu czasu taki też zacznie mieć miejsce na naszym stadionie. Chłopcy się starają i do samego końca walczą o to żeby wygrać kolejne spotkanie i dzisiaj to właśnie pokazali. Do samego końca chcieliśmy i walczyliśmy o to żeby te trzy punkty wyrwać i udało się. Myślę, że ta wiara zespołu w swoje umiejętności będzie coraz większa. Moi podopieczni sami sobie udowadniają grą na boisku, że bez walki i bez zaangażowania zawsze w każdym meczu jest trudno o punkty. Przede wszystkim o to właśnie chodzi, żeby każdy ze zmienników wniósł coś pozytywnego do zespołu, tak jak w tym meczu. Mam w tym momencie do dyspozycji 20 równorzędnych zawodników, którzy wchodzą na boisko i dają 100-procent swoich możliwości i to jest bardzo budujące i istotne.
Wiesław. Bańkosz, Dalin Myślenice: - Nie powiedziałbym, że był to hit 10 kolejki III ligi, bo gdyby ktoś pierwszą połowę oglądał to by doszedł do wniosku, że grała ostatnia drużyna z przedostatnią. Poziom w pierwszych 45 minutach był fatalny, a dopiero po przerwie coś zaczęło się dziać. Zawodnicy jednego jak i drugiego zespołu starali się zdobyć bramkę. Moi obrońcy dopuścili się błędu jaki nie powinien zdarzać się trampkarzom, aż trzech moich piłkarzy umożliwiło dośrodkowanie zawodnikowi Juventy, po czym padła bramka. Po błędach się zdobywa, bądź traci bramki, a niestety w tym meczu my ten błąd zrobiliśmy. Już w 3 minucie piłka po strzale zawodnik gospodarzy trafiła w słupek, późnej kilka uderzeń wprost w mojego bramkarza to nie jest mój problem, ani nasze szczęście. W sytuacji sam na sam mój gracz tylko się zasłaniał żeby go nie zabili. Jestem rozczarowany tym meczem i wynikiem, bo to był jeden ze słabszych pojedynków naszych i przeciwnika. Mój zespół w życiu nie miał prawa tego meczu przegrać, ale niestety liczy się wynik.