Hutnik Kraków | 3–0 | Juventa-Perfopol Starachowice |
1 — 0 2 — 0 3 — 0 Juventa: Kartki także: Rafał Tabak — . |
Hutnik: Rafał Brzeziański – Paweł Czajka (88 Adrian Kukla), Marcin Pasionek, Arkadiusz Garzeł, Sebastian Jagła, Wojciech Dziadzio, Rafał Tabak, Pyciak (84 Michał Krawczyk), Krzysztof Świątek, Rafał Gil, Michał Nawrot (78 Dawid Szewczyk) Sędziował: Maciej Koster (Kraków). Widzów: 350. (fot. S. Augustyński) |
Gdyby drużyna ze Starachowic nie miała w tym spotkaniu w składzie Tomasza Wróblewskiego, albo gdyby Tomek nie był tego dnia w tak wyśmienitej formie z pewnością ten pojedynek zakończyłoby się o wiele wyższym rezultatem. Rewelacyjne parady czy świetne interwencję te wyrażenia nie odzwierciedlają tego co robił „Wróbel” w tym meczu. Słowa pochwały za parady dla golkipera żółto-niebieskich nie szczędzili obaj szkoleniowcy. – Trzeba podkreślić rewelacyjną postawę bramkarza Juventy, który ratował swój zespół w nieprawdopodobnych okolicznościach – chwalił go po meczu trener Hutnika, Dariusz Seikliński. - Fakt, że jest solidnym bramkarzem. – chwalił swojego podopiecznego Arkadiusz Bilski. - Jednak to nie zmienia postaci rzeczy, że przeciwnik zaaplikował nam trzy bramki i przegraliśmy, to jest najbardziej istotne w tym momencie – dodał.
Od pierwszej minuty na boisku zakreślała się przewaga graczy obecnego lidera III ligi, Hutnika. Już w sytuacji z 1 min. pokazali, że nie przez przypadek zajmują pierwszą lokatę w tabeli, kiedy to ostrzelali bramkę starachowiczan. Po szybkiej akcji, jaką przeprowadzili gospodarze, najpierw w polu karnym dwukrotnie interweniował Tomasz Wróblewski, który odbijając strzały graczy Hutnika nie po raz ostatni uchronił swój zespół przed utrata gola. Chwilę później kilkukrotne strzały zza „16” miejscowych trafiały w obrońców starachowiczan. Z tamtej opresji gracze ze Starachowic wyszli jeszcze bez szwanki, jednak niespełna 180 sekund później już nie. Na prowadzenie zespół z Suchych Stawów wyszedł już w 4 minucie. Z rzutu wolnego z ok. 20 metrów mocny strzał oddał Sebastiana Jagła, a piłkę na 5 metr odbił Wróblewski, gdzie najszybciej dopadł do niej najlepszy strzelec Hutnika, Krzysztofa Świątka. Nie upilnowany snajper krakowian w polu karnym skorzystał z „prezentu” od obrońców żółto-niebieskich i strzałem głową umieścił futbolówkę w siatce. W kolejnych sytuacjach gospodarzy najwięcej do powiedzenia miał bramkarz Juventy, Tomasz Wróblewski, który w nieprawdopodobny sposób ratował swój zespół przed stratą goli. Tak było w sytuacji z 10 minuty, kiedy to Michał Nawrot przejął piłkę na 20 metrze od bramki i huknął jak z armaty, jednak świetną paradą nie po raz pierwszy popisał się Wróblewski. 7 minut później ponownie popularny „Wróbel” był w roli głównej, kiedy to w ostępie kilkudziesięciu sekund popisuje się dwiema rewelacyjnymi robinsonadami, po których w konsekwencji złapał piłkę. W kolejnych minutach akcja przeniosła się do środkowej strefy boiska, a tylko po kilka akcji tworzyli zawodnicy obydwu drużyn. W 9 minucie Dariusz Anduła próbował zza „szesnastki” zaskoczyć golkipera Hutnika, jednak Rafał Brzeziański wykazał się dobrą interwencją i wybił futbolówkę na aut bramkowy. W kolejnych nielicznych akcjach zespołu Juventy, w 37 minucie Dariusz Anduła strzelał obok słupka, a kilkukrotnie do zbyt mocnych podań od partnerów do piłki nie zdołał dojść Łukasz Pyszczek. Bardzo dobrze przez całe spotkanie była zgrana defensywa hutników, o czym może świadczyć duża liczba spalonych, których było aż dziewięć. W 38 minucie Rafał Tabak doszedł do piłki i oddał groźny strzał, jednak po raz kolejny lepszy okazał się „Wróbel”.
Tomasz Wróblewski (z prawej) takimi interwencjami jak ta powstrzymywał napastników Hutnika (fot. K. Gorzkowski)
Przerwa, która trwała nieco dłużej, gdyż podopieczni Arkadiusza Bilskiego nie słyszeli gwizdka sędziego oznajmującego koniec 15-minutowej przerwy była pewnego rodzaju odmianą futbolistów ze Starachowic. W drugich 45 minutach można było zauważyć, że gracze żółto-niebieskich grają nieco lepiej, jednak nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. W 54 minucie Paweł Pyciak dośrodkował piłkę z rzutu wolnego w pole karne Juventy, gdzie dobrze ustawiony Marcin Dudek głową wybił ją przed „16”, a ponowne dośrodkowanie Pyciaka na 5 metr strzałem wykończył Paweł Czajka, jednak piłka wylądowała w rękach bramkarza żółto-niebieskich. Chwilę później nastąpiły dwie zmiany jakie dokonał skarżyski szkoleniowiec Juventy w 55 min., kiedy to boisko opuścił najlepszy strzelec tego klubu Anduła i bohater poprzedniego spotkania Krystian Płusa, a na placu gry zameldowali się kolejno Tomasz Wójcik i Przemysław Ryński, goli co prawda nie przyniosły, ale „świeżości” w grę owszem. Zmianę kapitana trener tłumaczył przede wszystkim nie będącym w pełni zdrowym napastnikiem. - Jeżeli chodzi o napastników to z nimi jest taka rzecz, że jak strzelają to strzelają przeważnie seryjnie – opowiadał A. Bilski. - Darek Anduła przez cały tydzień zmagał się z małym urazem i stąd dzisiaj jego nieco słabsza dyspozycja. Nie chciałem ryzykować u niego poważniejszego urazu, gdyż do końca rundy jest jeszcze parę spotkań i nie chciałem, żeby wypadł mi z tamtych pojedynków. Dlatego też zadecydowałem, żeby do końca tego meczu nie dotrwał - zakończył. W 61 minucie Wojciech Dziadzio dośrodkował piłkę na „dłuższy” słupek bramki graczy z naszego województwa, jednak zamykający tą akcję Rafał Gil na szczęście dla zawodników Juventy, nieznacznie się pomylił i futbolówka przeleciała obok słupka. W 76 minucie Michał Nawrot odebrał piłkę w polu karnym Juventy, po czym nie zastanawiając się długo uderzył w „samo okienko” nie dając szans Wróblewskiemu. W 80 minucie po raz kolejny w tym spotkaniu świetną interwencją popisał się „Wróbel”, tym razem obronił strzał pod poprzeczkę Gila. Ustanowienie wyniku nastąpiło w 83 minucie, kiedy to strzelec pierwszego gola, Świątek skuteczną dobitką ustanowił wynik konfrontacji na 3:0. Chwilę wcześniej „Wróbel” wygrał pojedynek sam na sam z Gilem.
Na konferencji prasowej po spotkaniu gratulacji nie brakowało. Trener Arkadiusz Bilski gratulował zwycięstwa i dobrej postawy zespołu szkoleniowcowi Hutnika. Natomiast w ramach rewanżu coach krakowian gratulował pozytywnego i dobrego zespołu byłemu zawodnikowi kieleckiej Korony. Piłkarze Hutnika tym spotkaniem, które anonsowane było na hit rundy jesiennej udowodnili, że pierwsza lokata, jaką zajmują od pierwszej kolejki, należy im się. Gracze z Krakowa w najbliższej kolejce zmierzą się we Włoszczowej z miejscowym Hutnikiem, a będzie to pojedynek Goliata z Dawidem. Natomiast zawodnicy Juventy szansę na rehabilitację będą mieli już w środę w III rundzie Pucharu Polski, w której zmierzą się z Wisłą Sandomierz, a mecz rozegrany zostanie w Samborcu.
Dariusz Siekliński, Hutnik Kraków: - Cieszę się ze zwycięstwa 3:0, bo strzeliliśmy trzy ciężko wypracowane bramki. Uważam, że zespół Juventy jest bardzo ciekawą drużyną i byliśmy przede wszystkim zaskoczeni ich organizacją gry. Piłkarze rywali prezentowali się całkiem pozytywnie. Potwierdziło się po raz kolejny to, że mamy taki duży potencjał ofensywny i gramy tak kombinacyjnie i szybko w przodzie, że praktycznie mecz powinien się skończyć po pierwszej połowie. Moi podopieczni mieli parę sytuacji 100-procentowych, niestety nie wykorzystanych. Cieszę się z wyniku i przede wszystkim z tego, że mamy dalej radość z gry i z wykonanej pracy. Gratuluję Juvecie pozytywnego i bardzo dobrego zespołu.
Arkadiusz Bilski, Juventa-Perfopol: - Gratuluję trenerowi postawy swojego zespołu i zwycięstwa, bo jest to bardzo istotna rzecz dla zawodnika. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to przede wszystkim uczulałem moich piłkarzy, żeby od początku spotkania od 1 do nawet 95 minuty, tyle ile sędzia przedłuży, byli skoncentrowani i uczuleni szczególnie w defensywie. Wiedziałem, że gracze Hutnika bardzo dobrze prezentują się w ataku i to się potwierdziło na boisku. W pierwszej połowie rywale stworzyli sobie wiele sytuacji do zdobycia bramek, na nasze szczęście te sytuację nie zamieniły się na gole. Mój zespół w pierwszych 45 minutach miał niewiele z gry, po przerwie wyglądało to trochę lepiej. Mimo wszystko nie pokazaliśmy na tyle na ile byśmy chcieli i mogli. Znam swój zespół i wiem, że stać ich na wiele lepszą grę. W dzisiejszym pojedynku z naszej strony niestety porażka, ale trudno podnosimy głowy, gratulujemy przeciwnikowi zwycięstwa i czekamy na kolejnego rywala. Bramkarze mają to do siebie, że jeśli mają dużo sytuacji do wybronienia to przeważnie są bohaterami spotkań mimo, że ich drużyny przegrywają te zespoły mecze.